„Można powiedzieć, że jestem marzycielem” – Liverpool i ich niezachwiana wiara w przeznaczenie

Nawet jeśli lata od ich ostatniego ważnego tytułu wciąż się toczą, Liverpool nadal jedzie na nadziei i wierze, że pewnego dnia wszystko się połączy.

To było 13 kwietnia, 2014. Liverpool gościł Manchester City. Zwycięzca miałby pełną kontrolę nad wygraniem ligi po 34. tygodniu gry.

Wyobraź sobie, że. Liverpool wygrywając ligę.

Drużyny zremisowały 2-2, gdy zegar przekroczył 75. minutę. Być może nie byłoby zwycięzcy, w końcu. Glen Johnson chybił się, by wykonać nieszkodliwy rzut w głąb miasta w 78. minucie. Rzut wylądował prosto na głowie jasnoniebieskiej koszuli — Johnson był mniej więcej tak dokładny w rękach, jak w nogach.

Piłka trzepotała nieszkodliwie w kierunku zwykle niezawodnej prawej nogi Vincenta Kompany'ego, bez nieuchronnego nacisku. Ale przeciął swój prześwit w kierunku środka, i nie bardzo daleko od niebezpieczeństwa.

Najszybciej zareagował Philippe Coutinho. Uciekając od celu, obrócił biodra i absolutnie uderzył odbijającą się piłkę w dolny róg.

Euforia.

Kamera wkrótce utkwiła w twarzy Kompany'ego, któremu udało się w sposób godny podziwu spróbować ukryć udrękę po nieudanym wylądowaniu na magicznym prawym bucie Coutinho. Nie zauważyłbym tego, dopóki później nie obejrzę powtórek, umysł. Byłem zbyt zajęty przeszukiwaniem mojego zbyt małego pokoju w akademiku, kierując się optymizmem, jaki może mieć tylko student pierwszego roku studiów.

To był pierwszy raz, kiedy pozwoliłem sobie zeskoczyć z półki, szybowanie nieodpowiedzialnie w kierunku raju dla marzycieli:„Cholera jasna, ” Powiedziałem do pokoju, ale głównie do siebie, aby go zaistnieć. „Wygramy pieprzoną ligę”.

Oczywiście, Jak wszyscy wiemy, Liverpool nie wygrał pieprzonej ligi.

Cztery sezony później w tej samej oprawie, 14 stycznia 2018, zwycięski Manchester City przybył na Anfield, tracąc tylko 4 z możliwych 66 punktów na rozpoczęcie sezonu. Osadzony jako mistrzowie-wybrani do grudnia, Miasto nie patrzyło wstecz na śmiertelnych rywali, W dniu meczu traci 15 punktów. Zamiast tego ścigali duchy:chcieli zrobić Invincibles Arsenalu o jeden lepszy.

Plus, walka na czterech frontach, czwórka była nie tylko na stole, to było na ich talerzu. Pep Guardiola nienasycony patrzący z widelcem i nożem w dłoni.

Liverpool, W międzyczasie, zostali uwikłani w złom o miejsca w Lidze Mistrzów. Oni, obok Chelsea, Manchester United i Tottenham walczyli przy stole dla dzieci o kawałki kurczaka, makaron z serem plastikowymi widelcami, podczas gdy City pożerał stek.

Arsenal został już zastraszony ze stołu dla dzieci, szukam osoby dorosłej do złożenia skargi.

Gra zapewniła fanom znakomitą platformę startową. W gwizdku otwierającym Nie mogłem powstrzymać się od hałasu w moim salonie. Nigdy więcej pokoju w akademiku. Pewno, teraz, było więcej miejsca do świętowania, jeśli wszystko poszło dobrze, lub za dużo miejsca, żeby się odgrodzić, jeśli sprawy potoczą się źle.

Anfield dało z siebie wszystko, także. Jaka to była atmosfera. Było jasne dla wszystkich, którzy oglądali za ekranem, który preferowali.

Dziewięć minut w, Alex Oxlade-Chamberlain – Oxinho! – dał fanom mnóstwo powodów do kręcenia się i krzyczenia, pokonując Edersona na jego dalekim posterunku. Na chwilę, Uśmiechnięty tatuaż na karku Edersona zmienił się w zmarszczenie brwi. Uroczystości były radosne, ale miałem nadzieję, że nie będzie to klasyczny przypadek zbyt szybkiego zdobywania punktów.

Po wyrównaniu Leroy Sane przed przerwą, pierwsze 10 minut drugiej połowy było pokryte jasnoniebieskim kolorem. To się pojawiło, rzeczywiście, że Liverpool zdobył zbyt wcześnie.

Następnie, Roberto Firmino postawił ich przed takim celem, który uosabiał Brazylijczyka wychowanego w Niemczech i Anglii:inteligentny bieg za sobą, fizyczna barka, która pokonałaby środek z piłką, a następnie najbardziej eleganckie wykończenie wokół Edersona, ze słupka i do sieci.

