Wspinacze Pabbay i James Boy | Wspinaczka po klifie morskim na odległej szkockiej wyspie

Naszą misją było wspinanie się na odległe klify Pabbay na szkockich wyspach Barra. Niezamieszkany od 1912 roku, z bogatą historią sięgającą co najmniej VI wieku naszej ery, miał wszystkie kluczowe składniki światowej klasy wspinaczkowej przygody:historię, intrygi, wyzwania, podróże i nieznane wyniki, a wszystko to w doskonałej równowadze.

Jak w przypadku każdej godnej misji, przyjemność zaczyna się na długo przed podróżą. Czasami robię sobie przerwę od prowadzenia dzieciaków po wielkich skałach i odganiania psa od rozkładających się ptaków i siadam do czytania artykułu takiego jak ten. Czerpię inspirację i odpływam, snując na jawie ekscytujące „misje”, aby zasilić psyche-tank i uciec z chaosu świata, choćby na tydzień lub dwa.

Będziemy jeździć na koniach Paso Fino przez Kolumbię – prosto do Ekwadoru i sprzedać tych sprawnych jeźdźców za bilet do domu; wskoczymy na rozklekotane motorowery i zjedziemy nimi do Kosowa, aby wędrować po górach Sar; zrobimy to… zrobimy tamto.

Wspinaczka po klifach morskich na Pabbay była jedną z tych misji marzeń, zainspirowanych artykułem UKClimbing i piątą w Wielkiej Brytanii trasą E2 o nazwie Prophecy of Drowning. Co za trasa!? – urwisty 100-metrowy klif i rewelacyjnie wyeksponowana linia. Wędrując prosto z błyszczących fal Atlantyku, trasa zabierze Cię na wycieczkę obok „Wielkiego Łuku”, imponującego olbrzyma rozciągającego się na szerokość klifu.

Włączony tryb misji, mój mózg był skupiony, konie i motorowery bezceremonialnie zmiecione na bok. Szybkie przeszukanie sieci później i zostałem sprzedany – czekałem na prawdziwą ucztę ze zniechęcającymi klifami morskimi na wspaniałej skale.

Wiele z nich było pływowych, zjazdów na linie szybujących nad łoskotem – odsłonięte, wielotonowe bangery z dziką, zniewalającą grawitacją. Oczywiście bylibyśmy rozpieszczeni wyborem, ale kiedy natknąłem się na trasę o nazwie „The Ancient Mariner”, od razu się zakochałem.

Wiersz, od którego pochodzi nazwa trasy, emanuje w różnych częściach poczuciem zagrożenia, nadprzyrodzonego lub spokoju. Gdyby trasa mogła pozostać wierna wierszowi, zostałaby nazwana tak, byłaby to idealna trasa na poziomie E5, do której można aspirować.

Potrzebowaliśmy ekspedycji, ratowania klifów i umiejętności udzielania pierwszej pomocy, aby być samowystarczalnym podczas tej wyprawy. Musieliśmy być na tym, ale z odpowiednim zespołem bylibyśmy złoci, więc skontaktowałem się z grupą niesamowitych wspinaczy, których znałem. Kiedy wróciło „tak”, mogłem zatańczyć jig, ale nie zrobiłem tego, ponieważ mój pies patrzył i jest trochę krytyczny.

Callum, Tom i Matt – znałem te koty, wiedziałem, że mają wskazówkę i wiedziałem, że wszyscy mają ten kluczowy czynnik X. Trev i Elle byli dla mnie nieznani, przyjaciele przyjaciół, ale byłem wdzięczny słysząc, że z Trevem (23 lat) będziemy mieli ogień młodości i silną reprezentację kobiet w Elle, doświadczonego australijskiego przewodnika po buszu i na całe życie -zaangażowany-we-wszystko-er.

Byłem napompowany do odkrywania nowych dusz, światopoglądów i dowcipu, tak samo jak do surowej wyspy Hebrydów i inspirującej wspinaczki, która na nas czekała.

Plany układano i cudownie realizowano bez zbytniego stresu.

