10 rzeczy, których nigdy nie powinieneś robić podczas zjazdowego wyścigu rowerów górskich
Słowa Chrisa Morana | Zdjęcie główne:Simon Pilley
Jeśli jest jedna wiadomość, która przebiła się przez nieustanną lawinę cytatów z mediów społecznościowych i inspirujących filmów, to jest to, że życie byłoby o wiele lepsze, gdybyśmy odłożyli Twix Xtra na dół, wysadzili nasze tłuste tyłki i wyszli na zewnątrz, aby coś zrobić.
W tym właśnie duchu Mpora postanowiła zmierzyć się z Hooper Hooner 2016:zjazdowym wyścigiem kolarstwa górskiego, który odbył się w epickim parku rowerowym Tidworth w Wiltshire. „To tylko dla śmiechu”, powiedział przyjaciel Mpory i lokalny TBP, Alfie Bacon, „nikt nie traktuje tego poważnie, a wszystkie skocznie można albo toczyć, albo można je ominąć”.
Hmmm… to brzmiało zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe. Więc jak nam poszło? Tak, zjedliśmy trochę pączków (było zimno i wiesz, energia). Tak, wygraliśmy „najlepszą katastrofę” dnia (poważnie)*. I tak, przybyliśmy martwi ostatni (te ostatnie dwa fakty mogą się przeplatać). Ale czy dobrze się bawiliśmy? Kurwa tak.
I powiem ci jeszcze coś na cholerną-pewność:to znaczy, że możemy rozmawiać z doświadczenia, kiedy mówimy, że oto są te Dziesięć rzeczy, których nigdy nie powinieneś robić podczas swojego pierwszego wyścigu kolarstwa górskiego.
*Przewiń bezpośrednio do numeru 8, jeśli chcesz tylko zobaczyć awarię.
1) Nie oczekuj wygranej
Choć zapowiadany jako fajny dzień, Hooper – jak większość wyścigów w Wielkiej Brytanii – jest gorąco rywalizowany, a zawodowcy wpadają, by zgarnąć gotówkę, uznanie lub możliwości treningowe. Nie żeby inni konkurenci też byli powolni.
Znajdą się kolesie po pięćdziesiątce, którzy w każdej chwili będą mogli wczuć się w swojego wewnętrznego Złego Knievela; kobietom, które mogą wyglądać jak twoja mama, ale które wyskakują z dubletów i mają fragmenty paznokci, jakby właśnie wybierały się do Glendy na poranek przy kawie; i dzieci poniżej dziesięciu lat, które dosłownie urodziły się, jeżdżąc w pełnym zawieszeniu (przez cesarskie cięcie, w Halfords, obvs). Więc tak, przyjdź, ciesz się dniem i staraj się być przedostatni w kategorii „gówno”, jeśli masz RUN OF A LIFETIME.
2) Spodziewaj się, że wypełnisz spodnie
Ok, więc możesz jeździć na rowerze, a może robić skoki, skoki i wotnot. Ale żeby zrobić je wszystkie razem, przed tłumem, który od wschodu słońca grzał się na grzanym cydrze, i tak, spodziewaj się, że wyschnie ci w ustach, a źrenice zamienią się w głębokie czarne spodki strachu.
Jazda na rowerze może być łatwa, ale tak samo jest z szarpaniną. Dodaj jednak 300 widzów, a nagle pojawi się dodatkowy dreszczyk napięcia dla obu czynności. Co więcej, tłum wyścigów zjazdowych to wspaniała grupa, ale to także tłum, który potrzebuje rozrywki, a to oznacza krew, krew i oglądanie, jak koleś za kolesiem przechodzi przez kierownicę. I nie, to nie jest eufemizm.
3) Nie wstawaj się po prostu w dzień i ruszaj
Znajomy zwykł mawiać:„Przygotowanie słabego sikania uniemożliwia odpowiednim ludziom wypróżnianie się”. Czy jakoś tak. Szczerze mówiąc, brzmiało to tak, jakby się jąkał i nigdy tak naprawdę nie przekroczyłem kilku pierwszych słów. Ale kwestia pozostaje – idź dzień wcześniej i wykonuj tyle biegów, ile zdołasz wcisnąć podczas sesji treningowych.
