Kocham Cię, Liverpool:jak rozmawiać o miłości i klubie piłkarskim

Ta funkcja opowiada o tym, jak Liverpool Jurgena Kloppa pomógł w małym zwycięstwie nad depresją, odpowiadając na odwieczne pytanie:dlaczego ludzie i kibice wciąż się zakochują?

10 sierpnia – Pierścień Ognia

Promień światła padł na podświetlony fragment Tao Te Ching:„Nauczyciel trzyma głowę ucznia pod wodą, aż bąbelki się zmniejszą, ale nauczyciel wie, kiedy wyciągnąć ucznia. Po przebudzeniu mówi studentowi:kiedy mniej pragnąłeś życia, a bardziej pragnąłeś, tym większa prawda, która leży poza bezpośrednim cierpieniem, zaczniesz pragnąć życia i jego prawdy jak powietrza”. Tam się znalazłem, po raz pierwszy, zadawanie właściwych pytań zamiast tych łatwiejszych.

Co robisz, gdy się rozpalasz – nie, ale, z miłości – kiedy złamałeś serce? To piekielne piekło może sprawić, że farba na twoich fundamentach moralnych odpadnie. Tlący umysł, zatkane łagodnym dymem z komina mitralnego i tarciami między tym, w co wierzysz, a tym, czym jest Twoja rzeczywistość. Dialog w twoim umyśle zamienia się w dwa przeciwstawne krzemienie, nieustannie uderzające.

To było w tym momencie, kiedy również zacząłem kwestionować, czy naprawdę wierzyłem w motto, które wybrałem na życie jedenaście lat temu; czerwona opaska na rękę z napisem „You’ll Never Walk Alone” znalazła się na mojej półce obok książek, do których nie wracam. Zastanawiałem się, czy mam odwagę i cynizm, by zamknąć jeden z najdłuższych rozdziałów w moim życiu. Nie miałem wystarczającej ilości „nadziei w sercu” potrzebnej do zaśpiewania piosenki, która tego wymaga. Dlaczego wspieramy kluby piłkarskie, jeśli nie dla etosu, a co z tym wsparciem, kiedy nie możesz nawet w siebie uwierzyć? Przez chwilę panowała cisza i żaluzje były zaciągnięte.

Ale tak długo, jak pewien gatunek krewetek wulkanicznych, niesporczaki i marudery oceaniczne znajdują się na najgłębszych krańcach Rowu Mariańskiego – dostosowując się do miażdżącej presji i przytłaczającej ciemności – życie znajdzie sposób; zawsze będzie nowy sezon; i bramka Mo Salah za rogiem. I właśnie tam odnajduję swoją prawdę.

12 sierpnia – Jak rozmawiać o swoim klubie piłkarskim

„Spotykam w swoim życiu milion ciał; z tych milionów mogę pragnąć kilkuset; z tych setek, Kocham tylko jednego. Ten inny w którym jestem zakochany wyznacza mi prawdę mojego pragnienia, Barthes napisał w jednym ze swoich esejów. Równie dobrze mógł pisać o wybranym przez ciebie klubie piłkarskim.

Wybór jest magiczny – zaczyna się od zauroczenia, Przybiera często formę moralistyczną i analityczną – następuje przeniesienie postrzeganych wartości. Kiedy czasy są ciężkie, liczysz do dziesięciu i mówisz pod nosem, przypominając sobie, dlaczego kochasz swój klub. Zajęło ci kilka nieoczekiwanych zwrotów, aby znaleźć odpowiedni film o swoim życiu, który wyświetlał się przed twoimi oczami. Chciałbyś zobaczyć sam koniec tego filmu.

Powstaje pytanie:dlaczego ktoś? kocham klub piłkarski? Czy to z powodu znajomej sylwetki, którą rzuca przez długi czas, ciężki dzień? To jest w kształcie i schemacie gry – sposób, w jaki możesz opowiedzieć każde podanie, pieścić, czy ruch, który prowadzi do wszystkich twoich ulubionych chwil? Nastrój? Piosenki? Albo historie, które składają się na jego formę, jak fałdy pamięci schludnie schowane, jak kontury twojego chowańca? Odpowiedź, oczywiście, jest F) Wszystkie powyższe.

