Wywiad z Tonym Alvą | Narkotyki, śmierć i Dogtown

Wszystkie obrazy:Chris Johnson (o ile nie zaznaczono). Słowa:James Renhard. Dodatkowe raporty:Jono Coote i Tristan Kennedy
 „Kiedy jestem podłączony do tego rodzaju gówna, wracam do tego arkusza, który zabierze mnie prosto do piekła”.

Tony Alva nie ma poczucia teatru, bo opowiada o swoich demonach. Nie ma dramatu ani spektaklu, którego celem jest zniekształcanie prawdy. Istnieje jednak połączenie spokojnego, zmieszanego z intensywnością prostej strzały, które w jakiś sposób wydaje się znajome od człowieka uznawanego za jednego z – jeśli nie – ojca deskorolki, jaką znamy dzisiaj.

Często zdarza się, że ludzie próbują znaleźć właściwy rzeczownik dla Tony'ego Alvy. Przez 60 lat był nazywany surferem, skaterem, muzykiem, liderem, biznesmenem, przestępcą, zagrożeniem, imprezowiczem, złoczyńcą, bohaterem, legendą, Z-Boyem…

Kiedy przeżyjesz życie, które ma Tony Alva – zakładając, że ktokolwiek inny miałby do tego metal – na przestrzeni lat przyciągniesz do siebie kilka wytwórni. Spotykamy się w londyńskim House Of Vans, który urządza przyjęcie z okazji 60. urodzin dla Alvy (chociaż wygadał:„moje faktyczne urodziny były 2 września, ale nadal jedziemy”).

Niewielu 60-latków świętuje swoje urodziny na drugim końcu świata, w otoczeniu wspaniałego i dobrego brytyjskiego skateboardingu. To nie jest zwykła uroczystość, ale Tony Alva nie jest zwykłym człowiekiem.

Urodzony i wychowany w Santa Monica w Kalifornii – trudnej dzielnicy znanej jako Dogtown, gdzie gangi i domy cracku były częścią DNA – Alva znalazł się o rzut kamieniem od miejskiego molo, brudnego miejsca do surfowania, które było zaciekle chronione przez ludzi, którzy jeździłem tam. To był świat z dala od białych zębów uśmiechów i dobrej czystej zabawy utkanej przez Beach Boys

Wraz z przyjaciółmi z dzieciństwa, Jayem Adamsem i Stacy Peraltą, umiejętności Alvy na desce surfingowej sprawiły, że dostał się do lokalnej drużyny surfingowej Zephyr. Kiedy fale były płaskie, chłopcy zaczęli jeździć na deskorolce, aby doskonalić swoje umiejętności surfowania na lądzie. Zespół surfingowy Zephyr szybko stał się zespołem Zephyr Skate lub Z Boys, a Alva była w centrum tego wszystkiego.

Dzięki połączeniu zarozumiałej postawy, surowego talentu i agresji, nie minęło dużo czasu, zanim rozeszły się wieści o tym gangu buntowników, którzy w tamtym czasie tworzyli deskorolkę, jaką znamy dzisiaj. Były bez wątpienia genezą.

Czy Alva zdawała sobie wtedy sprawę z wpływu, jaki wywrą na świat? "Nie. Nie ma mowy. Dla nas to zawsze była oddolna sprawa. Nigdy nie chodziło o to, jak duży był ani ile pieniędzy moglibyśmy na tym zarobić. Bardziej chodziło o przygodę i dobrą zabawę”.

Kolega Z-Boy, Stacy Peralta potwierdził, jak nieświadoma jest cała załoga, kiedy niedawno go spotkaliśmy. „Wcale nie na początku. Z pewnością zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak dobrze się bawiliśmy i jak bardzo kochamy to, co robimy, ale trudno jest być świadomym rozpoczęcia nowego sportu, gdy ciągle uciekasz przed policją”.

Wczesny rozwój skateboardingu zbiegł się z wczesnym rozwojem punk rocka. Dodajmy do tego, że osiedla mieszkaniowe w San Diego były budowane, ale pozostały puste, susza w 1970 roku, która sprawiła, że ​​wiele basenów na podwórku w Kalifornii stała się pustych i można je było na łyżwach, a także po raz pierwszy pojawił się magazyn Skateboarder z pisarzami takimi jak Craig Stecyk i fotografowie tacy jak Jim Goodrich dokumentowali to wszystko, a ty miałeś idealną burzę.