Uroczystości były huczne, ale zostało za dużo czasu. Liverpool to wiedział, także, powrót do prasy z inauguracji, na polecenie Jurgena Kloppa. Wygrali piłkę z powrotem, Grzywa wycelowała z odległości 20 metrów, pokonał Edersona, ale zmiażdżył słupek – na sekundę, Wytatuowany na szyi uśmiechniętej buźki widać było kilka nerwowych kropel potu na czole.

Gówno. To było to. To była szansa na pogrzebanie wojowniczego miasta Pepa, gdyby było pięć cali po lewej stronie Mane'a. Pewno, Myślałem, Liverpool pożałowałby tej szansy.

Już, jakoś, rue nie. Liverpool Kloppa szedł dalej i w ciągu minuty od trafienia w słupek Edersona po lewej stronie, Mane próbował szczęścia po prawej stronie. Tym razem, prawidłowa strona słupka miała pięć cali. Huk. 3-1.

Zanim nadszedł czas, aby naprawdę konceptualizować to, co się dzieje, jaka drużyna Liverpoolu schodziła z boiska, Mohamed Salah podniósł błędną przepustkę Edersona i wrzucił ją z daleka do sieci. Na chwilę, Tatuaż uśmiechniętej buźki Edersona na szyi wyparował, pragnąc niczego innego, jak tylko odłączyć się od szyi, do której była przeznaczona.

City strzeliło dwa gole późno, ale sędzia miłosiernie dmuchnął w gwizdek, nie dając City jeszcze jednej szansy na związanie go. Liverpool wygrał 4-3. Niezwyciężeni Arsenalu pozostali na swoim miejscu.

Zgrabnym lobem Salaha nad Edersonem, były wspomnieniami Coutinho pokonującego Joe Harta cztery sezony temu. Piłka odbiła się do siatki, odblokowanie szaleństwa, które towarzyszyło celowi Coutinho.

Czy ten zespół może zrobić coś wyjątkowego?

Ale, czekać, Czy za dużo czerpię ze styczniowego meczu ligowego, w którym pod koniec weekendu zajęliśmy trzecie miejsce?

Wiesz co? Kogo to obchodzi, jeśli jestem.

Drużyna Liverpoolu Brendana Rodgersa, która w sezonie 2013/14 zajęła drugie miejsce, została popchnięta przez niestrudzonego Luisa Suareza, szokująco wolny od kontuzji Daniel Sturridge i odradzający się Steven Gerrard. Zespół był, po prostu mówiąc, całkowicie zabawne. Nie ma co do tego wątpliwości.

Podobnie jak Liverpool Kloppa. podnoszenie ciśnienia krwi, 9 na 10 lekarzy nie poleciłoby, czysty, nie oszlifowany, wciągająca piłka nożna.

Suarez, Sturridge i Gerrard przekazali Salahowi symboliczną pochodnię, Firmino i Grzywa. Dużo lepsza jest obsada drugoplanowa, a Virgil van Dijk jest lepszym środkowym obrońcą niż połączony w tym sezonie Martin Skrtel i kultowy bohater Kolo Toure. Pełne plecy są znacznie lepsze, a środek pola jest jeszcze lepiej przystosowany do podkręcania basu.

Kolejne podobieństwo między obiema stronami:nikt ich nie widział.

Nie było żadnego racjonalnego powodu, aby rywale martwili się, że Liverpool Rodgersa przygotuje turbo. W poprzednim sezonie ukończyli siódme miejsce i wyglądało na to, że Suarez odejdzie. Ale do Bożego Narodzenia traktowano ich poważnie.

Wersja zespołu z tego sezonu jest wciąż pomijana w Europie. Pomimo niepokonanego biegu, który trwał do października we wszystkich rozgrywkach, nikt nie mówi o nich nawet jako o potencjalnym czarnym koniu do biegu w Lidze Mistrzów.

Pewnie, to nie Bayern Monachium, Real Madryt, Barcelona lub PSG, ale każdego dnia mogą pokonać (lub zostać pokonanym przez) dowolną drużynę na świecie. Udowodnili to raz po raz, na dobre i na złe.

Ten fantastyczny sezon 2013/14 przywrócił Liverpool do miejsca, do którego należał:Ligi Mistrzów. Poza ich udziałem w tych zawodach następny sezon był okrutnym mirażem.

Technicznie, to było Liverpool gra w Lidze Mistrzów. Ale nie miało to nic wspólnego z magiczną iteracją 2013/14, która ich tam zaprowadziła. Suarez położył zęby na ludzkim ciele (znowu), i został sprzedany. Sturridge za bardzo przyzwyczaił się do stołu zabiegowego. Gerrardzie, mając tylko ducha potencjału Mario Balotelliego i śmiertelne trzy gole Rickiego Lamberta w sezonie 36 występów, do których można dążyć, zobaczył, jak jego postać gwałtownie opada.

Przy minimum sześciu grach gwarantowanych, Liverpool został zrzucony do Ligi Europy z rąk Bazylei, pomimo najlepszych intencji Lazara Markovica. Besiktas całkowicie wyrzucił Liverpool z Europy po gwarantowanych tam minimum dwóch meczach.

