Na zielono | Adventure Hunting Wysoko w słoweńskich górach

Potrzebujemy nowego punktu porównawczego dla spektakularnych punktów widokowych, które obejmują niekończące się zielone góry.

Potrzebujemy nowego porównania. Nie możemy, jako kultura, jako świadome społeczeństwo, jako rasa inteligentnych istot, nadal mówić, że każdy widok szybko rosnących lasów, pięknych jezior lub wodospadów drapaczy chmur na tej zachwycającej planecie „wygląda jak Park Jurajski”. .

Jurassic Park to film z udziałem Jeffa Goldbluma. To 24-letni przebój kinowy z mnóstwem dramatycznych widoków i o wiele więcej dinozaurów. I, co najważniejsze, wiem, że już to powiedziałem, jest to film, w którym Jeff Goldblum jest jedną z gwiazd.

Przestańcie porównywać najładniejsze miejsca na Ziemi do filmu z Jeffem Goldblumem.

To jest – choć dziwaczny – ciąg myśli przebiegający mi przez głowę, gdy siedzę na siodełku roweru górskiego na wysokości 1280 m (4200 stóp) nad poziomem morza w Bohinj w Słowenii i spoglądam na resztę regionu.

To daleko od najwyższego punktu w kraju, ale musi być jednym z najpiękniejszych.

Po jednej stronie znajduje się 790 akrów jeziora Bohinj. Znajduje się u podnóża doliny Bohinj w Alpach Julijskich, która jest częścią Parku Narodowego Triglav, gdzie znajduje się tytułowa góra Triglav – najwyższa góra w Słowenii na 2864 m (9396 stóp). Mówią, że nie jesteś prawdziwym Słoweńcem, dopóki nie wyruszysz w długą podróż na szczyt.

Po drugiej stronie widok jest zielony jak okiem sięgnąć, wznosząc się i opadając wraz z falującymi górami i zasłaniając po drodze każdy szczegół.

Słyszałem, jak kilku turystów w moim hostelu porównuje widok do Parku Jurajskiego poprzedniej nocy i nie zrozumcie mnie źle, jest oszałamiający. Absolutnie oszałamiający. Ale to nie wygląda jak Park Jurajski.

Częściowo dlatego, że oczywiście nie ma dinozaurów ani Jeffa Goldbluma, ale bardziej dlatego, że jest to rodzaj widoku, który wywołuje coś, czego kamera filmowa nigdy w pełni nie jest w stanie uchwycić; to poczucie wolności i perspektywy podnoszenia ciężarów, które wiąże się z całkowitym zanurzeniem w naturze; dzięki całkowitemu odłączeniu się od codziennego życia.

A w Słowenii oderwanie się od miejskiego stresu jest prawie łatwiejsze, niż się mówi. 61,97 procent kraju jest pokryte lasami. To 12 563 km² wspaniałej zieleni. Jest 29 szczytów górskich wyższych niż 2000 m (dla porównania najwyższa góra w Wielkiej Brytanii Ben Nevis ma 1345 m).

Po prostu musisz być we właściwej części kraju. Chodzi o to, że niewiele osób jeździ we właściwą część kraju, kiedy podróżują do Słowenii.

Większość podróżników nie wnosi wiele do swojego przedsięwzięcia poza Lublaną lub jeziorem Bled. Ci dwaj ugruntowali się na szlaku Eurorail i zdobyli sławę i uznanie na TripAdvisor. Często zapominana strona internetowa została w dużej mierze napisana przez wściekłego 60-letniego Amerykanina w wątpliwie dużym kapeluszu przeciwsłonecznym, który poprosił o ich stek w średnim, a nie średnio wysmażonym steku. .

Krótko mówiąc, wielu podróżnych, którzy przyjeżdżają do Słowenii, dostaje to, co jest na pocztówce i tylko to, co jest na pocztówce. Wiele osób tęskni za Bohinj, a jeszcze więcej z innych obszarów, które odwiedzilibyśmy w następnych dniach – błękitnych wód Doliny Soca, toskańskich wzgórz Goriska Brda i cichej krainy czarów Ajdovscina.

Nie zrozum nas źle. Lublana to oszałamiająca stolica, ale zobaczenie miasta tylko w kraju tak bogatym w przyrodę jest świętokradztwem. Bled też jest piękny – wyspa, jezioro i wysoki zamek sprawią, że szczęka ci opadnie po przyjeździe. Ale jest wielu turystów, wiele wesel i wiele autobusów turystycznych.

Jest też oczywiście to:

…dlatego zdecydowanie warto zatrzymać się na jednodniową wycieczkę i wybrać się na godzinny spacer wokół jeziora i na zamek, ale potem? Bohinj czeka tuż obok Bledu, a rozmawiając wśród Słoweńców szybko dowiesz się, dlaczego jest to preferowana opcja.

