Przygody w opuszczonym kamieniołomie łupków
Kiedy byłem na uniwersytecie, przyjaciele oprowadzili mnie po nieczynnym kamieniołomie łupkowym w północnej Walii. To był weekend bez zobowiązań. Nasze opcje były następujące:zmoczyć się i zdmuchnąć ze zbocza wzgórza lub zmoczyć i zmarznąć w dolinie. Spędziliśmy dzień, zanim wdrapaliśmy się na Tryfana na grad. Nie do końca gotowi zrezygnować z dwóch litrów herbaty w Pete's Eats, znaleźliśmy bardziej odkrywczą opcję. Coś na zewnątrz i ciekawego, co może sprawić, że z niektórych stron będziemy trochę bardziej suchi.
Wydobywanie łupków w Walii ma długą historię. Wspinaczka skałkowa ma też długą historię. Często w tych samych miejscach. Wspinacze weszli prawie natychmiast po wyjściu kamieniołomów. Trasa, którą przebyliśmy przez kamieniołom, nie była do końca wspinaczką skałkową. To też nie było do końca legalne. Wymagało to wchodzenia i wychodzenia z kamieniołomów przez szereg tuneli, zjazdów na linie, zardzewiałych metalowych drabinek i trochę wspinaczki po skałach. Założyliśmy kaski, uprzęże i pełne wodoodporności, spakowaliśmy czołówkę i wyruszyliśmy. Chociaż szliśmy czyjąś trasą, dobrze znaną w społeczności wspinaczy skałkowych, musieliśmy przejść przez pojedyncze ogrodzenie z ogniwa łańcucha, aby dostać się do środka. nie pamiętam. Ale w szkole wydawało się, że wymykam się poza granice.
Byliśmy tam ponad 10 lat temu, ale ten ponury dzień jest właśnie w moich najbardziej pamiętnych dniach. Tak, całkowicie przemokliśmy. Ale wspinaliśmy się po połamanych drabinach i zwisających łańcuchach po gładkich, łupkowych ścianach klifów. Szliśmy ciemnymi, ociekającymi wodą tunelami do czegoś, co dla nas było nieznane – przykucnięci, przykucnięci i zastanawiając się, czy dobrze przeczytaliśmy notatki… aż za rogiem pojawiła się płyta płaskiego, szarego światła słonecznego. Warunki atmosferyczne były sprzyjające. To było fantastyczne.
Przez cały dzień, aż do finału, krążyliśmy w dołach, tunelach i wyrobiskach łupkowych. Wyglądało to jak scena z filmu. Właśnie wtedy, gdy myśleliśmy, że przełamaliśmy labirynt i uciekliśmy, pojawiła się ostatnia przeszkoda. Wysoko nad ziemią osuwisko zawaliło zbocze z łupków łupkowych, pozostawiając ziejącą wyrwę w krajobrazie. Ten ogromny wąwóz, ze stabilnością przypominającą piargi, był połączony z jednym torem kolejowym, wiszącym w powietrzu jak cienka, poskręcana metalowa drabina. To był sposób.
Związaliśmy się, a ja przeczołgałem się na drugim miejscu. Linie były tylko na szerokość ramion. Czułem, jak most chwieje się pode mną i trzęsie w porywach wiatru. Przynajmniej przestało padać. W połowie drogi w jednej szynie była przerwa, w miejscu, gdzie wygiął się zardzewiały metal. Chciałbym powiedzieć, że podczas przechodzenia patrzyłem w dół na przepaść pode mną, aby podziwiać widok. Ale wszystko, co pamiętam, to dwa zestawy mokrych metalowych poręczy, wypalonych w mojej pamięci i szarpnięcie, gdy przechodziłem.
Trespass i dostęp są obecnie bardzo popularne w Wielkiej Brytanii. Pojawiają się kampanie dotyczące prawa do przemieszczania się i ruchy dostępu, stanowiące przeciwwagę dla terminu określonego w ustawie o prawie drogi na terenach wiejskich i propozycji kryminalizacji wykroczenia. Zastanawiam się, kiedy przeszłam przez płot w Walii, nie zostawiłam śladu i miałam niespodziewanie wspaniały dzień.
