Przekraczanie granic

To nie brak motywacji utrudnia wspinaczkę skałkową Brada Gobrighta. To za dużo motywacji. Brad jest nie do powstrzymania – idzie dalej, wspina się na kolejny najtrudniejszy podjazd i daje z siebie wszystko. Ale kiedy motywacja zamienia się w lekkomyślność? Rozmawialiśmy z Bradem, aby dowiedzieć się więcej o jego historii „Pushing the Limits” i o tym, jak stara się, by jego pasja do wspinaczki nie stała się bezsensowna.

Zacząłem się wspinać jako dziecko, cały czas nakłaniając rodziców, aby zawozili mnie na siłownię wspinaczkową. Nie interesowałem się sportami zespołowymi – wolałem biegać i skakać, więc wspinaczka była do tego dobra. W liceum poznałem kolegę, który też się wspinał i po chwili we dwoje zaczęliśmy się wspinać na prawdziwe skały. To były prawdopodobnie najniebezpieczniejsze lata wspinaczkowe w moim życiu – nie mieliśmy pojęcia, co robimy!

Rzuciłem pierwszy rok studiów i ruszyłem w drogę – i wtedy moja wspinaczka naprawdę stała się poważna i stała się główną częścią mojego życia. To wszystko, co zrobiłem. Podróżowałem, wspinałem się, gdzie i kiedy tylko mogłem. Bardzo się poprawiłem i absolutnie kochałem każdą minutę tego. Wspinaczka przenosi Cię w niesamowite miejsca – jesteś na świeżym powietrzu, w tych wyjątkowych górach, bez nikogo w pobliżu. To całkiem wyjątkowe. To także ogromny trening umysłowy i fizyczny, który jest czymś, co naprawdę w nim uwielbiam.

Nie udaję, że jestem super uzdolnionym fizycznie wspinaczem ani nic takiego – znam wspinaczy, którzy są zdecydowanie silniejsi ode mnie. Ale myślę, że ze mną to moja motywacja. To moja pasja i pasja do wspinania. Szczerze żyję i oddycham wspinaniem i gdybym mógł to robić 24/7, zrobiłbym to. I myślę, że właśnie tam moje problemy zaczęły być szczere!

W pewnym momencie dosłownie wspinałem się, kiedy tylko mogłem. Byłam całkiem wysportowana i odniosłam wiele sukcesów – nie tylko ze wspinaniem się po linach, ale także ze wspinaniem się i jazdą solo [bez lin]. Po prostu szedłem dalej – wspinać się za wspinaczką. Naprawdę zmuszałem się do robienia trudnych podjazdów, rzucając sobie wyzwanie wykonywania darmowych solówek, na które prawdopodobnie nie byłem gotowy. Wspinaczka jest zdecydowanie niebezpieczna – nigdy bym temu nie zaprzeczył – ale kiedy robiłem te podjazdy, w ogóle o tym nie myślałem. Byłem w strefie, zmuszając się fizycznie i psychicznie do małej bańki skupienia. I to właśnie ten sposób myślenia zaczął mnie zmieniać.

Miałem szereg kontuzji i upadków – złamałem palce u nóg, lewą kostkę dwa razy, prawą kostkę raz i łokieć. Za każdym razem po prostu wracałem do wspinania tak szybko, jak tylko mogłem, prawdopodobnie nie tak wysportowany i wyleczony, jak powinienem. Ale potem upadłem i złamałem plecy. Nadciągała wielka zimowa burza, która miała zamknąć trasę na sezon – nie było mnie w pobliżu, kiedy ponownie się otworzy, więc była to moja ostatnia szansa, aby się na nią wspiąć. Byłem gotowy w 90% – ale nie w 100%. I rzeczywiście upadłem i zraniłem się.

Byłem tak sfrustrowany, ale w rzeczywistości złamanie kręgosłupa było najlepszą rzeczą, jaka mogła się wydarzyć w tym momencie. Zmusiło mnie to do wyzdrowienia, a to dało mi czas na myślenie, spowolnienie i ocenę tego, co robiłem. Wiedziałem, że podczas wspinaczki jestem niebezpieczny i lekkomyślny, ale postanowiłem to zignorować. Złamanie kręgosłupa uświadomiło mi, że nie powinienem tego ignorować. Skończyło się to dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem. Kiedy wyzdrowiałem, byłem bardzo zmotywowany do powrotu do wspinaczki. Ale też byłam wypoczęta, sprawna i zdrowa – psychicznie i fizycznie. A to zrobiło ogromną różnicę w mojej wspinaczce. Myślę, że zrobiłem jedne z moich najlepszych podjazdów odkąd złamałem kręgosłup – w tym ustanowiłem rekord prędkości dla „The Nose” El Capitana (mimo że od tamtej pory został on ponownie pobity).

To było coś, o czym nigdy nie myślałem, że zrobię, ale teraz regularnie odpoczywam od wspinania. Odetchnięcie od czasu do czasu znacznie poprawiło moją wspinaczkę, a także oznacza, że ​​jestem mniej skłonny do pospiesznego wspinania się i robienia czegoś niebezpiecznego. Wiem, że dzięki temu jestem lepszym wspinaczem – na więcej niż jeden sposób. A przecież kamień zawsze tam będzie!

Aby przeczytać więcej o historii Brada, kliknij tutaj.

Zdjęcia autorstwa Drew Smith.



[Przekraczanie granic: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Wspinaczka/1018051960.html ]