Kata w Comrie Croft | Kemping z niespodzianką w najbardziej ekscytującym nowym miejscu na rowery górskie w Szkocji

Wypalacze dziennika, co? Fotogeniczny, przytulny i na wskroś romantyczny. Co może być fajniejszego niż spanie w kata (rodzaj nordyckiego tipi) rozgrzanym nocą wesołym małym palnikiem?

Cóż, to zależy od tego, czy się postarasz, aby zapalić tę cholerną rzecz, czy nie, prawda?

Podczas mojej pierwszej nocy spania w jednym z kata w Comrie Croft w Perthshire przez pierwsze kilka godzin konsekwentnie nie zapalałem palnika. Rozbłyskiwał przez kilka minut, a gdy tylko oderwałem od niego oko, szybko zamigotał i zgasł. W kata robiło się zimno. Na zewnątrz było ciemno. Zjadłem pyszny suchy prowiant na obiad z kawiarni Comrie, ale nie mogłem go ogrzać. Oto, co otrzymujesz za dorastanie w domu z kominkiem gazowym i odejście z Cub Scouts po trzech tygodniach.

Przyszła mi do głowy myśl, że to może być to. Być może w końcu po zmierzeniu się z najtrudniejszym amatorskim wyścigiem rowerowym na świecie i jazda po Afryce Zachodniej w imieniu Mpory, ten niesamowicie przyjemny namiot na szkockim wzgórzu byłoby tam, gdzie w końcu zaskrzeczałem. Moje ostatnie oddechy kondensują się przed oczami – wszystko z braku podstawowej wiedzy o tym, jak rozpalać ogień. Wyobraź sobie nagłówki:

  • „Nieudolny dziennikarz zamrożony na śmierć w Szkocji”
  • „Angielski Numptie ginie w pobliżu Perth”

Na szczęście tak się nie stało. Byłem przesadnie dramatyczny. Podpaliłem gnojka po trzech godzinach bezowocnego strzelania (i przeklinania) iw końcu kata ładnie się rozgrzało. Wrzuciłem gulasz z dziczyzny z knedlami do sąsiedniego piekarnika na palniku i otworzyłem puszkę piwa rzemieślniczego, kupionego w supermarkecie na podjeździe ze stacji Perth. Rozkosz. A ja jeszcze nawet nie jeździłem na rowerze.

Czas trasy

Comrie Croft wygrał centrum szlaków dla nowicjuszy w 2017 roku i najlepszy szlak w 2016 roku. Za to odpowiedzialny jest projektant szlaków Richie Allsop, ale wyobrażenie sobie, że szlaki w Comrie powstały w pełni ukształtowane na jego słowa, to przeoczenie żarliwego DIY scena MTB w tej części Szkocji. W ciągu ostatnich kilku lat szlaki w Comrie wystartowały, przechodząc od nieodkrytego blasku podwórkowego do cenionego klejnotu dla tych, którzy wiedzą.

Szkockie kolarstwo korzystali z Croftów całkiem sporo w ostatnich latach, a śmietanka młodzieżowa przyjeżdżała tu dość regularnie na swoje obozy szkoleniowe klastra. Drużyna Scottish Commonwealth Games z 2014 r. przybyła tutaj, aby przygotować się do przygotowania przed Igrzyskami.

Prawdopodobnie najbardziej godna uwagi jest jednak „lokalna rakieta” (jak opisują go faceci w sklepie rowerowym Croft) Charlie Aldridge. Był członkiem lokalnej grupy Strathearn Mountain Biking Klub od początku swojego istnienia, gdy miał zaledwie dziewięć lat. Jako niezwykle utalentowany zawodnik XC awansował w szeregach i został zwycięzcą serii szkockiej, mistrzem szkockim, zwycięzcą serii brytyjskiej, a ostatnio mistrzem Europy na poziomie poniżej 17 lat. Od tego czasu został włączony do brytyjskiego programu kolarskiego i ma bardzo realne aspiracje, by dostać się na igrzyska olimpijskie w Tokio 2020 lub Paryżu w 2024.

