Co poszło nie tak w Birmingham i Zoli?

Zola szukała rewolucji, nie ewolucja – birminghammail.co.uk

Poprzednim człowiekiem, który zastąpił Gary'ego Rowetta na stanowisku menedżera, był Jimmy Floyd Hasselbaink. Kiedy Holender zabrał się do ziemianki Burton Albion w listopadzie 2014 roku, spodziewano się, że przekształci goniących w awans Brewersów w otwarty, ekspansywny strój.

Zamiast, szanował solidne fundamenty, które pozwoliły klubowi się rozwijać. Stamtąd, powoli dodawał swoje osobiste akcenty, wprowadzenie Nassera El-Khayati, a później Marka Duffy'ego za odrobinę umiejętności i sprytu. To było idealne przejście, tyle samo o Burton zmieniając Hasselbainka, co „Jimmy-fikcja” Burtona.

Kolejna była legenda Chelsea, która zastąpi Rowetta w gorącym miejscu, tym razem w Birmingham, był Gianfranco Zola. Pomimo kontrowersji, jakie wywołało zwolnienie Rowetta, ten blog wspierał zmianę, sugerując, że Zola może mieć podobny wpływ jak Hasselbaink. Pomimo wzniosłej pozycji Bluesa w tym momencie, musieli być lepsi z piłką w otwartej grze, jeśli mieli mieć nadzieję na awans.

Tam, gdzie Włoch się pomylił, to jego żądanie rewolucji, zamiast ewolucji. Para środkowych obrońców Michaela Morrisona i Ryana Shottona, jeden z najlepszych mistrzostw do grudnia, został rozbity w ciągu sześciu tygodni od przybycia Zoli. Sprowadził ofensywnych obrońców, takich jak Emilio Nsue i Cheick Keita. Obaj pokazali przebłyski nadziei, ale są słabi w defensywie i zostali wprowadzeni, zanim Blues mieli niezawodnego pomocnika, który zapełniał luki.

Tak drastyczną zmianę kierunku można unieść, ale wymaga to od fanów i graczy wyników, aby wkupić się w metody nowego menedżera. Zola rozpoczął swoje rządy od jednego zwycięstwa w 14 meczach, wiele z nich to nieszczęścia w obliczu silnej opozycji. Po dobrym przygotowaniu, Blues często uderzał w stolarkę, lub napastnik, taki jak Łukasz Jutkiewicz, poślizgnąłby się w kluczowym momencie.

Menedżer nie jest jedynym człowiekiem odpowiedzialnym za złe wyniki, które nie sprowadzały się wyłącznie do problemów strukturalnych. Jednakże, pechowe porażki i remisy są znośne tylko wtedy, gdy są zrównoważone garścią wielkich wygranych, w których wszystko idzie dobrze, ponowne rozpalenie poczucia wiary. Birmingham miało to do pewnego stopnia w wygranym 1:0 meczu z Fulham na początku lutego, ale ten wynik okazał się daleki od trampoliny, na którą oczekiwano.

W Sheffield w środę nastąpił kolejny 60-minutowy okres walenia w słupki, ale straszna obrona oznaczała porażkę 3:0, przed zasłużonymi stratami przeciwko Prestonowi i QPR.

Gdyby Gianfranco Zola miał odnieść sukces w St Andrews, musiał walczyć z napięciami politycznymi, szanując konfigurację zespołu lub osiągając dobre wyniki na wczesnym etapie, najlepiej jedno i drugie. Fakt, że zrobił, nie czyni jego sytuacji w najlepszym wypadku niepewną, a w najgorszym, nie do obrony.



[Co poszło nie tak w Birmingham i Zoli?: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039298.html ]