Rakiety śnieżne w Le Monetier-Les-Bains, Serre Chevalier

Le Monetier-les-Bains to niedoceniany klejnot.

Po pierwszych dwóch dniach jazdy na snowboardzie na stokach Serre Chevalier byliśmy srani.

Nasze ciała desperacko potrzebowały odświeżenia, ale w poniedziałek rano jakoś udało nam się zebrać nasze wysiłki wystarczająco długo, by wyjść spod kołdry, popijać mocną kawę i powłóczyć nogami na lodowaty parking przed naszymi wykopaliskami w Cloud Citadel Coliving.

Ponieważ nawet kiedy masz kupę, możesz przeżyć przygody — i ten dzień nie był wyjątkiem.

Rakiety śnieżne w Serre Chevalier

Zostaliśmy zarezerwowani na spotkanie z Rachel Bourg, lokalną przewodniczką górską, która, jak nam powiedziano, zna Serre Chevalier jak własną kieszeń.

Oprócz najkrótszych opisów, które otrzymaliśmy od naszych gospodarzy w Biurze Turystyki („Rakiety śnieżne i uważne spacery. Pokochasz Rachel, jest wspaniała ”), nie mieliśmy pojęcia, na co nas czeka.

I tak, żeby być uczciwym, zaczyna się większość najlepszych przygód.

Gdy furgonetka Rachel zatrzymała się z piskiem przed nami, dostrzegliśmy, jak macha rękami na wpół chaotycznie i odrzuca głowę ze śmiechu. To będzie interesujące.

Dając tylko minutę przerwy na wyskoczenie z fotela kierowcy i powitanie nas, natychmiast zagnała nas z powrotem do furgonetki i ruszyła drogą w kierunku Le Monetier-les-Bains.

Le Monetier-les-Bains:trochę kontekstu

Spośród 4 głównych wiosek Serre Chevalier, Le Monetier-les-Bains jest najmniej zepsutą, najbardziej senną i – znajdującą się na wysokości 1500 metrów – najwyższą.

Gmina Le Montier-les-Bains jest największa w Serre Chevalier, ale można by pomyśleć, że jest inaczej. Główna ulica w centrum wioski, na której panuje niewielki ruch, wije się obok skromnej garstki kawiarni, wypożyczalni sprzętu narciarskiego, boulangerii i niewiele więcej.

Architektura jest jednak czymś wyjątkowym.

Prawie każdy budynek w centrum wioski nosi resztki swojej bogatej historii, a architektura — choć prosta — trudno się nie oczarować.

Wróć z drogi, a znajdziesz skromne wejście do Le Montagnart, małej restauracji serwującej lokalne specjały przy kominku (przybiliśmy demi vin rouge i kilka galettes — słodki sójka, prawdopodobnie najsmaczniejsza rzecz, jaką jadłem podczas naszego pobytu w Serre Chevalier).

Le Montier-les-Bains jest najbardziej znane z naturalnych gorących źródeł, które zostały dobrze wykorzystane — wizyta w łaźniach termalnych jest koniecznością, gdy jesteś w mieście.

W skrócie:Le Monetier-les-Bains jest warte odwiedzenia podczas pobytu.

Ale wracając do naszego poranka z Rachel…

Potencjał przygody na świeżym powietrzu w Le Monetier-les-Bains

Niewiele wiedzieliśmy wtedy, ale dzięki swojemu nieco na uboczu lokalizacji (tj. z dala od większości atrakcji turystycznych w dolinie), Le Monetier-les-Bains jest idealnym miejscem do obserwacji dzikich zwierząt, wędrówek na rakietach śnieżnych, narciarstwa biegowego , oraz — dla bardziej zaawansowanych z was — doświadczenia na nartach i snowboardzie poza trasami.

Gdy mijaliśmy centrum wioski w kierunku Pont de l'Alp, poznaliśmy się z Rachel, Jimem. Poznaliśmy jej kudłatego border collie, Gekko, który szczęśliwie leżał na tylnym siedzeniu. A po 15 minutach zatrzymaliśmy się w skromnej zatoczce u podnóża gór.

Psst: Początek naszej wędrówki rozpoczął się w uroczym małym hotelu, który byłby doskonałą bazą wypadową do zwiedzania okolicy — Objazd du Pont de l’Alp. Sprawdź ich ceny i dostępność tutaj .

„Jak duże są twoje stopy?”, zapytała Jima z tyłu furgonetki, przesiewając sterty rakiet śnieżnych. „47?! Połącz. Nigdy wcześniej nie widziałem tak dużych stóp”.

Mimo płetw Jima udało jej się założyć na nas obu parę rakiet śnieżnych, wręczyć nam kijki i skierować się w stronę słabego szlaku — ledwo widocznego pod wczorajszym świeżym śniegiem.