Jest ciszej, spokojniej, a woda czystsza niż w Bledzie. Napoje są tańsze w Bohinj i masz łatwy dostęp do Doliny Soca – prawdopodobnie stolicy przygody Słowenii.

Wraz z lokalnym przewodnikiem Gregą Silcem wspinamy się na 1300 m podczas naszego pierwszego dnia jazdy w Bohinj, po czym zjeżdżamy z 950 m pięknych tras rowerowych. Przyroda jest oszałamiająca.

„To jest właściwie terytorium niedźwiedzi” – mówi Grega. „Ale jeśli zobaczymy niedźwiedzia, kupujemy los na loterię!”

Nie wygrywamy EuroMillions tego konkretnego dnia, ale otoczenie wciąż oferuje więcej niż wystarczająco, by zachwycić. Jaskrawe motyle migoczą nad fauną i florą i lądują na naszych kierownicach. Jedziemy przez jasne łąki i tradycyjne górskie wioski, zanim udamy się do lasów, z widokiem na góry widoczne między drzewami przez całą drogę w dół szlaków.

Ponieważ Bohinj znajduje się w Triglavskim Parku Narodowym, budowanie szlaków jest surowo zabronione, ale jeśli to coś dowodzi, to może być tylko to, że Bóg jest rowerzystą górskim – ponieważ naturalną rzeczą jest smaczna jazda.

Schodzimy przez piękne lasy, kamienistymi, zakorzenionymi szlakami z ostrymi zakrętami i naturalnymi brzegami. W pewnym momencie wpadamy na znajomego Gregi, który szuka dzikich grzybów. Wyjaśnia, że ​​lokalne przepisy mówią, że możesz sobie pomóc, o ile nie bierzesz więcej niż 2 kg dziennie. Tej nocy sami próbujemy niektórych grzybów leśnych i łatwo zrozumieć, dlaczego miejscowi nie zadowalają się supermarketem.

W hostelu nad brzegiem jeziora Bohinj prysznic zastępuje skok i kąpiel w ciemnoniebieskich wodach następnego ranka. Nie ma pobudki jak wiosło pod świecącą zieloną doliną, gdy słońce wschodzi nad górami na wschodzie.

Po śniadaniu wspinamy się na 1280m, tym razem do granicy Bohinj i Doliny Soca, kolejny przystanek na trasie. 900 metrów leśnej trasy zjazdowej później i dotarliśmy na stację kolejową, którą oglądaliśmy z góry zaledwie 45 minut wcześniej.

Grega żegna się i 30-minutowa podróż pociągiem i szybki postój na lunch, później wędruję na szczyt kanionu w Dolinie Soca, niosąc piankę o grubości 5 mm. Jest ponad 30 stopni Celsjusza. Plan polega na zjechaniu na linie i zeskoczeniu w dół wodospadów ogromnego lokalnego kanionu.

Słyszałem, że woda w kanionie jest znacznie zimniejsza niż letnie jezioro, w którym pływałem tego samego ranka. Sześciometrowy skok do basenu z senną jasnobłękitną wodą, charakterystyczną dla Doliny Soca, potwierdza ten fakt. Kolor rzeki sprawia, że ​​wygląda na zrobioną w Photoshopie.

Schodzimy dalej do kanionu. Po zeskoczeniu z siedmiometrowego wodospadu – „skocz prosto, a wszystko będzie dobrze”, mówi przewodnik Jure Kavcic – nie ma już wyjścia z kanionu, dopóki nie dotrzemy do słynnego pięknego wodospadu Slap Kozjak na mecie. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy chcę się wycofać. Olbrzymie kamienne ściany wznoszą się wysoko nad nami, skały skręcają się i zamieniają we własne postacie, umeblowane zielenią i świecące Bożym rozświetlaczem w miejscach, w których słońce przemyka przez drzewa. Gdy schodzimy, w wodospadach pojawiają się małe tęcze.

Podczas naszej godziny w kanionie nie spotykamy nikogo innego. Kiedy wyjeżdżamy przy 20-metrowym wodospadzie Slap Kozjak – każą mi zjechać na linie na dziewięć metrów, a potem skoczyć, podczas gdy Jure radośnie skacze całe 20 – miejsce jest pełne. Z miasta do wodospadu prowadzi popularna trasa piesza. Mijamy gromadzących się turystów, którzy wyskoczyli z naszej samotności do małego morza telefonów z aparatami i schodzimy z powrotem z góry.

Kolarstwo górskie w Soca to również perspektywa do delektowania się. Zamieniając Jure na swojego kolegę Blaza, pianka na koszulkę jeździecką i kask na… no cóż, nieco bardziej znajomy kask, ruszamy na rowerach w górę doliny Soca, aby przejechać naprawdę niesamowitą trasę – zaczynając od granicy Słowenii na 1550 m w dół do San Pietro, małego miasteczka we Włoszech na 150m. To dużo zjazdów i to wszystko na jednym szlaku.