Pomimo pędzli z przeznaczeniem i kwitnącej sceny rozwoju, Croft pozostaje miejscem dla zapalonych amatorów. W weekendowe dni, kiedy pogoda jest dobra, ludzie z miast wokół Szkocji wrzucić swoje rowery do samochodu i udać się do Comrie na kilka godzin doskonałej jazdy po szlakach. Łatwo zrozumieć, dlaczego.

Pierwszego ranka mojego pobytu zabrałem rower wypożyczony ze sklepu rowerowego Comrie na szlaki, aby trochę się wyszaleć. Podejście z Croft jest całkiem ładne, ale kiedy odejdziesz od prostej niebieskiej ścieżki w górę, tam rzeczy stają się naprawdę oszałamiające. Czerwona trasa przecina obszar na szczycie ziemi należącej do Comrie, z imponującą różnorodnością terenu i rodzajem przeszkód – a przez cały czas widzisz dzikie i opustoszałe widoki z powrotem do doliny.

Miałem centrum prawie dla siebie – pozostawanie na miejscu oznacza, że ​​pierwszy bieg po szlakach odbywa się w sobotni poranek, zanim hordy zejdą później w ciągu dnia. Po kilku godzinach podskakiwania na górze, wróciłem niebieską trasą. Choć technicznie dość prosty, jest to jeden z najzabawniejszych, najbardziej uśmiechniętych zjazdów, jakie zrobiłem na rowerze górskim od lat. W pewnym momencie przyłapałem się na tym, że śmieję się głośno jak dzieciak, który właśnie odkrył, jak wydawać pierdnięcie ręką pod pachą. Głupi, prosty, ale niezaprzeczalnie super zabawny.

Wiedza lokalna

Należący do społeczności Croft jest jak mały socjalistyczny raj położony w dolinie Strathearn. Zamiast jednej firmy, która obejmuje szereg usług, jest to tak naprawdę luźna kolekcja małych przedsiębiorstw z różnymi właścicielami, wszyscy przyczyniają się do całości i tworzą naprawdę wspaniałe miejsce na spędzenie weekendu.

Oprócz centrum szlaków, spółdzielnia zawiera hostel, miejsce na imprezy i targ / sklep z produktami o nazwie 100 Mile Store (ponieważ wszystko, co sprzedają, pochodzi z tej odległości od Croft). Nadwyżka jest sprzedawana miejscowym zainteresowanym świeżymi produktami z własnej hodowli. Ile odwiedziłeś centrów szlaków, w których możesz przejechać się czarnym szlakiem, a potem wyruszyć z rękoma pełnymi smakowitej cukinii? Szybko staje się oczywiste, w jaki sposób Croft zdobył nagrody za innowacyjną turystykę i swoje zielone referencje w ciągu ostatnich kilku lat.

Po południu nadszedł czas, aby wyrwać się z centrum szlaku i zbadać niektóre z dróg przeciwpożarowych wokół Comrie i Crieff, dwóch najbliższych miasteczek, które znajdują się w regionie turystycznym Breadalbane. Breadalbane oznacza początek „właściwych” Highlands w Szkocji i składa się z kilku pasm górskich, a także bogactwa atrakcji na świeżym powietrzu.

Skala oferty dla rowerzystów wokół Comrie jest przytłaczająca, z tajemniczymi i zachęcającymi szutrowymi ścieżkami wołającymi w każdym kierunku. Na szczęście mam lokalnego przewodnika o imieniu Tom, który mnie oprowadza – entuzjastycznego rowerowca górskiego który pracuje w sklepie rowerowym Croft. Po szybkim rozbiciu się na głównej drodze wkrótce wjeżdżamy na puste drogi B, a następnie całkowicie zjeżdżamy z drogi i wspinamy się w lasy sosnowe po drugiej stronie doliny.

Wspinamy się po szutrowych drogach przeciwpożarowych, po czym wpadamy w szybki i prosty zjazd przez gęsty las sosnowy. Kiedy katapultujemy się po dnie lasu na ścieżce dojazdowej przecinającej drzewa, mijamy grupę zdezorientowanych spacerowiczów skupionych wokół mapy. Jest zbyt stromo i zbyt mocno koncentruję się na unikaniu kolein i korzeni drzew, żeby się zatrzymać. O ile wiem, mogą nadal tam być.

