Jak białoruski futbol powstał w walce z „ostatnim dyktatorem” Europy

Gdy słońce zaszło nad Soligorsk na początku sierpnia, wyglądało na to, że Szaktar Soligorsk kontra Dinamo Brześć zmierza w kierunku szarego 0-0. pozostało dziesięć minut na zegarze, Napastnik Szachtara Dmitrij Postrełow otrzymał piłkę tyłem do bramki, przed udanym odwróceniem obrońcy i strzelaniem do domu. W kilka minut, wokół stadionu rozbrzmiały okrzyki „Zhive Belarus” (niech żyje Białoruś), prodemokratyczne motto przyjęte przez opozycję wobec prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Następnego dnia, Białoruski Związek Piłki Nożnej (BFF) ogłosił przełożenie szeregu meczów w trzech najlepszych ligach białoruskich, bez oferowania żadnego formalnego wyjaśnienia.

W kwietniu rozpoczął się burzliwy rok dla białoruskiego futbolu. Jako jedyna liga europejska, która nadal gra pomimo pandemii, liga trafiła na międzynarodowe nagłówki. Sprzedano prawa telewizyjne do Białoruskiej Premier League do 11 krajów na całym świecie, i podczas gdy reszta Europy została w domu, stadiony w całej Białorusi pozostały otwarte. Pomimo tego, zmniejszyła się frekwencja, ponieważ fani bali się uczestniczyć w meczach, gdy COVID-19 ogarnął Europę. W domu na początku kwietnia liderzy ligi BATE Borisov, kto średnio 5049 fanów w zeszłym roku, uczestniczyło zaledwie 470 widzów.

Niemniej jednak, piłka nożna trwała na tle nieufności i dezinformacji. Puste stadiony świadczyły o braku zaufania kibiców do rad władz, a poza polem nadciągała większa burza. 9 sierpnia Białorusini mieli wziąć udział w wyborach. Aleksandr Łukaszenka rządził narodem przez ostatnie 26 lat. Po wygraniu pierwszych i ostatnich uczciwych demokratycznych wyborów na Białorusi w 1994 roku, Łukaszenka wyprowadził Białoruś ze zgliszczy Związku Radzieckiego do współczesnej dyktatury opartej na rolnictwie i taniej rosyjskiej energii. Jednakże, po wycofaniu rosyjskich subsydiów w 2010 roku, zaczęła narastać stagnacja, a poparcie dla siłacza osłabło.

Wprowadź koronawirusa. Gdy Łukaszenka zszedł z lodowiska po grze w amatorskim turnieju hokeja na lodzie pod koniec marca, zażartował „nie ma tu żadnych wirusów”, kontynuując „czy widzisz jakieś unoszące się w pobliżu?” Nierozważne podejście prezydenta do wirusa wywołało gniew wśród ludności, która wciąż wracała do zdrowia po trudnościach gospodarczych ostatniej dekady. Pomimo próśb Światowej Organizacji Zdrowia o zatrzymanie białoruskich lig piłkarskich do czasu opanowania pandemii, naród był otwarty, a sprawy nadal rosły. 13 kwietnia Łukaszenka oświadczył:„Nikt nie umrze na koronawirusa w naszym kraju. Ogłaszam to publicznie. To moje mocno ugruntowane przekonanie. Niecały miesiąc później, 135 osób padło ofiarą wirusa.

Po wykluczeniu najwybitniejszych kandydatów w wyborach, opozycja wobec Łukaszenki pojawiła się w najbardziej nieprawdopodobnej formie. Swietłana Tichanowskaja, żona blogera i zdyskwalifikowanego kandydata, Siergiej Tichanowski, wypełniony dla jej męża, bieg na prezydenckim bilecie prodemokracji i powrót do białoruskich instytucji sprzed Łukaszenki. Mimo ogromnego poparcia dla Tichanowskiej, Łukaszenka wygrał wybory z 80% głosów, w wyborach, które ONZ określiło jako „ani wolne, ani sprawiedliwe”. Oburzenie społeczne wylało się na ulice, z protestującymi domagającymi się uczciwej powtórki wyborów. Oburzenie spotkało się z gumowymi kulami, a tysiące pokojowych demonstrantów zostało poddanych administrowanej przez państwo brutalności z rąk zbirów Łukaszenki.

Gdy prezydent uciekł przestraszony, okazjonalnie pojawiające się w mediach społecznościowych z AK-47, naród wybuchł. Gdzie protesty zostały stłumione, pojawiły się nowe, przede wszystkim w jednym z najdroższych skarbów Łukaszenki; sport. Od czasu jego dojścia do władzy Łukaszenko wykorzystywał sport jako ważne narzędzie polityczne, wykorzystanie budżetu państwa do budowy nowych, błyszczących stadionów i organizacji międzynarodowych turniejów. Wielkie stadiony służyły jako demonstracja sukcesów Białorusi i jego reżimu, a sportowe przedsięwzięcia Łukaszenki od dawna są próbą projekcji jego populistycznej polityki. W przemówieniu do białoruskich olimpijczyków z zeszłego roku Łukaszenka oświadczył:„[sport] dzisiaj nie jest zawodami, nawet bitwy. To jest wojna. Ponieważ sport stał się polityką”. Jednak wojna, którą toczył sport, wydawała się być zupełnie inna.