Zjeżdżamy na zakurzony, suchy szlak, skręcając i skręcając perfekcyjnie i tak kamienisto, że co kilka minut Twoje ręce będą potrzebowały przerwy. Krótka przerwa pozwala spojrzeć w górę na grzbiety porośniętych drzewami gór, które leżą przed nami.

Wkrótce zejdziemy do tych lasów i przez te grzbiety, gdzie zaczyna się prawdziwa zabawa; brudna, zakorzeniona kraina czarów spływająca aż do Włoch. Na koniec to prosty powrót do Słowenii. Oczywiście po postoju na lody.

Byłem jednak na Goriskiej Brdzie – kolejnym przystanku mojej burzliwej wycieczki po Słowenii. Goriska Brda znajduje się dalej wzdłuż granicy z Włochami. Goriska Brda, dla tych, którzy nie wiedzą, to po prostu Toskania. Wygląda tak samo. Wino jest prawdopodobnie lepsze. Jedzenie jest absolutnie oszałamiające. Klimat jest idealny. Aha, i jest też o wiele tańszy niż Toskania.

Słoweńska Ana Roš, w tym roku uhonorowana tytułem „Najlepszej Szefowej Kuchni Świata 2017”, ma restaurację w Kobarid w sąsiedniej gminie, a Goriska Brda to miejsce, w którym otrzymuje swoje wino. Prawie połowa domów, które mijamy w toskańskich dolinach, to producenci wina – a najlepsze jest to, że do wielu ich drzwi można podjechać z uśmiechem i dobrymi manierami i zorganizować na miejscu małą degustację wina. Niektórzy z większych producentów wymagają wcześniejszej rozmowy telefonicznej, ale jest wiele rzeczy, do których możesz po prostu wpaść.

W regionie jest też dużo jazdy konnej. Lokalny Matic Pirih mówi nam, że jest to idealne miejsce do połączenia wszystkiego, od jazdy na szlaku, przez zjazd po przełaj, z najlepszym doświadczeniem w degustacji wina i gastronomii. Jeśli szukasz jazdy i relaksu, to jest twoje miejsce.

Niestety nie mamy czasu na potwierdzenie. Mamy datę, aby dotrzymać kroku trupie konnej Črn trn (dosłownie „Blackthorn”) na szlakach Vipava Valley, Ajdovscina.

Nagle jesteśmy z powrotem w ekwipunku do kolarstwa górskiego, w innym wahadłowcu i kierujemy się w górę. Dzisiaj spróbujemy podążać śladami 20-letniej słoweńskiej cudotwórczyni Mitji Ergraver na szlakach Ajdovščiny, małego miasteczka w Dolinie Vipavy.

Jeśli nie znasz Mitji, jest on aktualnym mistrzem świata fourcross, który w zeszłym roku jechał po zwycięstwo w Val di Sole. Wkłada tęczową koszulkę, gdy jesteśmy w promie.

Po zerwaniu śledziony na rowerze w Słowenii w 2015 roku (ostatni artykuł, który napisałem o tym kraju, dosłownie zawierał zdanie „utrata litra krwi z powodu wewnętrznego krwawienia „), ukłucie nerwów wpełza do tej części mózgu, którą zwykle staram się wyciszyć podczas jazdy na rowerze górskim. W każdym razie chwilę później…

Wskazówki sceniczne:

Stuart wychodzi, ścigany przez niedźwiedzia.

Czekaj. Nie.

Stuart schodzi z siodła, ścigany przez rower górski, porzucając standardową ludzką postać (pozycję wyprostowaną), aby przelecieć nad własną kierownicą na ostatniej skale szlaku i wystrzelić coś, co wygląda na pijanego. – zrównoważyć próbę podszywania się pod Supermana.

Rower Stuarta leci za nim powoli. Stuart ma wystarczająco dużo czasu, by wypowiedzieć słowo, którego jego matka wolałaby, by nie użył, gdy podnosi wzrok i widzi zrozumiałego mistrza świata z szeroko otwartymi oczami, który przygląda się z końca szlaku.

Żadna krzywda. Śledziona nienaruszona. Trochę krwi tu i tam. Rower jest w porządku. W dzień!

Ok, więc okazuje się, że Mitja jest jednym z najmilszych facetów w okolicy. Jeżdżę z nim i Luką Novincem. Oboje pracują jako lokalni przewodnicy wycieczek i obaj są niesamowici.

Mówią mi, że rzeźbią szlaki i poruszają się po kawałkach i kawałkach, ale ogólnie rzecz biorąc, w ogóle nie muszą wiele robić na szlakach.

„Mamy tutaj mieszankę wszystkiego” – mówi Mitja. „Skały, ziemia, na kilku trasach jest kilka skoczni. Są wspaniałe widoki i jest to w większości naturalny teren – to najlepsza część”.