Po prostu śledziłem wtedy znajomych („W porządku, wszyscy to robią”), ale okazuje się, że to, gdzie byliśmy, nadal jest bardzo poza zasięgiem. Brytyjska Rada Alpinizmu, która negocjuje prawa dostępu dla wspinaczy, informuje, że obecna sytuacja jest delikatna, ale tolerowana, o ile wspinacze nie powodują szkód i odchodzą, jeśli zostaną o to poproszeni przez pracowników ochrony.
Dlaczego tak jest? Trochę badań doprowadziło mnie tylko do jednego głównego powodu:strachu przed sporem sądowym. Właściciele nie wydają się być szczególnie zaniepokojeni potencjalnymi szkodami – w końcu to nieczynny kamieniołom. Ale wydają się być bardzo zaniepokojeni tym, że ktoś może wyrządzić sobie krzywdę na ich ziemi, a potem o to wezwać. Wydaje się to dość ironiczne, biorąc pod uwagę, że wspinacze są prawdopodobnie bardziej zaniepokojeni tym, że zostaną pozwani za to, że tam byli.
Z pewnością obszar ten nie jest pozbawiony zagrożeń. W okolicy regularnie spadają skały, a obawa, do której wpadliśmy, ma teraz mniej niż 10 metrów kamienia. Na szczęście nikt nie był w pułapce. Kilka lat po tym, jak tam byliśmy, kołyszący się most zagłady w końcu upadł podczas burzy. Nikogo na nim nie było, ale mogło być.
Czy któreś z tych zagrożeń powstrzymałoby któregoś z nas? Mało prawdopodobny. Czy ktoś rzeczywiście pozwałby o szkody poniesione w miejscu, w którym nie powinno być? Nie wyobrażam sobie tego – na pewno nie w tradycyjnym gronie osób, które mogą z niego korzystać. Czy właściciele naprawdę ścigaliby intruzów? Jeszcze nie. Gdybyśmy tylko mogli zaufać sobie nawzajem, że będziemy postępować uczciwie i odpowiedzialnie.
W porze lunchu podczas naszej przygody w kamieniołomie zanurkowaliśmy do zrujnowanego budynku, aby uciec przed burzą. Był to prosty, kamienny budynek gospodarczy nad klifem, z zapadniętym dachem i łupkiem na podłodze. Brak drzwi i okien. W kącie była jednak drewniana ławka, na której siedzieliśmy na niej cicho przeżuwając kanapki.
Na jednej ze ścian wisiał drewniany wieszak na płaszcze, na którym wciąż wisiała kurtka, aw odległym kącie pozostawiono parę wytartych butów. Na parapecie stał zepsuty dzbanek do herbaty. Nie mogłem w to uwierzyć. Mój przyjaciel zdjął swoją czerwoną kurtkę GoreTex i powiesił ją do wyschnięcia na nieużywanym kołku. Przyzwyczajasz się do widoku kamiennych muszli pustych budynków, ale wyglądało na to, że górnicy właśnie wyskoczyli na pięć minut i zapomnieli wrócić.
Duży obszar północnej Snowdonii został uznany za posiadający szczególne dziedzictwo kulturowe w walijskim krajobrazie łupkowym. Niedawno został nominowany do statusu światowego dziedzictwa UNESCO, a decyzja ma zostać podjęta w 2021 r.
Niedawno opracowany Snowdonia Slate Trail ma umożliwić ludziom poznanie przemysłowego dziedzictwa wiosek łupkowych w całej Snowdonii. Jest to 83-kilometrowa pętla dla spacerowiczów, która zaczyna się i kończy w Bangor, przechodząc przez Llanberis, Beddgelert i Betws y Coed, a także wiele mniejszych wiosek po drodze. Wędrowcy są zabierani wzdłuż dolin i wokół głównych pasm górskich, przez obszary rzadko odwiedzane.
Te inicjatywy mogą być świetne dla tego obszaru. Może dzielić się i chronić lokalną historię, pomóc odwiedzającym zrozumieć szerszy kontekst obszaru i pobudzić lokalną gospodarkę. Ale pieczęć UNESCO również podkreśla, że jest to coś „wartego” odwiedzenia.
Myślę o maleńkiej kieszeni chaosu na szczycie Snowdon i 350 000 ludzi, którzy wspinają się na nią każdego roku (kiedy tylko jeden grzbiet nad wzgórzami jest pusty).
