To jest Ameryka | Wywiad z pisarzem i fotografem Dudleyem Edmondsonem

Zdjęcie (powyżej):Dudley Edmondson // Zdjęcie:Nancy LaTour-Edmondson

„Dawno temu zdecydowałem, że należę tam, gdzie chcę”.

Dudley Edmondson – pisarz, fotograf, mówca publiczny i autor książki „A Youth's Look at Black and Brown Faces in America's Wild Places” – rozmawia ze mną przez telefon ze swojego domu w Duluth, Minnesota. Pod wieloma względami jest klasycznym twórcą treści typu „zrób to wszystko”; tak samo wygodne uchwycenie przyrody w aparacie, gdy on długo o niej pisze i opowiada.

W przeważająco białej branży, w której pracuje, kolor skóry Dudleya nadal czyni go nieco anomalią; wyjątek, który potwierdza regułę.

„Gdziekolwiek zdecyduję się udać, jestem tam, gdzie powinienem być, w przeciwnym razie wyraźnie by mnie tam nie było. To po prostu filozofia, którą zaadaptowałem”, mówi, „Nie pozwalam innym ludziom zastraszać mnie z przestrzeni spojrzeniami, zrzędliwym nastawieniem lub tego rodzaju rzeczami. Dla mnie postrzegam to jako blef polegający na zastraszaniu. Ameryka ma ponad 600 milionów akrów ziemi publicznej i należy do wszystkich. Płacę podatki. Mam prawo przebywać w tych przestrzeniach i pójdę”.

W tym roku nierówność rasowa pojawiła się w cyklach informacyjnych jak nigdy dotąd. Protesty Black Lives Matter po śmierci George'a Floyda, nieuzbrojonego czarnoskórego mężczyzny, który zginął zatrzymany przez czterech funkcjonariuszy policji w Minneapolis w stanie Minnesota, przykuły uwagę świata, a tradycyjne media często walczą o dotrzymanie kroku koncertowi w terenie , aktualizacje stają się wirusowe w mediach społecznościowych.

Między tym wszystkim było poczucie, że ludzie w końcu zaczynają budzić się w realiach systemowego rasizmu i brutalności policji.

„Pokolenie milenialsów to zwykle pokolenie ludzi, którzy mają już dość rzeczy, które nie są takie, jak powinny, i nie spędzają dużo czasu, próbując zadowolić ludzi. Chcą tego, czego chcą, i chcą tego teraz – mówi mi Dudley.

Oczywiście w coraz bardziej podzielonym świecie kwestie poruszane przez ruch Black Lives Matter sprawiły, że osoby po drugiej stronie politycznego i kulturowego płotu podwoiły swoje stanowisko – odmawiając ustąpienia centymetra ludziom, których uważają za przeciwników. Zobacz odpowiedzi chłopaków „All Lives Matter”, którzy powtarzają ten sam krótkowzroczny pogląd w kółko.

Reflektor, który początkowo skupiał się na policji, wkrótce oddalił się i zaczął oświetlać wszystko, od niskiego odsetka osób czarnoskórych na wyższych stanowiskach kierowniczych, przez większą liczbę zgonów na COVID-19 w społeczności BAME, po używanie „czarnej twarzy”. w programach komediowych. Wszędzie zamontowano lustra, a o wiele więcej białych ludzi niż kiedykolwiek wcześniej poświęcało chwilę na zastanowienie się nad swoją uprzywilejowaną pozycją w społeczeństwie.

Społeczność outdoorowa również musiała liczyć się z inkluzywnością i różnorodnością, z coraz większą liczbą publikacji, programów i podcastów obejmujących „biel” przestrzeni przygody. Jak można się było spodziewać, doprowadziło to do luzu z prawej strony – zobacz odpowiedź na pojawienie się Dwayne Fields w Countryfile oraz komentarze online, które pojawiły się po artykule napisanym dla Mpory przez Phila Younga, zatytułowanym „Dlaczego na zewnątrz ma problem z wyścigiem i jak to może być naprawiono.'

Pytam Dudleya, dlaczego uważa, że ​​tak wielu wciąż odmawia uznania problemu.

„Istnieje wielu białych Amerykanów, którzy nie postrzegają siebie jako rasistów i nie myślą w tym stanie, więc nie rozumieją, że istnieją bariery w uczestnictwie, które są związane z rasistowskimi białymi ludźmi, którzy tworzą ludzi kolorów czuje się niekomfortowo na zewnątrz”, mówi mi.

„W ich mniemaniu rasizm jest problemem między ludźmi kolorowymi a rasistowskimi białymi ludźmi, a oni nie są ani kolorami, ani nie są rasistami w ich umysłach. Nie wierzą więc, że problem istnieje, a w niektórych przypadkach jest to problem, który muszą pomóc rozwiązać.

„Czują, jakby” to nie miało ze mną nic wspólnego i po prostu będę żył swoim życiem, a jeśli ludzie kolorowi nie czują się mile widziani na świeżym powietrzu, nie rozumiem tego. To nie mój problem i zamierzam dalej robić to, co robię”. Jeśli to ma sens”.