Narodziła się jazda na deskorolce, jaką znamy dzisiaj, a gwiazda Tony'ego Alvy wschodziła.

Następowała sława i fortuna. Były tytuły Skateboarder of the Year, zdjęcia w Playboyu i role filmowe, a wszystko to zanim Alva świętował swoje 20. urodziny.

W tym momencie były Z-Boy był już integralną częścią projektu pierwszego buta skateboardowego – Vans Era – a także założył własną firmę – Alva Skates – pomimo ofert innych dużych marek, które chciały zarobić na jego Nazwa. Była to pierwsza firma zajmująca się deskorolkami, która zastosowała w swoich deckach warstwową sklejkę z klonu kanadyjskiego – projekt, który jest powszechnie używany do dziś.

Wyobraź sobie, że pochodzisz z niczego, aby w ciągu 20 lat znaleźć się na szczycie swojego zawodu, pioniera, gwiazdy, ze wszystkimi pułapkami, które zawsze wydają się pociągać za sobą sławę. Dla Alvy impreza była tak samo ciężka i agresywna jak jazda na łyżwach.

Narkotyki zawsze były częścią sceny deskorolkowej, jak pamięta Jim Goodrich. „Ziele zawsze było popularne, od najwcześniejszych dni. Ale potem pojawiła się kokaina i stała się popularna. Met był wkrótce po tym. Mówiłem, że zauważyłem, że koks z czasem zmienił cię w dupka, ale metamfetamina może zmienić cię w dupka z dnia na dzień”.

Styl życia dogonił Alvę, która zaczęła pić samotnie. „Nigdy nie piłam towarzysko”. powiedział nam, dodając chichotem:„Nigdy nie piłem umiarkowanie! I piłem, aż wydostałem się z siebie, i piłem, by być tym facetem. Twardziel. Lider. Pirat. Kapitan statku pirackiego”. Głos Alvy nigdy nie łamie się ze spokojnego, refleksyjnego tonu. Wydaje się raczej pogodzony ze swoją przeszłością niż zawstydzony, urażony lub rozgoryczony.

Do 1983 roku skateboarding odnotował zarówno spadek popularności, tak błyskawiczny, jak jego wzrost dekadę wcześniej, jak i swego rodzaju odrodzenie. Alva został kapitanem kolejnego statku pirackiego, tym razem niesławnego drugiego wcielenia zespołu Alva, powszechnie znanego jako Alva Posse. Wraz z Alvą w zespole znaleźli się tacy luminarze deskorolki, jak Christian Hosoi, Mark Gonzalez, Jeff Hartsel i Jim Murphy.

„Mieliśmy wtedy wielu dobrych jeźdźców”. pamięta Alvę. „Niesamowity talent w tym zespole. Poza Brygadą Kości, nie sądzę, żeby kiedykolwiek istniała tak wszechstronna drużyna. Skończyło się na tym, że panował taki klimat pirackich statków”.

Ponieważ wielu członków zespołu mieszkało w domu Alvy na plaży w Wenecji, styl życia pozostał trudny. „Warunki życia były straszne. Dla większości nie nadawał się do zamieszkania, ale jako łyżwiarz był idealny. Trzeba było uważać, gdy w domu zabrakło papieru toaletowego. Twoja koszulka zniknęłaby, tylko po to, by znaleźć się kilka tygodni później w śmietniku z czyjąś chusteczką do tyłka. Mieszkaniec Alva House i skater, Jeff Hartsel, powiedział na blogu o deskorolce Incydent z Chrome Ball na początku tego roku, wspominając swoje dni w domu.

Podczas gdy niektóre wspomnienia pozostają miłe, a anegdoty – niewątpliwie dopracowane z czasem – wywołują uśmiech, w rzeczywistości styl życia odcisnął swoje piętno na Alvie. „Nie byłem z siebie zadowolony, ponieważ używałem narkotyków i alkoholu jako mojego duchowego doświadczenia w życiu” — wyznaje. „Za każdym razem, gdy jestem podłączony do tego rodzaju gówna, wracam do tego arkusza, który zabierze mnie prosto do piekła.