Ponieważ nikt nigdy nie zawiódł, ponieważ za bardzo się starał. Z wyjątkiem ofiar ruchomych piasków. Ale nie zastanawiajmy się nad tym. Po dziesięciu przejazdach prawie zapamiętaliśmy trasę, ustalając, gdzie są wszystkie trudne fragmenty, które linie wybrać, które skały możemy zjeść na lunch i które drzewa moglibyśmy realistycznie złapać na bardziej stromych odcinkach. Nawet nie żartuję.
4) Nie spodziewaj się, że nie zobaczysz epickiej jazdy
Przepraszamy za tytuł, co mamy na myśli – spodziewajcie się świetnej jazdy. Oglądanie zawodowca zrywającego trasę, którą my – zwykli śmiertelnicy – skrzeczymy z zablokowanymi hamulcami (z zębami wykrzywionymi pod naszym kaskiem na całą twarz) to niesamowity widok.
Bycie na kursie, gdy Ben Deakin pedałował swoim Santa Cruz Bronson z pełną siłą (tak, wieczorne pedałowanie w powietrzu) było jak oglądanie Planet Earth II w zeszłą niedzielę, gdyby był odcinek, w którym David Attenborough opowiedział nagranie twojego sąsiada, który łączy się z twoim żona:całkowicie majestatyczna, a jednocześnie nieco demoralizująca.
5) Nie ignoruj widzów
Stanie przez cały dzień w listopadowym chłodzie, oglądanie przemoczonego w błocie jeźdźca po tym, jak przemoczony w błocie jeździec wymachuje po torze, może się nieco przeciągnąć. Tak więc tłum na imprezie rowerowej ma ciepło i zapewnia rozrywkę, robiąc jak najwięcej hałasu.
Niektórzy mają stare felgi rowerowe i kierownice, grane jak trójkąt w szkolnej kapeli. Inni klaszczą i wiwatują. Niektóre mają piły łańcuchowe, głośniki, klaksony i trąbki, których DJ-e reggae używają do ukrycia złego połączenia między utworami.
Są dwa główne przyśpiewki:„PEDAL! PEDAŁ! PEDAŁ!" i „WRÓĆ SIĘ/WŁĄCZ!”. Nie ignoruj tłumu. Pomachaj im, mocno pedałuj, stylizuj skok lub daj im to, czego naprawdę chcą:wywołując jęk, który sprawia, że krzyczą „Ooooohhhhhh” i jest dźwiękowym odpowiednikiem kogoś, kto zerka na coś, czego nie powinien własne palce. Raggamuffin.
6) Nie spodziewaj się, że znajdziesz się w swojej strefie komfortu
Nawet jeśli oglądałeś podgląd kursu w YouTube, nie spodziewaj się, że znajdziesz się w pobliżu swojej strefy komfortu. Podobnie jak otrzymanie faktury od hydraulika, spodziewaj się, że rzeczywisty przebieg będzie dwa razy bardziej przerażający, niż myślałeś, potrwa trzy razy dłużej i będzie cztery razy bardziej stromy, niż się spodziewałeś.
A nawet jeśli czujesz się komfortowo podczas skoków i zrzutów do trumny, adrenalina zacznie działać i będziesz pokonywać przeszkody z większą prędkością, niż kiedykolwiek myślałeś. Niektóre sekcje mogą mieć funkcje, których nigdy wcześniej nie spotkałeś.
Kurs Hooper miał sekcję o nazwie „Mini Morzine”. Aby się przez to przejechać, musiałem jechać z tyłkiem drapiąc tylne koło przez ponad sto metrów, siedzenie moich kecków ocierało się o guzki moich opon maxxis, tworząc dźwięk podobny do fałszywego hałasu motocykla, który można dostać, wciskając kilka kart do gry w szprychy Raleigh Grifter.
Kiedy stromizna się uspokoiła, mój tyłek praktycznie się palił, a całe moje mięśnie pleców, ramion, ramion i palców napięły się od zbyt mocnego chwytania. Czego nie dostaniesz w apres ski. Chodzi o to, że każdy może zgadywać, co to ma wspólnego z Morzine.
