Ewolucja bomby na wzgórzu

Wiele, wiele księżyców temu, deskorolkarze szukali warunków do surfowania. Na najwcześniejszych etapach jazdy na łyżwach pomimo ledwo obracających się wózków do rolek i glinianych kółek, które łapią każde pęknięcie, ryzyko było przeklęte, a dreszczyk emocji do osiągnięcia. Oznaczało to poszukiwanie nasypów szkolnych i pochyłości w południowej Kalifornii.

Wzgórza były szczególnie pożądanym terenem, ponieważ zapewniały prędkość bez popychania, dzięki któremu deskorolkarze mogli regulować i manipulować tak, jak w poruszających się wodach oceanu. Choć z natury niebezpieczne, ta aktywność pozostała podstawą kultury. Niektórzy mogą nawet powiedzieć, że jest to prawo przejścia, coś, co każdy powinien czuć, tak ekscytujące, jak to tylko możliwe, być indoktrynowanym w tej społeczności.

Oczywiście, istnieje pewien poziom purystycznego podejścia do tego ideału. Wielu nigdy w pełni nie eksperymentuje z dużymi prędkościami na desce, chociaż czują się tak samo jak deskorolkarze, jak reszta. To nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że każdy, kto chce, kto odważy się, dobrze się przy tym bawi.

Szybkie przekazywanie do dnia dzisiejszego i wieku, kiedy niektórzy zawodowi deskorolkarze wyrabiają sobie markę, wykonując najbardziej ekstremalne akrobacje… Granice Hill Bomb są nieustannie przesuwane. Wielu wskazuje na Don Nguyena z Baker Skateboards lub Pedro Delfino z Deathwish Skateboards. Być może myślimy o Pablo Ramirez „P-Spliff” (R.I.P.). Ale ostatnio nikt nie mógł zignorować tego przełomowego od ridera Creature Skateboards i zeszłorocznego Skater of the Year, Miltona Martineza.



[Ewolucja bomby na wzgórzu: https://pl.sportsfitness.win/sporty-ekstremalne/Skateboarding/1018037882.html ]