Rankiem naszego promu do Barra zespół zebrał się na terminalu Oban i spotkał się po raz pierwszy. Pod niewielką presją czasu, aby rozładować i zaparkować pojazdy oraz przetransportować 300 kg sprzętu na prom, nasza szmaciana załoga podzieliła się kilkoma szybkimi powitaniami, a następnie – „Ka-ching!” – zręczna praca zespołowa, natychmiastowy kontakt, historie, śmiech i jedność, kochanie. Byliśmy na kasie – jackpot, dzwonki i migające światła!

Prom do Barra – kufel *glug* – Łódź „The Boy James” przez Wyspy – Pabbay *plonk* – witajcie na wyspie, moi przyjaciele.

Zostaliśmy wyrzuceni w Bàgh Bàn, szerokiej, piaszczystej zatoce na osłoniętej wschodniej części wyspy. Rozbiliśmy obóz z widokiem na plażę, na której mieszkali wszyscy mieszkańcy wyspy w minionych wiekach. Skorupa samotnego starego budynku, Taigh nam Bochdan („Dom Widm”) i starożytny stożkowaty kopiec pogrzebowy z rzadkim kamieniem symboli piktyjskim (jeden z sześciu znalezionych na wyspach) były jedynymi oznakami cywilizacji.

Tymczasowo dołączaliśmy do szeregów dawniej rezydujących Piktów, Gaelów, Mnichów, nielegalnych gorzelników whisky, rybaków, rolników, a ostatnio obserwatorów ptaków i wspinaczy, którzy mieszkali lub spędzali czas na wyspie. Rozkoszując się wspaniałą samotnością, chcieliśmy przezwyciężyć burzę, zanim ruszyliśmy na zachód jak piktyjscy wojownicy, by wspinać się po ścianach z nieugiętą intencją.

**********

Poprosiłem zespół, który różnie określa się jako „ekscentryczny, beztroski, zabawny, sarkastyczny i użyteczny”, aby dał wgląd w to, jak wyglądała dla nich ta podróż…

Jak to było po raz pierwszy przybyciu na wyspę? Obóz? Pierwsze wrażenia?

Trev: Byłem pełen podniecenia. Widzieliśmy ten dom na wzgórzu – po prostu wyglądał jak idealne miejsce na biwak. Byliśmy naprawdę blisko oceanu, więc mogliśmy słuchać tego przez całą noc.

Tomek: Po całym sezonie nauczania Outdoor Education naprawdę fajnie było dostać się do Pabbay. To całkiem zachęcające, ale też dość dzikie. Wspięliśmy się na Prophecy of Drowning (100-metrową trasę, która zainspirowała podróż) podczas naszego pierwszego dnia wspinaczki. Pamiętam, że był wieczór, słońce zachodziło, było ładne światło i było tam czuć… obóz jest na chronionym wschodzie, ale po tej zachodniej stronie jest cały Atlantyk. Po raz pierwszy poczułem, że naprawdę jesteśmy na oceanie – następnym przystankiem na zachód jest Kanada.

Mateusz: Nie musisz wkładać zbyt wiele, aby poczuć się tam dziko – to bardzo osiągalna eksploracja, w której czujesz, że możesz być pierwszą osobą, która kiedykolwiek podeszła do krawędzi tej skały lub stała w tej małej zatoczce. Masz poczucie, jak mogło wyglądać życie na wyspie.


Jak było wspinanie? Jaka była skała?

Kallum: Strome, pompowane, żądne przygód, ale solidne skały i dobra ochrona, szalone zjazdy i całkiem fajna ekspozycja – naprawdę nie możesz prosić o więcej! „Paradise Regained” na Gray Wall był moim ulubionym – była to nasza pierwsza duża trasa wyprawy, wszyscy schodziliśmy razem. 100-metrowy zjazd po linie był oszałamiający. Wylądowaliśmy na tej półce kilka mil poniżej, a ta ściana była niesamowita – każde boisko było naprawdę dobre. Bardzo pamiętny. Właściwe dzikie!

Tomek: Skała gnejsowa jest bardzo ładna (wymawia się tak samo). Nie wiem, czy wspinałem się po tak przyczepnej skale – mnóstwo tarcia! Dobre chwyty i duże ruchy, takie jak na siłowni wspinaczkowej.

Ela: Jako stosunkowo początkujący, posiadanie dwukierunkowych lokalnych radia sprawiło, że było to niesamowite. Zgubiłem się w ślad za Mattem, upadłem kilka metrów i zawisłem. Spojrzałem w dół i pomyślałem:„Woochhh, jestem taki matczyny na haju i nic pode mną nie ma!”