7) Nie ignoruj napięcia
Mając sporo czekania na wykonanie, nieznajomi rozmawiają ze sobą o najlepszych trasach na odcinkach, o swoich rowerach, a nawet o pogodzie. Może to wyglądać na koleżeństwo, ale wszyscy starają się ignorować swoje obawy. Trudno to zrobić, gdy w uszach słychać dźwięk pił łańcuchowych.
Co z tym zrobić? Nic – ciesz się tym, rozpoznaj to, uświadom sobie, że tak właśnie musi się czuć, zanim grupa wkroczy do bitwy. Możesz też krzyczeć „noggin” do każdego, kogo widzisz, i uderzać ich głową w przyjacielski sposób, mając założony kask na całą twarz. Zwłaszcza marszałkowie wyścigu. Kochają to.
8) Nie naciskaj hamulców w kluczowych momentach
Spójrzmy prawdzie w oczy:kolarstwo górskie to w zasadzie ogromna lista ruchów i działań sprzecznych z intuicją. Kiedy chcesz wzbić się w powietrze, naciśnij i skompresuj; kiedy chcesz zjechać bardziej stromym terenem, odepchnij przód roweru; kiedy chcesz przejść przez spadek, zrób mały skok; a kiedy chcesz hamować, nie rób tego.
Najważniejszy jest ten ostatni. Tylko nigdy nie hamuj. Kiedykolwiek. Nie jesteśmy nawet pewni, dlaczego rowery rzeczywiście mają hamulce. Ok, już tam są. Tylko nigdy ich nie używaj. Zwłaszcza nie zapychaj tego z tyłu, gdy przechodzisz przez spadek trumny.
Albo spodziewaj się, że wpadniesz w poważne kłopoty – jak Zlatan Ibrahamovic prowadzący grupę do klubu ze striptizem w wieczorze kawalerskim Wayne'a Rooneya. Wiesz, że lubi babcie Zlatana, więc powinieneś wiedzieć, że statystycznie jest mało prawdopodobne, aby się dobrze skończył.
9) Nie próbuj walczyć ze swoimi nerwami
Adrenalina to naturalnie wytwarzany haj, który pomaga umysłowi i ciału przezwyciężyć strach, gdy na horyzoncie pojawi się potencjalnie niebezpieczna sytuacja. Nie próbuj walczyć z tym, co jest naturalną reakcją na rasę i niebezpieczeństwa wewnątrz.
Zamiast tego poczuj pełną siłę nadnerczy, gdy pompuje ona adrenalinę do krwioobiegu, powodując przyspieszenie bicia serca, receptory alfa siadające prosto, a poziom cukru we krwi, który trzaska tą bezczelną butelką whisky z powrotem do wdechu i by udawać, że kiedy wpadłeś, wykonywał poważną pracę z arkuszem kalkulacyjnym. Krótko mówiąc, zaakceptuj strach i jedź na smoku.
Alternatywnie, zrób jakąś zupełnie słabą wymówkę, żeby kupić saszetkę cukru na herbatę, omiń bramkę startową i spędź resztę dnia udając, że jesteś „wypatroszony”, że nie miałeś szansy wejść na tor.
10) Nie oczekuj, że nie będziesz chciał tego robić ponownie
Czy zrobilibyśmy to jeszcze raz? Cóż, ponieważ naszym mottem jest „Nigdy nie mów nigdy” (co nawiasem mówiąc jest frazą, która jest 66% sprzecznością, a na pewno poleceniem, które wywołałoby znak „błędu”, gdyby zostało wprowadzone do komórki arkusza kalkulacyjnego jako format), powiedzmy że jesteśmy bardzo otwarci na pomysł powrotu do Tidworth na wyścig 2017.
Nie jest to jednak wiążąca umowa i zastrzegamy sobie prawo do sprawdzania naszych poziomów cukru w saszetkach w kluczowych momentach podejmowania decyzji w ramach przygotowań do przyszłorocznego wyścigu…
[10 rzeczy, których nigdy nie powinieneś robić podczas zjazdowego wyścigu rowerów górskich: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Kolarstwo-górskie/1018048911.html ]