Dla mnie, sport jest w rzeczywistości szansą, aby inni ludzie popychali nas do doskonałości.

– Robina Williamsa, Stowarzyszenie Umarłych Poetów

Wskazówki są wszędzie. Jest myrmidon James Milner, najwięcej asyst prowadzących do bramek w historii Ligi Mistrzów, którego kwadratowa szczęka stachanowicka szczerość sprawiła, że ​​Clark Kent podniósłby szklankę wzbogaconego mleka w saludzie. Jego 102 podania przeciwko West Hamowi są najwyższe w pierwszym tygodniu gry. Kiedy ty i ja widzimy Jamesa Milnera, nie widzimy piłkarza multimilionera, ale kulminacją 22 lat wytrwałości. Jest aż nadto świadomy swoich ograniczeń technicznych, jak my, i wszystkie chwile, w których mógł zdecydować się na poddanie, a nie, dodały do ​​tego, w którym nosi opaskę dla najbardziej znanego klubu piłkarskiego na świecie.

Jest Sadio Mane, który nie byłby na miejscu jako prywatny detektyw Los Angeles, w jednej z powieści kryminalnych Raymonda Chandlera. Lubi dreszczyk pościgu:wbiega w zakręty, tylko po to, by pokonywać jego znaczniki przy najciaśniejszych zakrętach, robienie najtrudniejszych ucieczek – ślepe zaułki są dla niego tym, czym mętna woda jest dla węgorza elektrycznego.

Jego matka w Senegalu krzyczała:ostrzegając go przed okrutną ścieżką, którą wszedł nowicjusz Sadio, kiedy zadzwonił z Egiptu, aby powiedzieć jej, co zamierza robić jako karierę. Istnieją historie o handlu niewolnikami w afrykańskim futbolu, które spowodowały, że zwieracze zacisnęłyby się zgodnie. Obie profesje (piłkarz lub prywatny detektyw) poruszają się po mrocznym podbrzuszu znużonego, ostrożny krajobraz, w którym ludzie są postrzegani jako zwykły towar, znaczy do końca, przeznaczony na stracenie. Ale Sadio zawsze był zbyt szybki i sprytny.

koszulka z numerem 10 – medal honoru w piłce nożnej, zarobione tylko przez graczy, którzy myślą o trzy kroki do przodu – dla Sadio oznacza to o wiele więcej niż większość. Kiedy w niedzielę strzelił dwa gole i wpisał nazwisko oraz numer na plecach, można powiedzieć. To było podobne do Philipa Marlowe'a, który lśnił swoje odznaki brasso i aksamitną szmatką, i umieścić go z powrotem na kominku, aby wszyscy mogli go zobaczyć. Będzie to robił przez cały sezon.

Kiedy ty i ja patrzymy na Sadio Mane, widzimy mężczyznę w pudrowoniebieskim garniturze i granatowej koszuli, fedora i wzorzyste skarpetki uśmiechające się jak pochodnia, zapraszając kolejne wyzwanie.

Inni mogą zobaczyć arkusz zespołu – widzimy indywidualne historie triumfu nad leniwym zapomnieniem – każda wyjątkowa. Tam na arenie znajdziesz większą prawdę.

14 sierpnia – Przynęta traci wystrój

Co roku czekanie na grę ulubionego klubu piłkarskiego jest jak przyjmowanie ukochanej osoby na lotnisku – to zarówno oczekiwanie, jak i podróż. Obliczanie czasu potrzebnego na demontaż samolotu, dodaj, że wraz z czasem dojazdu do i z karuzeli bagażowej, znalezienie wózka, a potem właściwej bramy – tylko dłużej. Stoisz z filiżanką kawy – uważając, aby jej nie przechylić, sprawdzając godzinę. A nawet jeśli to zrobisz, jest wybaczone, ponieważ wszyscy jesteśmy trochę niezdarni w miłości. (Cieszymy się, że początek jest już za chwilę.) Wszyscy jesteśmy niezdarni w miłości, ale nie musimy.