Nie mogłem wskoczyć z powrotem na skałę, więc musiałem wspiąć się po linie. Naprawdę chcesz wiedzieć, jak wspinać się po linie, jak ominąć węzeł na zjeździe i musisz być kompetentnym „drugim” (osobą podążającą za prowadzącym wspinaczem) jako punktem odniesienia.


Jak uważasz, że oddalenie i brak komunikacji wpłynęły na twoje doświadczenie?

Kallum: Jest bardzo angażujący, bez prognoz pogody i bez szans na natychmiastowy ratunek, więc musisz chcieć i być w stanie sobie z tym poradzić. Jednak dla mnie największym wyzwaniem było wyjście z Pabbay. Myśl o sprawdzeniu telefonu, e-maili i tak dalej – myślę, że to było trudne. Przez dwa tygodnie czułem się jak pirat, a potem wracam na stały ląd i gówno leci w wentylator! Życie w Pabbay jest dość proste, żyjesz chwilami, które są miłe.

Mateusz: Najlepiej, aby sam [zespół] był jak najbardziej niezależny. Trzeba mieć strukturę, jak żyje się na wyspie – gdzie rozbijać namioty, zmywać naczynia, umyć się, zbierać wodę, a ja myślałem o kupach. To delikatna wyspa i wszyscy biwakują w tym samym miejscu, na tej samej plaży! Więcej odwiedzających, większy problem – nic za to, musisz to zrobić.

W przypadku wspinaczki można było bardzo szybko postawić się w bardzo trudnej sytuacji. Dobra komunikacja z partnerem i między zespołem miała kluczowe znaczenie. Mieliśmy PLB (Personal Locator Beacon) Elle, ale wyobraź sobie, że ktoś złamał kość udową, a służby ratunkowe nie mogły się do ciebie dostać przez 3 dni! Wyobraź sobie 4 osoby udzielające pierwszej pomocy wokół siebie przez 3 dni, mówiące „jak twoja kość udowa?” Potrzebujesz co najmniej Beacon, ale telefon Sat byłby idealny!

A co z pogodą?

Mateusz: Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, jakość pogody nie odpowiada jakości skały. Może być tak dobry, jak chcesz, ale jeśli nie dostaniesz swojego okna, po prostu na nie patrzysz. Zobowiązywaliśmy się na spacer po wyspie, żeby sprawdzić niebo. Każdego dnia tak naprawdę nie znasz pogody, więc wstawałeś i szedłeś, a 20 minut później padało. Musisz być odporny emocjonalnie.

Elle: Gdyby było słonecznie, poszliśmy i nie kwestionowaliśmy tego. Jeśli padało, robiliśmy to samo. Lubię to. Wielkie burze są ekscytujące!

Kiedy nie byłeś w stanie się wspinać, co robiłeś? Co robiłeś w deszczowe dni?

Elle: Fantastycznie było wyjść i zwiedzać, wybrać się na coasteering, popływać, spacerować po zatoczkach, było naprawdę spokojnie. Zawsze możesz wejść do oceanu, kiedy pada, jeśli to lubisz… jeśli jest ci wystarczająco ciepło! Weź gruby kombinezon – niesamowite wybrzeże, duże foki, super fajny.

Kallum: Dzika przyroda – mnóstwo fok na plaży. Było dwóch samców i samica – tańczyli… a może to był dystans… nie jestem pewien. Kucaliśmy w milczeniu w wysokiej trawie, obserwując ich o zmierzchu. Również szalone życie ptaków.


Dla mnie było mnóstwo wspaniałych, po prostu przestań i doceniaj chwile „kurwa tak!”, których nigdy nie zapomnisz. Jakie były Twoje najbardziej pamiętne chwile?

Trev: Byliśmy na dole Banded Wall i padało, ale świeciło słońce, niebo było idealne, a foka była tuż obok mnie, wyskakując i obserwując, co robię. Kochają wspinaczkę! – to dla nich jak widowisko. Trzy lub cztery foki wpatrują się w ciebie, a potem spoglądają na przywódcę – szczerze to kochają.