Są też szlaki takie jak North Coast 500 w Szkocji. Zaprojektowany zaledwie sześć lat temu, był tak dobrze sprzedawany, że stał się ofiarą własnego sukcesu. The Herald Scotland poinformował, że „w 2018 r. przyciągnął publiczność 3,3 miliarda ludzi na całym świecie” i stał się tak skomercjalizowany, że miejsca faktycznie domagają się usunięcia z trasy ucieczki. Parafrazując Park Jurajski, zanim jeszcze zorientowałeś się, co masz, zapakowałeś go i włożyłeś do plastikowego pudełka na lunch (lub, co bardziej prawdopodobne, bambusowego kubka do kawy).
Jednym z najnowszych dodatków do rodziny UNESCO w Wielkiej Brytanii i pierwszym uznanym parkiem narodowym jest Kraina Jezior. Otrzymała status UNESCO w 2017 roku dzięki wielu fanfarom i świętowaniu tego, co oznacza dla ochrony i zachowania tego obszaru. Jednak ostatnio pojawiło się wiele wiadomości na temat fly campingu i overtourismu.
Jestem pewien, że nie zawsze tak jest. W rzeczywistości wiem, że tak nie jest. Spędziłem w Lake District dziesiątki dni, które były dokładnym przeciwieństwem. Ale nigdy nie byłam w Lakes latem. Czy ludzie odwiedzali przed UNESCO? Na pewno. Czy jest to czynnikiem przyczyniającym się? Może – albo wyzwania Wainwrighta albo Trzy Szczyty albo brak w tym roku możliwości podróży międzynarodowych. Czy korzyści związane z konserwacją i ochroną przewyższają dodatkową turystykę? Mój optymista mówi tak. Mój cynik wskazuje na plany drucianego drutu Thirlmere i unosi sarkastycznie brew.
To wszystko było dość negatywne, ale rzeczy naprawdę mogą się zmienić. Rozpoznanie obszarów dziedzictwa i tworzenie nowych tras może pomóc właścicielom gruntów i planistom dostrzec nową wartość w ochronie i otwieraniu krajobrazów. Żadnego przekradania się tylnymi drzwiami z ryzykiem konfrontacji o włamanie, ale zwykłe świętowanie lokalnej historii.
Jednak im więcej o tym myślę, tym bardziej zastanawiam się, czy odebrałoby to trochę magii. Czy ten kamieniołom byłby tak wyjątkowy, gdybyśmy mieli tam być? Gdyby tym butom i płaszczom towarzyszyły błyszczące tablice informacyjne i kody QR, nie byłoby poczucia odkrycia.
Różnica między wizytą w muzeum a odnalezieniem skarbu. Umieść wszystko za szkłem, a oddzielisz to jeszcze bardziej od teraźniejszości. Stary but na wystawie jest dość nudny, ale przypadkowo odkryłem, że jest to magia, której nigdy nie odtworzyłem. Przeniósł to, co dla mnie było odległą i abstrakcyjną przeszłością, wyraźnie w teraźniejszość. Stali tutaj, na tym piętrze, przy tej ścianie. Schronili się tutaj, tak jak ty teraz.
Z pewnością jest to samolubna postawa. Dlaczego historia powinna być ukryta na trudno dostępnych szczytach klifów? Myślę, że musi być równowaga. Ale średnia nadal oznacza pozostawienie rzeczy na obu skrajności – jak również wszystkiego pomiędzy. Poza tym jestem alpinistą. Czuję napięcie między dostępnym a niemożliwym, znanym i nieodkrytym. Lubię ryzyko i krawędzie. Może nie wszyscy tak myślą, ale z pewnością nie jest to rzadkie w społeczności kochającej góry. To skomplikowany koktajl ochrony i zarządzania, ochrony i dzikiej przyrody – dostęp vs własność vs komercjalizacja. Nie proponuję mieć odpowiedzi, ale mam nadzieję, że zawsze pozostaną jakieś miejsca, w których można po prostu być.
**********
Więcej informacji z naszego wydania dotyczącego Walii
[Przygody w opuszczonym kamieniołomie łupków: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Wspinaczka/1018049224.html ]