Hołd dla kanadyjskiej narciarki Sarah Burke

W sporcie, który wciąż walczy o pełne uznanie, przeszkody dla kobiety uprawiającej narciarstwo ekstremalne były prawie tak powszechne, jak odmrożenia. Kiedy nowa superpipe na jej ojczystej górze odmówiła dostępu narciarzom, Sarah Burke wślizgnęła się do niej pod koniec dnia, więc gdy nieuchronnie wyciągnęliby jej bilet, miałaby cały dzień jazdy na nartach i treningu na rurze. Teraz jej historia zawodów jest usiana złotem, a dzięki Sarah narciarze superpipe na całym świecie mogą zacząć marzyć o kolorze wcześniej zarezerwowanym dla specjalnych opakowań kredek – Olympic Gold.

W styczniu świat narciarstwa stracił jednego ze swoich najbardziej pełnych pasji pionierów – Sarah Burke zmarła w wyniku urazów odniesionych w tragicznym wypadku podczas treningu superpipe w Utah. Sarah była kochana przez wielu, była wzorem do naśladowania i pionierem narciarstwa ekstremalnego, a także troskliwą siostrą, córką i żoną.

Możemy mieć tylko nadzieję, że spędzimy życie robiąc to, co kochamy. Sarah Burke miała szczęście, że to zrobiła, odkąd była młoda, ale przez całą drogę przedzierała się przez ściany – otwory, które teraz bardziej przypominają drzwi. Ale teraz, gdy straciliśmy jednego z największych pionierów narciarstwa ekstremalnego, nasuwa się pytanie – co teraz, jeśli sport właśnie przeżywa bóle wzrostu? Co teraz mówimy szydercom, którzy od początku mówili:„to zbyt niebezpieczne”? Jak odpowiedzieć na pytanie „czy warto ryzykować życiem” po tym wstrząsającym przypomnieniu, że nawet nasze najjaśniejsze gwiazdy są bardzo śmiertelne?

Śmierć na kortach narciarskich. Tak robią wszystkie sporty ekstremalne. Wybierając ten konkretny sport, nie możesz znaleźć się 35 stóp w powietrzu w momencie bezruchu pomiędzy wznoszeniem a opadaniem, z pięciostopowymi ostrzami przymocowanymi do twoich stóp i aluminiowymi włóczniami w dłoniach, i nie masz tego jednego momentu (poprzedzonego przez oczekiwanie i zakończone radością), gdzie twój wewnętrzny monolog cichnie i pojawia się geometryczny punkt białej paniki, która szepcze przenikliwie:Umrę.

Jak więc usprawiedliwić ciągłość sportu, który tak beztrosko obcuje ze śmiercią? W pewnym sensie sama Sarah już odpowiedziała na to pytanie. W filmie dokumentalnym kanału narciarskiego zatytułowanym Zima Sarah i jej mąż mówią po tym wszystkim, jakby bezpośrednio do nas zwracali się:„Takie jest nasze życie, bycie na wzgórzu i jest ku temu powód. To tam się spotkaliśmy, gdzie gramy, gdzie mieszkamy – i miejmy nadzieję, gdzie umrzemy”.

Mam nadzieję. Spośród tylu innych przysłówków, które zwykle kojarzą Ci się z przewidywaniem śmierci – prawdopodobnie, niestety, miejmy nadzieję, nie – Sarah postanawia mieć nadzieję, że jej śmierć nastąpi na stoku. Tym jednym słowem mówi:„Nie oszukuj się – śmierć jest nadchodzący. To sposób, w jaki nas odnajduje, to nasz życiowy wybór”.

Więc na pytanie „co teraz?” musimy odpowiedzieć:„żyjemy tak, jak postanowiła – nie rządzi się strachem przed śmiercią, ale kieruje nami miłość do życia”.

Na stwierdzenie „to zbyt niebezpieczne” odpowiedź „tak – i to samo można powiedzieć o życiu”.

I na pytanie „czy warto ryzykować życiem?”

Tylko echa.

Ten artykuł był gościnnym postem napisanym przez Adriana Simpsona z Chillisauce Blog



[Hołd dla kanadyjskiej narciarki Sarah Burke: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/narciarstwo/1018051757.html ]