Ela: Matt i ja właśnie wyszliśmy z naszego pierwszego dużego wielowyciągu obok Wielkiego Łuku [Kapłana], naszego pierwszego właściwego E1. Wracaliśmy przez wyspę i na całej panoramie była piękna podwójna tęcza. To było po prostu wyjątkowe, głębokie przeżycie i pomyślałem:„Czy to nie niesamowite, że ktoś *pstryknięty palcem* , wpadłeś na pomysł, zostałeś zaproszony razem i jest tak zabawny, jak jest, z tak dużym wzrostem i nagrodą”. To było bardzo uduchowione i odmładzające.

Jakieś słowa na pożegnanie, porady od profesjonalistów lub ostatnie przemyślenia dotyczące:Pabbay?

Mateusz: To miejsce, które wymaga opieki – dobry, solidny szacunek dla środowiska to podstawa. To nie Glastonbury, ani Kalymnos… to rozmoczona wyspa na zachodnim wybrzeżu!

…Ponadto weź umowę Monopoly.

**********

…i to tylko to. Pabba jest rozmoczona wyspa na zachodnim wybrzeżu, ale jest też niewymiernie wyjątkowa i tam też miałem swoje chwile.

Czasami we wspinaczce znajdziesz trasy tak doskonałe, że ruch za ruchem i wyciąg za wyciągiem, nie podejmujesz już decyzji, jak się wspinać. Wchodzisz w stan podobny do transu, w którym skała prowadzi taniec, a ty jesteś po prostu przesuwany w górę, a cechy kierują twoim krokiem, rytmem i wysiłkiem. Tym właśnie był dla mnie „The Ancient Mariner”.

Nastawiłem się, przywiązałem linę i ruszyłem prowadząc boisko z cruxem w górę stromej i diabelsko wspaniałej Różowej Ściany, sześćdziesiąt metrów nad oceanem. Czterdzieści metrów i czterdzieści minut później byłem przy asekuracji, patrząc na południe nad Mingulay i gotowy do sprowadzenia Calluma. Zadowolony, że wszystkie przygotowania się opłaciły, czułem się dobrze, ale spokojnie, ogarnęła mnie fala euforii i w tym momencie, na doskonale nazwanym Starożytnym Marynarze, życie nie mogło być lepsze.

Pabbay obdarowuje tego typu trasami:Przepowiednia Utonięcia, Pośpiech Endolfinów, Odzyskiwanie Raju, Kapłan, U-Ei, Kraj Trzciny Cukrowej i wiele innych, jestem tego pewien, ale to znacznie więcej niż jakość tras, które je tworzą. specjalne.

To mocno wyeksponowane zjazdy i wspinaczki, w których wkradłeś się na różowo-szaro-białe błyszczące ściany, podczas gdy szkwały tańczą na toczącym się czarnym oceanie, a pod tobą bomba nurkująca Gannets na kolację. To kłusowanie boso po własnej prywatnej wyspie pod tęczami, aby natknąć się na pozostałości fortu z epoki żelaza lub innego starożytnego reliktu i popijać whisky na szczytach wzgórz we mgle.

To bardzo wiele różnych emocji, których doświadczasz na słońcu, w deszczu i wietrze, w odosobnieniu, gdzie masz czas, przestrzeń i ciszę, aby naprawdę się na chwilę wyciszyć. A dla mnie całe to doświadczenie promieniuje niesamowitymi przygodami całego życia, okazjonalnym niepokojem i nieprzewidywalnością, podkreślając dzikość, piękno i satysfakcję z tego, co tam osiągnęliśmy; wspinając się na odległe klify na Pabbay, naszej rozmoczonej wyspie na zachodnim wybrzeżu.

**********

Podziękowania dla Elle Rasmussen, Matthew Rothwella, Calluma Nelsona, Toma Seccombe i Trevora Oatsa za ich wkład. Aby uzyskać więcej informacji o wspinaczce na Pabbay, skorzystaj z kilku przydatnych linków:

Pabbay i Mingulay – Wielka Brytania

Pięć najlepszych tras E2 w Wielkiej Brytanii – UKC

Ulotka Ming Pab Bern – NTS

Projekt Papar – Hebrydy/Pabbay



[Wspinacze Pabbay i James Boy | Wspinaczka po klifie morskim na odległej szkockiej wyspie: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Wspinaczka/1018049234.html ]