Finding Gazza – Jack Grealish i wielki pościg angielskiego futbolu

Najpierw przyszedł Joe Cole. Potem był Wayne Rooney. Potem Jack Wilshire. Wkrótce potem Ravela Morrisona. Dalej Ross Jęczmień. Ostatnio Dele Ali, a teraz Jack Grealish. Wszyscy ci obecni lub byli młodzi chłopcy z angielskiej piłki nożnej dzielą uciążliwy zaszczyt bycia porównywanym w pewnym momencie swojej kariery z niestrudzonym Paulem „Gazzą” Gascoigne. Jak dotąd tylko Rooney zbudował życiorys godny wyróżnienia poza wątpliwym uznaniem za „nową Gazzę”, którą z pewnością przewyższył zarówno pod względem długowieczności, jak i nagród. Ale jak sugeruje jego pseudonim („Wazza”), nawet Rooney jest nierozerwalnie związany z Gascoigne.

Być może jest to naturalne. Z wyjątkiem ostatniego Pucharu Świata, Najbardziej godne szacunku finiszy Anglii w międzynarodowych rozgrywkach od 1966 roku miały miejsce, kiedy Gascoigne był główną postacią. Najpierw, we Włoszech ’90, gdzie był niewątpliwie objawieniem turnieju – jazdy, dynamiczna siła w skądinąd ponurym i defensywnym Pucharze Świata. A potem w Pucharze Europy 1996, kiedy pomimo kilku kontuzji i bycia starszym o sześć lat, udało mu się strzelić gola, który łączy w sobie bezczelność i moc dobrze zaaplikowanego ciosu bolo. Niewielkie porażki w półfinale w obu tych turniejach (do Niemiec w rzutach karnych, jak zawsze) przekonał brytyjską publiczność, że Anglia może wygrać międzynarodowy turniej na długo przed tym, jak David Beckham i „Złote Pokolenie” przekonali ich krótko, że powinni wygrać jeden.

Więcej niż genialny piłkarz, Gascoigne stał się kulturowym totemem dla angielskiej publiczności, do której przywiązał się swoja swojską charyzmą i ziemskim poczuciem humoru. Falstaff w butach piłkarskich, nadal oznacza odwieczną obietnicę pięknej gry, zwycięski, i dobrze się przy tym bawiąc. Ale już, każdy kreatywny pomocnik angielskiego pochodzenia, który łączy w sobie odwagę i spryt z odrobiną młodzieńczej bezczelności, jest uważany za drugie przyjście.

W swojej najłagodniejszej angielska fiksacja na punkcie znalezienia nowej Gazzy wydaje się nieszkodliwą deklaracją nadziei, że jakiś cudowny rodzaj może rozpalić turniej i na krótko zjednoczyć naród. W najgorszym przypadku jest przejawem swoistej i patologicznej tęsknoty za talizmanem, by odkupić naród. W rzeczy samej, chociaż zbiorowa angielska psychika futbolowa skłaniała się w stronę zuchwałości i samouwielbienia – zwróć uwagę na nieustanną potrzebę ogłaszania Premier League najtrudniejszą, jeśli nie najlepszą na świecie – istnieje podstawowa nerwica zrodzona z nadmiernego ego- świadomego spadku od 1966 r. W tym zakresie impuls, by powitać nadejście nowej Gazzy, jawi się nie tyle jako nieszkodliwe porównanie zawodników, co raczej jako interpelacja narodowego zbawiciela piłki nożnej. W praktyce przełożyło się to na rodzaj zbiorowej (choć nie uniwersalnej) manii, by zbyt wcześnie popychać młodych Anglików w centrum uwagi, tylko po to, aby uschły na winorośli, zanim dojrzeją.

Choć ledwie raczkujący w wieku 25 lat, obecne zbiorowe wezwania do uczynienia Jacka Grealisha głównym bohaterem angielskiej reprezentacji narodowej mają to znajome uczucie nowej Gazzamania. Aby być uczciwym, Anglia prowadzona przez Grealczyków to kusząca perspektywa. Ze swoim czepkiem i skarpetkami inspirowanymi Peaky Blinders zwiniętymi, aby wyeksponować jego słynne, obfite łydki, Jack bawi się beztroską natury. Jest graczem, który gra na palcach. Kiedy tak wiele współczesnego futbolu polega na eliminowaniu błędów – grając ciasno, grasz na piętach – Grealish pochyla się. Zna prosty sekret, że potrzebujesz nie tylko piłki, aby coś się wydarzyło; musisz chcieć piłka. Odwieczny dylemat z graniem z czystym No 10 jak Grealish, Jednakże, to wpasowanie ich w system lub formację wymagającą zbiorowego prasowania. To jest, jak reagują, gdy nie mają piłki?

Wejdź na 21-letni Mason Mount, który był preferowany od Grealisha w ostatnich meczach Ligi Narodów UEFA z Belgią i Danią. Decyzja Garetha Southgate wydaje się uzasadniona, ponieważ Mount grał dobrze i strzelił zwycięskiego gola przeciwko Belgom numer jeden na świecie i był jednym z niewielu jasnych punktów w przegranej 1:0 z Duńczykami. To jego praca poza piłką i szybkie podejmowanie decyzji przyniosły mu wysokie oceny od trenera i mediów, które postrzegają Mounta jako zdecydowanie mniej ekscytującego, ale bardziej nowoczesnego ofensywnego pomocnika, który dobrze się spieszy i naciska bez piłki.