Stan człowieka mówi, że im bliżej jesteś, tym bardziej będziesz zadowolony. Mówiąc „Kocham cię” na koniec słów, w pewien sposób, nie tylko oznacza uczucie, ale także znużoną afirmację. Upadek języka zamyka się brakiem wyobraźni i przytulnym katharsis. Kiedy jesteśmy leniwi w języku miłości, jesteśmy uwikłani w oszustwo, które popełniamy wobec siebie.

Kochanek, umownie, jest mistrzem tautologii – dwukrotnego powtarzania tego samego w różnych słowach. Takie jest cierpienie, jak wąż zjadający własny ogon, staje się figurą nietzscheańskiej daremności. Lepiej więc grzebać i jąkać się, szukać słów, których jeszcze przed chwilą nie było, jak kuglarz, niż udawać rzeczowniki i przymiotniki, jak nieprane zawiązane chustki wychodzące z rękawów.

dziennikarze futbolowi, jak bezmyślni Romeo, wymieniać się oklepaną mądrością, rządzonych przez tyranię tautologii i handlujących frazesami, by udobruchać ukochaną grę. Zamiast, oszukuj się jak kochanek, jako pisarz, jako fan. Wyrzekaj się tego, co łatwo widoczne – jesteśmy perusersami, nie papugi. Odsuńmy się, zobacz prostolinijne stereotypy, etykiety i przytłaczająca oczywistość doprowadzają się do wyczerpania. Zwróć uwagę, poczekaj na przebłysk alternatywy do rozwikłania. W ten sposób kochasz i mówisz o tym, co kochasz.

Próba musi polegać na wyrwaniu się z tego cyklu; czy to ze względu na estetykę, czy tylko na przekór (ale z pewną miarą, zdrowy dystans i bez werbalnych rękoczynów). Ziarno głosu pisarza futbolowego zawsze będzie brzmiało głośniej niż medium – „nie wyrażaj przesłania, ale przekaz przesłania” – koncertowy baryton Charles Panzéra udowodnił to przez wieki.

Ani piłka nożna, ani miłość nigdy nie przestaną wyjaśniać – po prostu zatrzymują się, by zrobić aluzje. Można tu znaleźć niuans:fragment gry (w piłce nożnej) ma obfite iteracje, rytmiczne tiki, naglące jąkanie i błagalne intonacje. Mowa porusza się stopniowo, meandruje, porusza się po liniach prostych, i często się cofa. Proklamacje fragmentu, jak dyskurs kochanka, może umrzeć w środku, a nawet początek zdania, jednak w próbie wyrażenia jest szczerość – sięgnięcie po piękno pod koniec zachodu słońca. Z tą samą zauroczoną powagą dla formy pisanie i dialog mogą uciec przed znojem foremek do ciastek i wcześniej zaplanowanej treści kładzionej przed nami dla radości, konsumpcja bierna.

Aby po prostu powiedzieć, „Kocham mój zespół / kocham cię / tak się stało” wyrządza krzywdę granicom krytyki, i poetów, rozgrywający, tęskne japonki, niezrozumiani indywidualiści, dziwaków, Kenny Daglishe i Kleopatry.

15 sierpnia – Dlaczego wciąż zakochujemy się w sierpniu?

Och, pozwól mi zobaczyć twoje piękno, kiedy świadkowie odejdą. Pozwól mi poczuć, jak poruszasz się jak w Babilonie. Pokaż mi powoli to, co znam tylko granice/ Podnieś teraz namiot schronienia, choć każda nić jest rozdarta / Zatańcz mnie do końca miłości

- Leonard Cohen, Tańcz ze mną do końca miłości

Skąd pochodzą piosenki? Pochodzą z męki porzucenia; język rodzi się z braku. Przekazujemy się naszym klubom piłkarskim. Nadajemy futbolowemu pisaniu płaszcz dziennikarstwa, aby ukryć zakłopotanie związane z pogonią za tym, co inni uważają za niską kulturę, kryminalnie nieświadomi, że Werter Goethego mówi o tych samych koncepcjach omylności, lojalność i zawrotne zauroczenie.