Od czasu wyborów pojawiły się gwiazdy sportu denuncjujące Łukaszenkę. List otwarty z żądaniem uwolnienia więźniów politycznych i uczciwej powtórki wyborów podpisało dotychczas ponad 600 białoruskich sportowców. Odwracając uwagę władz od stadionów i na ulice, mecze piłki nożnej stały się podatnym gruntem dla politycznego oporu. Gracze uczcili uniesieniem dwóch palców i zaciśniętą pięścią, symbol białoruskiej opozycji. wentylatory odwzajemnione, wyświetlanie transparentów i antyreżimowych pieśni. Gracze korzystali z mediów społecznościowych, aby wywierać presję na Łukaszenkę. Ilja Szukrin, Najbardziej obiecujący napastnik Białorusi, ogłosił, że nie będzie reprezentował narodu tak długo, jak Łukaszenko będzie rządził. 13 sierpnia okazało się, że napastnik BATE Borysowa, Antoniego Soroki, została aresztowana i przetrzymywana przez 7 dni za udział w spotkaniu opozycji. Dwa tygodnie później, Piłkarze FC Krumkachy Mińsk, Sergei Kazika i Pavel Rassolsko wyszli z posterunku policji ciężko pobici, aresztowani i zatrzymani przez policję za przebywanie w tłumie protestujących. Kozika doznała złamania kręgu i uszkodzenia nerek, i obaj zostali odsunięci na dalszy plan. Rezultatem był większy opór, gdy kluby i kibice gromadzili się wokół swoich graczy.

Tydzień później, Krumkachy zmierzył się z Dynamem Mińsk w lokalnych derbach. Wynik określi, kto awansuje do następnej rundy białoruskiego pucharu. Dla Dynama, wyglądało to na krótką podróż przez stolicę i szybkie rozprawienie się z drugiej dywizji Krumkachy. Jednakże, mecz rozegrał się zupełnie inaczej. Po pobiciu Koziki i Rassolsko, Dojrzały niepokoje wśród fanów Krumkachy. Kibice pomaszerowali na ziemię wykrzykując prodemokratyczne pieśni, z afiszami przedstawiającymi zbiorową agitację. Zawodnicy Krumkachy pojawili się w rozgrzewkowych koszulkach z przesłaniem „jesteśmy przeciw przemocy”. Jeszcze tydzień wcześniej zawodnicy wykonali ten sam gest, wtedy ich koszulki z napisem „jesteśmy z ludźmi”. Gdy sędzia zagwizdał na rozpoczęcie meczu, Zawodnicy Krumkachy kopnęli piłkę na przeciwną połowę i pozostali w bezruchu, klaskanie w zgodzie z kibicami. Ten sam gest zostanie powtórzony w następnym tygodniu, tym razem przez opozycję. Pobudzeni okrzykami prodemokratycznymi i antyprzemocowymi, Krumkachy wygrał mecz 2-0. Na końcowym gwizdku przytuleni kibice i gracze, w scenach solidarności, które zdefiniowały ostatnie cztery miesiące w całym kraju.

Ostrzeżenia i grzywny zostały wręczone w celu przywrócenia porządku w sporcie. Krumkachy otrzymały 3375 rubli grzywny za protest „t-shirtów”, a policja nakazała Krumkachy rozegranie kolejnego meczu za zamkniętymi drzwiami. Tam, gdzie zawiodła pandemia, opozycji politycznej udało się wymusić mecze za zamkniętymi drzwiami. Szef BFF, Władimir Bazonow, wyszedł i oświadczył, że „sport i polityka powinny być oddzielone”. Ironia wygłaszania tego oświadczenia przez byłego dowódcę, który stał się politykiem, była prawie stracona. Jednakże, to Łukaszenka przez całą swoją prezydenturę starał się zacierać te granice. Za Łukaszenki instytucje sportowe przeszły poważną restrukturyzację, z elitami biznesowymi mianowanymi szefami federacji sportowych, a klasa polityczna staje się szefami klubów piłkarskich. Zmiany pozwoliły Łukaszence mocno trzymać się piłki nożnej, i stłumić wszelkie protesty na stadionach. Wynik, Jednakże, był źle zarządzany klubami, spadająca frekwencja i rosnące napięcia panujące w instytucjach sportowych. Tereny, które regularnie przyciągałyby 15, 000 fanów w latach dziewięćdziesiątych, teraz średnio tylko 2000 fanów.

Rok przed jego prezydenturą, Łukaszenka został wybrany przewodniczącym Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Mimo obaw, że sportowiec lepiej nadawałby się do tej roli, został pierwszą głową państwa, która objęła takie stanowisko. 26 lat później, sport pozostaje jednym z ulubionych mediów Łukaszenki w hipnotyzowaniu swoich ludzi. Jednak zaklęcie minęło. Pęknięcia, które pojawiły się po kryzysie finansowym, nasilają się, i z poziomów przerośniętych stadionów i lśniących nowych kompleksów sportowych, narasta zmęczenie. Jako buntownicy sportu, a siłacz traci przyczepność, Łukaszenka staje przed potencjalnie egzystencjalnym pytaniem; jak dać ludziom sport, nie tracąc kontroli nad toczącym się w nim dialogiem?



[Jak białoruski futbol powstał w walce z „ostatnim dyktatorem” Europy: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039429.html ]