Mniej nowej Gazzy, Mount reprezentuje coś stosunkowo nowatorskiego w angielskiej grze:a gegenpressing ofensywny pomocnik, który jest wystarczająco inteligentny, aby komplementować dowolny system, w którym gra. Z piłką Mount to atakujący terier, który często zmusza obrońców do błędów i nie boi się strzelać. Bez tego, poluje na piłkę i tkwi z zapałem. Chociaż Grealish jest z pewnością popularną opcją jako ofensywny pomocnik pierwszego wyboru, jako dwukierunkowy gracz, który łączy umiejętności i rzetelność, Mount pozostaje ulubionym gościem trenera.

Adam Lallana był obarczony podobną ambiwalencją, gdy wyłonił się jako najważniejszy ofensywny pomocnik na Euro 2016. Teraz, u schyłku swojej kariery w Brighton, dziwne wydaje się wyróżnienie Lallany jako modelu rozwoju zawodników w drużynie narodowej. Coś późno kwitnącego, a zatem nie na tyle przedwcześnie uzdolnionego, by zakwalifikować się jako jeden z nowych Gascoignes w Anglii, Lallana delikatnie, delikatnie, prawie bez znaczenia, najlepiej reprezentować typ gracza, którego angielski futbol od dawna potrzebował, aby być konkurencyjnym na międzynarodowych turniejach:zręczny, niestrudzony, inteligentna taktycznie, oraz, przede wszystkim całkowicie trenować w wielu systemach.

Dziadek Lallany ze strony ojca jest Hiszpanem, a jego styl gry jest pod wieloma względami w stylu iberyjskim. Jest jedwabistym dryblerem, schludny przechodnia, i balet, gdy skręca w kosmos. W rzeczy samej, porównywano go do Andresa Iniesty. Ale porównania do Hiszpana są trochę napięte, ponieważ Lallana jest również w dużym stopniu produktem jego brytyjskiego rodowodu. Gdzie szybuje Iniesta, mądry intrygant z niewielkimi trudnościami w swojej grze, Lallana krąży po boisku jak nadpobudliwy faun rzucający się do walki, by rozpocząć ataki. Na początku swojej kadencji w Liverpoolu, Jurgen Klopp sprawił, że stał się regularnym pomocnikiem, gdzie bez wątpienia stał się jednym z najważniejszych graczy The Red, wykorzystanie energii i sprytu Lallany z doskonałym skutkiem w ich kontratakowaniu, wysokooktanowy atak. W rzeczy samej, jak bliski związek Mounta z Frankiem Lampardem, Pokrewieństwo Lallany z Kloppem wyróżniło go za delikatne żebrowanie jako trochę zwierzaka nauczyciela.

A jednak wciąż istnieją zakątki brytyjskich mediów, które podejrzliwie patrzą na wielowymiarowych piłkarzy, takich jak Mount czy Lallana. Pomimo dobrych występów od niego w fatalnej kampanii na Euro 2016 w Anglii, Gregg Bakowski z Guardiana skrytykował Lallanę za jego zręczność pozycyjną:„Być może odcienie szarości nie pomagają mu w tym, jaka jest jego najlepsza pozycja. Czy jest pomocnikiem, czy napastnikiem?…nie jest łatwo powiedzieć, jaki jest jego jedyny wyjątkowy atrybut. Może jest zbyt skomplikowanym piłkarzem, niewystarczająco uproszczone, być naprawdę skutecznym graczem Anglii.”

Na pierwszy połysk, są to zdumiewające nastroje dziennikarzy, nie mniej kto pisze dla Guardiana. Czy to nie jest to, za czym tęsknili angielscy fani i eksperci? Konsekwentnie kompetentny i zręczny rozgrywający, który nie stroni od walki i potrafi poradzić sobie z zawiłościami i zmiennymi rolami współczesnego futbolu. Ale oczywiście istnieje kulturowa walencja w opiniach takich jak te, co kolega Bakowskiego z Guardiana, Jonathan Liew, zgrabnie podsumowuje w odniesieniu do debaty Grealish vs. Mount:„Grealish jest człowiekiem dla drużyny, do której aspiruje Anglia; Mount to człowiek dla zespołu, który mają teraz. Biega i biega, wykonuje swoją pracę, wtrąca się z bramkami i asystami, a jednak jakoś populistyczny urok Grealczyków zawsze będzie poza nim. To nie jego wina, oczywiście. Ale w tej gorączkowej nowej normalności w krainie wołającej o bohaterów ludowych, będzie musiał się do tego przyzwyczaić.

W rzeczy samej, Anglia to dość stary naród z trwałymi wymyślonymi tradycjami, takimi jak monarchia, ciepłe piwo, i Bovril, Brytyjczycy mają tendencję do wspominania przeszłości jako prostszych, bardziej chwalebnych czasów. Tam, teraźniejszość jest niedoskonała – przypomnienie upadku z imperialnej przeszłości, podczas gdy przyszłość jest warta cholernie tylko o tyle, o ile może wydawać się pachnąca przeszłością. W kulturze piłkarskiej może się to objawiać zauroczeniem dawnymi bohaterami ze szkodą dla doceniania współczesnych piłkarzy na ich własnych warunkach. Wiecznie goniąc Gazzę, kiedy futbol ma, na wiele sposobów, przeniósł się na.



[Finding Gazza – Jack Grealish i wielki pościg angielskiego futbolu: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039426.html ]