„I nie mówię „piekło” jako wyimaginowane miejsce, do którego idziesz i palisz. Miejsce, w którym spędzasz wieczność, bo jesteś złym człowiekiem. Mówię po prostu o byciu niewolnikiem własnych urządzeń, własnej negatywności i emocji, które zabierają Cię w ciemność”.

20 września 2006 roku Tona Alva przestała działać. Przestałem pić. Rzuciłem palenie. Przestałem brać narkotyki. Uzależnieni często opowiadają o zdarzeniu, drodze do Damaszku, momencie, który zmienił ich życie. Chociaż nie było żadnego konkretnego incydentu ani wydarzenia, Alva mówi nam, że „Aby zrobić postęp, trzeba było uderzyć w dno, a następnie rozpocząć proces, który oczyści szczątki przeszłości”.

Alva, który obecnie świętuje 11 lat trzeźwości, musiał zauważyć znaczące zmiany od czasu swojej decyzji o czyszczeniu w 2006 roku. „Obwinianie za swoje czyny innych ludzi, miejsc i rzeczy było moim złym nawykiem. I to w pewnym sensie łączy się z moją chorobą, którą jest alkoholizm.

„Tak więc dzisiaj myślę, że jestem bardziej prawdziwym łyżwiarzem i surferem niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ nie budzę się rano na kacu. Nie jestem rozdrażniony i niezadowolony. Nie czuję wielkiej urazy do ludzi, miejsc i rzeczy z moich działań”.

Gdy mówi, Alva zachowuje swoją charyzmę i, oczywiście, tę cichą intensywność, która nie uległa zmianie. Jednak kiedy mówi o swoim uzależnieniu i wyzdrowieniu, jego słowa wydają się częścią procesu, który jest starannie ułożony w choreografii. Chociaż nie jest wymuszony ani nie jest walką, wydaje się, że zdecydowanie wymaga świadomej, poznawczej kontroli.

„Wciąż mam dobre i złe dni. Nie jestem idealna i nie jestem maszyną, ale ludzkie doświadczenie jest częścią umowy. Aby wyjść i poczuć, że ludzkie doświadczenie jest naprawdę ważne, a nie czuję tego, gdy jestem pod wpływem chemikaliów lub pod wpływem alkoholu. Nie żyję już w ciemności. Żyję w świetle i tam jest rozwiązanie i tam planuję zostać do końca życia”.

Dzisiaj, świętując swoje 60. urodziny, prowadząc życie, które praktycznie nie ma sobie równych, Tony Alva pozostaje tak czczony jak zawsze. Wiele etykietek, które przypisywano mu przez dziesięciolecia, bez wątpienia było uzasadnionych, na dobre lub na złe. Jednak jego status, wraz z jego dziedzictwem jako prawdziwego pioniera, innowatora i ikony w skateboardingu, są zapewnione.

Być może największą różnicą jest teraz to, że sam Tony Alva może naprawdę kochać to, kim jest teraz. Teraz, gdy narzucana sobie presja, by zostać kapitanem statku pirackiego, dawno minęła. Jednak jego rola w skateboardingu pozostaje równie kluczowa.

„Zrobiłem trochę ponad jedenaście lat i mogę dzielić się tym doświadczeniem i faktycznie pomagać innym. Mogę pokazać ludziom inną ścieżkę, która jest powiązana ze stereotypem deskorolkarzy jako imprezowiczów, i wszystkich tych bzdur, które:numer jeden:zabił połowę moich przyjaciół, dwa:druga połowa trafiła do więzienia i wyszła z niego, i na koniec co najmniej zabrał mnie drogą, która była niebezpiecznym, śliskim zboczem. Nie muszę tam jechać i już tak żyć”.

Życie w wieku 60 lat, bo Tony Alva może już nie być na szybkim pasie. Regeneracja może potrwać dzień lub dwa dłużej. Gliniarze prawie na pewno nie wyganiają go już z podwórkowych basenów, ale jego status prawdziwej ikony skateboardingu trwa. Zawsze tak będzie.

Wszystkiego najlepszego Tony Alva.



[Wywiad z Tonym Alvą | Narkotyki, śmierć i Dogtown: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Skateboarding/1018048783.html ]