Kiedy zaczęliśmy naszą wspinaczkę na górę, Rachel opowiedziała nam o dzikich zwierzętach żyjących w dolinie poza Le Monetier-les-Bains. Koziorożec, zając polarny, wilki. Powiedziała nam, że ma nadzieję, że zobaczymy kilka razem, i jakby przez czystą manifestację pisnęła:„PATRZ! Tam na klifie”. Zerknęliśmy na oślepiający, zaśnieżony stok. „Ale nie powiem ci dokładnie, gdzie oni są”, powiedziała, „to musisz spróbować sam”.

Szybko stało się jasne, że Rachel jest jedną z tych wyjątkowych osób, z którymi czujesz się jakbyś przyjaźnił się od zawsze, nawet jeśli dopiero co poznałeś. Powiedziałem jej to, a ona, nie tracąc ani chwili, powiedziała „to samo… komentarz do tego? Wibracja”, jakby to wyjaśniało to w całości.

I faktycznie tak się stało.

Po 15 minutach zrezygnowaliśmy z small talku.

Powiedziała nam, że jej celem jest pomoc ludziom w odnalezieniu ich centrum – spokoju – poprzez naturę, kontakt, uważność, jogę i oddychanie. Uważne chodzenie to tylko jedno z narzędzi, których używa w tym celu.

„Po prostu skup się na oddechu” – poleciła – „co dwa kroki wykonaj wdech przez nos, a przez kolejne dwa wydychaj przez nos. I po prostu pozwól swojej uwadze spocząć na tym”.

W drodze do l’Alp:poznawanie dzikiej przyrody Serre’a Chevaliera + geologia

Od czasu do czasu przerywaliśmy naszą medytację, aby zbadać koziorożce.

Pomimo futer, które idealnie kamuflowały się w skałach, sokole oczy Rachel mogły ich dostrzec z drugiej strony doliny. Bez lornetki mogła stwierdzić, czy to kobieta, czy mężczyzna, czy to kobieta, czy jest w ciąży. Zauważyliśmy nawet mamę z jej dziećmi.

W końcu dotarliśmy do niesamowicie malowniczej wioski l'Alp, która leży u podnóża starych kopalni grafitu — nie mniej niż 3000 metrów ABSL.

Rachel zaprowadziła nas do punktu widokowego położonego między jednym z domów a bulgoczącym strumieniem, gdzie skinęła na nas, żebyśmy usiedli i zatankowali herbatę ziołową, gorzka czekoladę i suszone owoce.


„Te góry narodziły się na głębokim morzu”, powiedziała nam, „Na całym świecie są tylko trzy takie pasma — pozostałe dwa znajdują się w Himalajach i Omanie”.

Płynnie przełączając się między przewodnikiem wycieczek a przyjaciółką, opowiedziała nam o dzikiej przyrodzie, geologii doliny oraz o tym, jak kiedyś spotkały się tutaj kontynenty afrykański i europejski. Następnie opowiedziała nam o swojej rodzinie, trójce dzieci i swoich najbardziej pamiętnych przeżyciach w podróży.

Zaprosiła nas do przyłączenia się do niej w medytacji opartej na oddechu.

„Oddech to mały bóg, który mamy w każdym z nas”, powiedziała, „Tylko 5 minut wdechu i wydechu przez 5 sekund przez nos i jesteś w stanie całkowicie rozluźnić nerw żołądkowy”, co wyjaśniła:oznacza, że ​​ograniczasz produkcję kortyzolu przez organizm. Twój stres dosłownie znika — w ciągu zaledwie 5 minut.

„Zrób to trzy razy dziennie i zobacz, co się stanie”, uśmiecha się, „Robię to z moimi dziećmi, kiedy są szalone”.

Zamknęliśmy oczy i połączyliśmy się z szumem przepływającego obok nas strumienia; z ciszą śniegu. Po 5 magicznych minutach otworzyliśmy oczy na najbardziej niesamowity widok. Z wyjątkiem Gekko; był w strefie.

„Poważnie, kiedy wykonujesz tę praktykę, przenosisz się na częstotliwość, do której inni ludzie naprawdę chcą się podłączyć. Wiesz, że?".

Wiem. Bo czuję to w jej obecności.

Rachel absolutnie promieniuje pozytywną energią. „Problem z tym miejscem polega na tym, że daje za dużo energii. Przy 300 słonecznych dniach w roku praktycznie błagasz o deszczowy dzień tylko po to, żeby mieć wymówkę, żeby zrobić sobie przerwę”.

Brzmi jak moje miejsce.

Jeśli zamierzasz spędzić trochę czasu w Serre Chevalier i chcesz w pełni wykorzystać możliwości spędzania czasu na świeżym powietrzu, nie mogę wystarczająco polecić wycieczki z Rachel. Pełne informacje o jej wycieczkach i rekolekcjach znajdziesz na jej stronie internetowej Rando Zen Serre Chevalier.

Ten post był możliwy dzięki Radzie Turystycznej Serre Chevalier Briancon. Wszystkie opinie są całkowicie nasze.

Jeśli podobał Ci się ten post, zajrzyj na inne blogi, które napisaliśmy o przygodowej stronie zwiedzania Francji.



[Rakiety śnieżne w Le Monetier-Les-Bains, Serre Chevalier: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Inne-Sport/1018051673.html ]