Powinien być czas na samotność i trochę miejsca na monologi. Przejmująca pauza i poezja mogą istnieć tylko jako konsekwencja braku znaczącego innego. Od kwietnia do sierpnia jesteśmy daleko od piłki nożnej, i sekretna połowa nas samych. Naszą żałobę maskujemy rozproszeniem i łatwością zapomnienia. Dla pisarzy piłkarskich, kochankowie i fani, nieobecność staje się praktyką czekania na kolejne spotkanie (często przed rozpoczęciem pożegnania w lutym-marcu, oczekiwanie jest takie, że nic innego nie zostanie zrobione).

Leonard Cohen wierzył, że język kochanka jest norą dla wyleczonych kłamców, zreformowani złodzieje:o drugą szansę. Barthes wierzył w doświadczenie nieobecności ukochanej osoby inny „jest ceną, którą kochanek musi zapłacić światu, aby się z nim pogodzić”. Innymi słowy, otwiera nam oczy na szerszą perspektywę.

W pierwszym czytaniu Wyznanie Barthesa brzmi niesamowicie podobnie do wyznania cierpliwego kibica:„Pomimo trudności, dyskomforty, wątpienie, pomimo impulsów do zrobienia z tym, Nieustannie afirmuję miłość w sobie jako wartość. Chociaż słucham wszystkich argumentów, które są używane do demistyfikowania, ograniczać i poprawiać, w skrócie, deprecjonować miłość, Nalegam. Cokolwiek „nie działa” w miłości przeciwstawiam afirmacją tego, co jest wart . Ten upór to protest miłości. Ma wiele dobrych powodów, by kochać inaczej, za kochanie lepiej, za dłuższą miłość”.

Co jest wart w piłce nożnej i w życiu to dobre wspomnienia. Co jest upór albo nostalgia jest tylko etykietką nadawaną aktowi pojednania, w wierności tym wspomnieniom. Zawsze będę pamiętał, jak Steven Gerrard wzniósł się wyżej niż ostatni trzepot Ikara i Bellophorona, rzucić wyzwanie Olimpijczykom AC Milan i potwierdzić moją dozgonną miłość do Liverpool klub piłkarski z ukłonem w stronę powrotu, który sprawił, że szmaciana drużyna trudna do zdobycia tytułu Mistrzów Europy; bo nigdy nie zapomnę ostatniego pocałunku.

Jego, dlatego, niezbędna do dobrej pamięci, Barthes mówi, że miłość potrzebuje dwóch afirmacji. Pierwszy jest na początku, charakteryzuje się oszałamiającym olśnieniem i skończeniem. W samą porę, cisza przynosi nieuczciwe wiatry urazy i postrzępionej nudy. To wtedy druga afirmacja odwołuje się do pamięci pierwszej. To mówi, „Pragnę powrotu mojej miłości, a nie jej dokładnego powtórzenia”. To mówi, uczmy się na błędach minionych pór roku; mówi „zacznijmy od nowa”. (Wszyscy potrzebujemy w naszym życiu opowieści o powrocie Daniela Sturridge'a.)

Ale już, jeśli zobaczysz mnie idącego ulicą, zauważysz moją czerwoną opaskę. A gdybyśmy mieli porozmawiać, Ogłosiłbym Liverpool Jurgena Kloppa jako moją drugą afirmację miłości i życia.

Oglądając grę Jurgena Kloppa w Liverpoolu, Czuję, powinno być jak oglądanie widoków Paryża we wrześniowy poranek – lub długie i delikatne patrzenie na tego, którego kochasz. nigdy nie byłem w Paryżu, ale wyobrażam sobie, że tak by się czuło.

Cytując z Whitmana, “ O mnie! O życie!... tych powracających pytań; o niekończących się pociągach niewiernych… miast wypełnionych głupcami; co dobrego w tym, O mnie, O życie?

Odpowiedź:że jesteś tutaj – że życie istnieje, i tożsamość; aby potężna gra trwała i możesz wnieść werset.

– Robina Williamsa, Stowarzyszenie Umarłych Poetów



[Kocham Cię, Liverpool:jak rozmawiać o miłości i klubie piłkarskim: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039521.html ]