Zatem, jeśli o mnie chodzi, w tym roku po raz pierwszy w tej dekadzie Liverpool zakwalifikował się do Ligi Mistrzów.

Fani sprawdzili, jak może wyglądać mistyczna jazda przez Europę autostradą Klopp, kiedy kierował klubem przez Ligę Europy w swoim pierwszym sezonie w pracy.

Wielu było obojętnych na Ligę Europy, zwłaszcza biorąc pod uwagę słabe występy, które Rodgers nadzorował przed przybyciem Kloppa. Ale Klopp, tak jak on, zmienił przyziemność w interesującą – jak wypróbowanie Jamesa Milnera na lewym obronie.

Klopp poprowadził zespół do wąskiego pierwszego miejsca w grupie, które powinno było łatwo wygrać. W rundzie 32. remis Liverpool zmierzył się z Augsburgiem, co nikogo nie podnieciło. Nastąpiła kolejna wąska ucieczka, 1-0 na dwóch nogach.

Wtedy losowanie zaczęłoby wypluwać mecze, o których organizatorzy Ligi Europy mogli tylko pomarzyć:Liverpool vs. Manchester United w 1/8 finału.

Liverpool postępował, częściowo dzięki kolejnemu cudownemu celowi od Coutinho. Fani byli teraz w pełni na pokładzie, a organizatorzy Ligi Europy dostali kolejną perełkę:Liverpool vs. Dortmund.

Ta oprawa była jedynym innym razem, gdy uczucia inspirowane przez Coutinho płynęły w moich żyłach, rodzaj, który może nasycić tylko złudzenie miłości do Liverpoolu. W tym magicznym drugim meczu z Dortmundem na Anfield, cztery:gole w drugiej połowie sprawiły, że Liverpool pokonał stratę trzech bramek, kulminacją był Dejan Lovren, który kiwnął głową do domu zwycięzcy w doliczonym czasie gry.

Tam, także, Przedwcześnie pozwoliłem sobie na płócienną przepaść między zdrowiem psychicznym a euforią.

Wybiórczo wierzę w fenomen, jakim jest przeznaczenie, ilekroć to pasuje do narracji, jak sądzę. Podczas po meczu body high, Mogłem tylko stwierdzić, że przeznaczeniem Liverpoolu było wygranie Ligi Europy. Jak zespół, który właśnie zakończył ten cudowny powrót, może zostać cofnięty przez Walencję, Szachtar Donieck czy Sewilla przez następne dwie rundy?

Firmino pozostawiając Roberto Soldado w bodybag z ruletką w półfinale, jeden z tych nieodróżnialnych momentów, które Firmino produkuje w dużych grach, w połączeniu z cudownym uderzeniem Sturridge'a na zewnątrz stopy w finale, w całej swojej lekceważącej zuchwałości, było tylko potwierdzeniem tego przeznaczenia.

Być może to pojęcie przeznaczenia było w mojej głowie. W uroczej księdze zwanej Potykając się o szczęście przez psychologa Daniela Gilberta, pisze, że ludzki umysł wykorzystuje niejednoznaczność dla zaspokojenia, jak również to, że mózg zgadza się z tym, co widzi oko, tylko dlatego, że oko szuka tego, czego chce mózg.

Mój mózg chciał, żeby to było potwierdzenie przeznaczenia.

Oczywiście, ponownie, Liverpool był cofnięty przez drugą połowę ataku na Sewillę w finale. W ciągu 45 minut, trofeum, oraz kwalifikacje do Ligi Mistrzów, zniknął. Świadomość, że trzeba czekać (przynajmniej) kolejny rok, aż Liverpool Kloppa rzuci wyzwanie europejskiej elicie, przetoczyła się i zatopiła fanów.

Na szczęście to był tylko jeden sezon, w którym fani Liverpoolu i fani porywającej piłki nożnej, musiał poczekać, aż gestykulacje Kloppa znów będą przewodniczyć najlepszym zawodom w Europie.

I warto było czekać.

Za rogiem, zniesione przez miasto post-City zdobywa urojoną nadzieję, Liverpool zagra z Porto w 1/8 finału.

Ale jeśli liczysz w domu, dwa z najlepszych uczuć, jakie Liverpool dał fanom w tej dekadzie, doprowadziły jedynie do złamanego serca. Teraz zwycięstwo 4-3 nad City wkroczyło w tę rzadką atmosferę.

Czy niczego się nie nauczyłem? Czy niczego się nie nauczyliśmy? W szybkim tempie współczesnego życia, czy to kolejny przypadek odchylenia od ostatnich lat? To jest możliwe. Możliwe też, że to mechanizmy obronne mojego mózgu mobilizują jego siły, by odciąć mnie od bólu, który szybko zajmuje przestrzeń, która nieuchronnie ucieka.

Ale również, być może dzieli nas tylko jedna magiczna seria Ligi Mistrzów od myślenia:„Cholera jasna, wygramy pierdolony puchar.



[„Można powiedzieć, że jestem marzycielem” – Liverpool i ich niezachwiana wiara w przeznaczenie: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039576.html ]