Patrząc zza Atlantyku, z naszej platformy widokowej tutaj w Wielkiej Brytanii, zdecydowanie wygląda na to, że Donald Trump jest kimś, kto konsekwentnie wybiera benzynę do ognia, zamiast faktycznie zajmować się podstawowymi problemami. Byłem ciekaw, jak Dudley postrzegał dzielącą retorykę prezydenta i czy czuł, że jego cztery lata w Gabinecie Owalnym sprawiły, że Amerykanie przebywali na zewnątrz w jeszcze bardziej nieprzyjaznym miejscu.

„Trump zrobił wszystko, co w jego mocy, aby promować podział w naszym kraju. Politycznie, etnicznie, ekonomicznie. A ludzie wydają się nie rozumieć, że nie robi tego w imię patriotyzmu, demokracji, rządu. Robi to dla siebie. Tworzy cały ten podział jako zasłonę dymną, aby mógł dalej robić to, co robi, i używa ludzi i zradykalizowanej ideologii, aby się chronić” – mówi mi Dudley.

„Myślę, że zdaje sobie sprawę, że jeśli nie zostanie ponownie wybrany, resztę życia spędzi w sądzie, a ostatecznie w więzieniu. Jego nastawienie jest takie, że jeśli uda mu się uzyskać co najmniej cztery lata więcej od prezydentury, może uniknąć tych dwóch rzeczy. Ponieważ mnóstwo ludzi czeka, by go pozwać i najprawdopodobniej zostanie uznany za winnego uchylania się od płacenia podatków i nadużycia władzy. Myślę, że wykorzystuje rasistów, GOP, wszystkich dla własnego dobra. Jest bardzo samolubny, egocentryczny… Nie jestem nawet pewien, czy mogę nazwać go człowiekiem, żeby być brutalnie szczerym. Jest tym, kim jest”.

Rozmowa zmierza do tego, jak zwiększone napięcia rasowe, wywołane przez prezydenturę Trumpa, przeniknęły do ​​przestrzeni zewnętrznych Ameryki i wpłynęły na sposób, w jaki ludzie kolorowi są traktowani w tych miejscach. Jego odpowiedź jest wyraźnym odrzuceniem tych, którzy nieustannie nalegają, aby powiedzieć wszystkim, aby „nie mieszali się z polityką”.

„Pierwszy raz w życiu, po raz pierwszy od czterdziestu lat rekreacji na świeżym powietrzu, po raz pierwszy w miejscach, do których zazwyczaj jeżdżę – lasach państwowych, lasach państwowych, kempingach i tego typu miejscach – to pierwszy raz Czułem, że istnieje możliwość czegoś takiego, i to mnie trochę niepokoi” – mówi na temat bardziej głośnego, otwartego rasizmu.

„W przeszłości chodziłem w te miejsca na świeżym powietrzu – obozowałem i robiłem, co chciałem, i nigdy tak naprawdę nie przyszło mi to do głowy. Teraz jednak myślę o tym, jeśli mam tam wyjść i zrobić kilka z tych rzeczy w tym roku”.

Pomimo swoich obaw, jasne jest, że Dudley jest niezłomny w swoim zaangażowaniu w dalsze cieszenie się przyrodą i na świeżym powietrzu tak bardzo, jak to możliwe – powołując się na pozytywny wpływ, jaki miał na niego dorastanie jako dziecko w Columbus w stanie Ohio i jak stało się to narzędziem ucieczki od rzeczywistości.

„Wyszedłem na zewnątrz, aby uciec przed traumą związaną z posiadaniem rodziców, którzy nadużywali alkoholu”, mówi. „Byli dobrymi rodzicami, wykonali dobrą robotę, wychowując nas, ale wydaje mi się, że częścią ich problemu były rzeczy, z którymi wciąż mamy do czynienia. Rasizm systemowy bardzo utrudniał im życie na początku lat sześćdziesiątych, kiedy się urodziłem. Alkohol stał się ucieczką od życia podległych sobie ludzi w Stanach Zjednoczonych.

„W domu było dużo krzyków i tego rodzaju rzeczy się działy, więc odkryłem, że kiedy bawiłem się rybami w moim akwarium lub motylami i pszczołami na moim ganku, ta natura była dla mnie portalem do wydostać się z tego chaotycznego środowiska.

„Wybieraliśmy się na te rodzinne pikniki do miejsca zwanego Hoover Reservoir. W tej przestrzeni przebywałbym w lesie w pobliżu miejsca piknikowego i po prostu odkrywał przyrodę. Kiedy byłem w tym miejscu, nie myślałem o całej tej traumie z wrzaskami, krzykami i kłótniami, które się toczyły. I tak zdałem sobie sprawę, że natura potrafiła pomóc mi wyzdrowieć z tej traumy. W ten sposób się w to wciągnąłem i od tamtej pory jestem uzależniony”.