Mitja na szczęście zwalnia tempo, a ja podążam za nim jeszcze kilka biegów. W Dolinie Vipava jest poważna jazda. Skały, upadki, ciasne zakręty. Jeśli masz umiejętności, jest to naprawdę wymarzone miejsce i możesz zobaczyć, jak jest to miejsce, w którym można wytworzyć poważne talenty.

Pytam Mitję, czy kiedykolwiek myślał, że zostanie mistrzem świata. „Myślałem o tym” — przyznaje 20-latek. „Ale nie tak szybko!”

Ręce mi się trzęsą pod koniec dnia. Na szczęście ostatni bieg sprowadza nas do drzwi mikrobrowaru. Pelicon warzy dopiero od kilku lat, ale już zdobył wiele nagród w całej Europie.

Biorąc pod uwagę, że Ajdovščina ma tylko 6700 mieszkańców, to fakt, że mają godne nagrody piwo i mistrza świata w kolarstwie górskim (a także pierwszą dziesiątkę downhillowca Pucharu Świata w Monice Hrastnik) jest dość imponujący. Rowery i piwo. Mają jasno określone priorytety.

Wytnij scenę. Minęły trzy godziny i lecę. Nie metaforycznie. Nie chodzi mi o to, że upiłem się piwem. No może trochę się upiłem na piwie, ale potem poszedłem i wytrzeźwiałem, bo trzy godziny później i lecę. A dokładnie paralotniarstwo. Znowu spoglądam na oszałamiającą scenerię, na lasy, przez które jechałem wcześniej tego samego dnia z Mitją i Luką, i na góry sięgające aż po horyzont.

Słońce zaczyna zachodzić nad górami, a my latamy między cieniem a zielenią, spoglądając głęboko w dal, skąd widać Morze Adriatyckie, a w szczególnie dobry dzień nawet do Wenecji.

To jest piękne. To jest relaksujące. Tutaj, w powietrzu, jesteś całkowicie odłączony od wszelkiego rodzaju stresu. Jesteś tylko Ty i otaczająca Cię przyroda.

A na ziemi w Słowenii jest prawie tak samo. Jest to kraj, w którym 61,97 procent ziemi to lasy. Gdzie odłączenie nie może być prostsze. Tam, gdzie nie ma przeludnienia w hotspotach przygód, głównie dlatego, że po prostu nie ma wystarczającej liczby miejsc noclegowych, aby było przepełnione w hotspotach przygód.

To kraj, w którym rządzą góry, jeziora i wspaniała przyroda. Gdzie, jeśli odwiedzasz tylko Bled i Lublanę, zatrzymujesz się w połowie drabiny w drodze do nieba.

Widzisz, Słowenia nie wygląda jak Park Jurajski. Jeśli jesteś hojny, Park Jurajski wygląda trochę jak Słowenia.

I masz to. Może mimo wszystko mamy dla siebie nowe porównanie.

Zrób to sam

Dotarcie tam:

Polecieliśmy bezpośrednio do Lublany w Słowenii z London Luton na Wizz Air . Możesz także polecieć na lotnisko w Wenecji Treviso i podróżować przez Włochy do części Słowenii – szczególnie do Brdy lub doliny Vipava – mniej więcej w tym samym czasie, co z Lublany. To tylko około godziny w samochodzie.

Zakwaterowanie i przewodnicy:

Udaj się na szlaki z lokalnymi przewodnikami z Hike&Bike i zatrzymaj się w Hostelu pod Voglom w Bohinj. Wybierz się na canyoning i na rowerach górskich w dolinie Soca z Positive Sport i zostań na noc w Jazbec Inn . Pobyt w Stekar Homesteadin Snezatno (piękny domowy hotel oferujący fantastyczne jedzenie) w Goriskiej Brdzie i zwiedź okolicę z Ride Around . Jedź na rowery górskie i lataj na paralotni z Wajdusną i załoga Blackthorn w Ajdovscina, Vipava Valley i pobyt w Ajdovscina Youth Center and Hotel – bunkier wojenny, który na skraju szlaków zamieniono na świetne miejsce noclegowe. Warto również sprawdzić Wędrówki i Rowery Słowenia dla przewodników przygodowych. Wszyscy wcześniej wymienieni są ekspertami w swoich dziedzinach i będą w stanie pomóc Ci w pełni wykorzystać słoweńskie doświadczenie!

Aby dowiedzieć się więcej o Słowenii, odwiedź stronę oficjalnej organizacji turystycznej dla Słowenii .

Przeczytaj resztę naszego sierpniowego wydania „Unplugged” tutaj



[Na zielono | Adventure Hunting Wysoko w słoweńskich górach: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Kolarstwo-górskie/1018048961.html ]