Następny jest przekrój otwartego pola uprawnego, często używanego do wypasu. W związku z tym „ścieżka” biegnie trochę, często całkowicie znikając. Gdy przedzieramy się przez podmokłe pola, docieramy do krawędzi nierównych lasów – a potem po lewej stronie rozlega się męski głos. To facet w ciemnym, leśnym ubraniu, który stał przed dużą plandeką zwisającą z pięciu lub sześciu otaczających go drzew. Oczywiste jest, że przewodnik Tom zna tego gościa, więc idziemy dalej.

Gdy podchodzimy trochę bliżej, widzę, że ten facet stoi wśród zwłok pięciu lub sześciu kaczek, w różnych stanach wypatroszenia.

„Dzisiaj jest dzień kaczki”. mówi jowialnie. To jedyne wyjaśnienie, jakie oferuje, więc będzie musiało wystarczyć.

Tom i Killer of Ducks przyjaźnie rozmawiają i staje się jasne, że znają się z lokalnych przejażdżek szlakiem leśnym na wzgórzach wokół Crieff. Wygląda na to, że każdy tutaj jest jeźdźcem, bo jak mógłbyś nie być z całym tym niewykorzystanym cudem natury?

Idąc dalej, kierujemy się w dół przez Centrum Dzikiej Przyrody Auchingarrich iz powrotem na prawdziwe drogi. Wjeżdżamy do Comrie, małej wioski, od której pochodzi nazwa Croft, a następnie kierujemy się na zbocza wzgórz na północy. Najpierw wspinamy się miarowo na drogę, zanim opuścimy ją po więcej żwiru – ostatecznie zostawiając go również za sobą, gdy wspinamy się do pomnika Melville – nieco zniszczonego pamiątkowego obelisku ku pamięci Henry'ego Dundasa, nazywanego „Wielkim Tyranem” z powodu jego makiaweliczne mistrzostwo szkockiej polityki na początku XIX wieku.

Z Monumentu jest to dość techniczny bieg z powrotem na drogę, która zaczyna się bardzo kręto z kilkoma serpentynami i czystym nachyleniem nagrody, jeśli coś upchniesz. Następnie otwiera się i przechodzi w prosty zjazd po nierównym podłożu leśnym – nadal jest bardzo stromy i czasami używany przez spacerowiczów, więc potrzebujesz sprytu.

Stamtąd walimy w krzaki na kilka bardziej porośniętych wrzosowiskami wrzosowisk, po czym jedziemy wzdłuż rzeki Lednock, aby wrócić na drogę do Comrie Croft. Podsumowując, jazda trwa około trzech godzin i jest dla mnie, jako średniozaawansowanego rowerzysty MTB, dość surowym testem technicznym. Jak jednak możesz sobie wyobrazić, w tak krótkim czasie mam okazję zobaczyć tylko niewielką część tego, co jest oferowane w okolicy. Z Crofta w każdym kierunku są szlaki, góry i tajemnice – a także mnóstwo rozrywki w samym centrum szlaków przez co najmniej kilka sesji.

Właściwie, wracając do swojego kata na drugą i ostatnią noc w Croft, czuję się dość nieswojo, że rano wyjeżdżam. Tym razem ogień zapala się po raz pierwszy.

Kliknij tutaj, aby przeczytać resztę naszego lutowego „Wydania olimpijskiego”

Zrób to sam

Pojechaliśmy do Comrie Croft i zatrzymaliśmy się w Nordic Kata . Comrie Croft znajduje się godzinę 45 minut jazdy od Edynburga i nieco ponad godzinę od Glasgow. Jedna noc w kata w Comrie kosztuje 99 funtów od niedzieli do czwartku lub 229 funtów za kata na weekend.



[Kata w Comrie Croft | Kemping z niespodzianką w najbardziej ekscytującym nowym miejscu na rowery górskie w Szkocji: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Kolarstwo-górskie/1018048981.html ]