Dudley pragnie przekazać swoją miłość do natury młodym ludziom dokładnie z tego samego powodu, dla którego się w to wplątał; eskapizm i korzyści dla zdrowia psychicznego. Od czasu do czasu, choć nie tak często, jak by chciał, prowadzi imprezy, aby zachęcić kolorową młodzież do wyjścia na zewnątrz.

„Pomogło mi to psychicznie bardzo, gdy byłem dzieciakiem”, mówi mi. „Połączenie z naturą jest uniwersalne. Bez względu na to, gdzie mieszkamy, może to być korzystne. To dobry sposób na rozładowanie stresu, spacer po okolicznych lasach czy coś w tym stylu. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo może pomóc twojemu umysłowi przebywanie w tych zielonych przestrzeniach, słuchanie odgłosów natury i zaczerpnięcie świeżego powietrza. To rodzaj rzeczy, których musisz doświadczyć, aby naprawdę docenić”.

Jego książka „Spojrzenie młodzieży na czarne i brązowe twarze w dzikich miejscach Ameryki” opublikowana w 2006 roku miała na celu zainspirowanie czarnych ludzi do wyjścia na zewnątrz poprzez zademonstrowanie, że przebywanie na zewnątrz w dużych, naturalnych środowiskach nie było tylko pogonią za białymi.

„Chciałem stworzyć zestaw wzorów do naśladowania na świeżym powietrzu dla społeczności Afroamerykanów, pozwolić im dzielić się aspektami swojego życia, ostatecznie wysłać wiadomość, że czarni mogą cieszyć się naturą; doceniam to. Miałem nadzieję, że zachęci to osoby kolorowe, które przeczytają tę książkę” – mówi.

Wracając naszą rozmowę z powrotem do ruchu Black Lives Matter w 2020 roku i dość powszechnej introspekcji, która miała miejsce w tym roku, pytam go, czy uważa, że ​​jego książka jest teraz jeszcze bardziej odpowiednia niż wtedy, gdy została wydana czternaście lat temu.

„Pod wieloma względami wyprzedził swoje czasy” – mówi mi.

„Temat nie był tak naprawdę na radarze ludzi, kiedy ją pisałem po raz pierwszy i prawdopodobnie dlatego uważa się ją za książkę przełomową, ponieważ nikt nigdy wcześniej nie napisał takiej książki. Znam ludzi kolorowych, którzy rozmawiali ze mną po premierze, którzy mieli nadzieję zobaczyć coś podobnego, i mówili mi, że książka była pierwszą tego rodzaju”.

Jednak pomimo zwiększonej sprzedaży książek w ostatnich miesiącach, Dudley, jasne jest, nie stracił z oczu szerszego obrazu:„Szkoda, że ​​książka jest nadal tak aktualna czternaście lat później i że problemy, które powstrzymują Afroamerykanów przed zabawą na świeżym powietrzu nie zostały rozwiązane.”

Po czterech latach skrajnie prawicowej nękania prezydenta Trumpa i zbliżających się wyborach, Ameryka pozornie stoi nad przepaścią swojego przyszłego kierunku i pozycji w świecie.

Rywalem Trumpa dla Białego Domu jest Joe Biden. Biden, który nie ma nieskazitelnej historii, jeśli chodzi o niewrażliwe wypowiedzi na temat rasy – zaledwie na początku tego miesiąca powiedział dziennikarzom, że w czarnej społeczności brakuje różnorodności myśli i kultury, wybrał Kamalę Harris jako pierwszą Afrykankę- Amerykanka i Amerykanka pochodzenia azjatyckiego ubiegająca się o stanowisko wiceprezydenta.

Z dala od Waszyngtonu i całej polityki, która się z tym wiąże, wielkie dzikie i nietknięte obszary Ameryki Północnej czekają na odkrycie.

„Dla mnie zawsze był to Park Narodowy Zion i Parki Narodowe Utah. To prawdopodobnie moje ulubione miejsca w Stanach Zjednoczonych, do których można jeździć, odtwarzać, odkrywać i być częścią – mówi mi Dudley.

„Na twarzy wyglądają, jakby nie zostały dotknięte przez ludzi. To pustynne przestrzenie, suche krajobrazy, wspaniała czerwona czerwona skała. Do pewnego stopnia wyglądają dość niegościnnie i odnajduję w tym piękno. Powiedziałbym, że czasem im bardziej niegościnne wydaje się miejsce, tym jest piękniejsze. Lubię miejsca, w których nie widać śladów ludzkiej aktywności i ingerencji”.

Kilka tygodni po mojej rozmowie z Dudleyem administracja Trumpa ogłasza plany otwarcia części Arctic National Wildlife Refuge na Alasce, liczącego 19 milionów akrów schronienia mniej więcej wielkości Południowej Karoliny, w celu wydzierżawienia ropy i gazu.



[To jest Ameryka | Wywiad z pisarzem i fotografem Dudleyem Edmondsonem: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/kemping/1018049179.html ]