Pytanie kalifornijskie | Jak Golden State uczyniło surfing, łyżwiarstwo i snowboard tym, czym są dzisiaj?

Słowa Tristana Kennedy'ego | Zdjęcie główne:Dan Medhurst

„Jeśli się nad tym zastanowić, prawie wszystko, co sprawiło, że XX wiek było znośne, zostało wynalezione w kalifornijskim garażu”.
– Wyprzedaż, Paul Beatty

Przełęcz Donner, która wije się przez wysokie Sierra w północnej Kalifornii, nie jest pozbawiona historii – jej nazwa pochodzi od niesławnego incydentu z 1847 roku, kiedy grupa pionierów kierowana przez George Donner zginął, próbując przedostać się przez te góry. W szczególnie makabrycznym szczególe 48 ocalałych uciekło się do kanibalizmu, aby pozostać przy życiu.

To historia, która sprowadziła mnie tutaj dokładnie 170 lat później, choć jest to inny rodzaj historii. Obecnie jednak te same obfite śniegi, które padły u imiennika tego obszaru, utrudniają znalezienie.

„Jest dokładnie tam, na prawo od tego parkingu”, mówi fotograf snowboardowy Bud Fawcett, kiedy rozmawiam z nim później, „ale wyobrażam sobie, że tej zimy jest całkowicie zapełniony”. On się nie myli. Kalifornia doświadcza rekordowych opadów śniegu, a kiedy stoję na parkingu Donner Pass, widzę tylko czystą ścianę śniegu.

Gdzieś pod tymi białymi rzeczami jest jednak miejsce, którego szukamy:Quarterpipe Donnera. „To naprawdę tylko rów” — wyjaśnia Bud. Ale to rów o dużym znaczeniu. To właśnie tutaj zimą 1986 roku Bud zrobił zdjęcie (być może the zdjęcie) Terry'ego Kidwella, człowieka znanego jako „ojciec freestyle” – zdjęcie, które ukształtuje przyszły kierunek raczkującego wówczas sportu snowboardowego.

Dla większości ludzi tego rodzaju historia prawdopodobnie nie jest tak interesująca, jak makabryczne opowieści o kanibalizmie, ale dla miłośników snowboardu – między innymi Mpory – sprawia, że ​​ten teren mija uświęcony teren.

Snowboard nie został wynaleziony w Kalifornii. Toczy się debata na temat jego pochodzenia, ale zwykle przypisuje się ją Shermanowi Poppenowi, wynalazcy prymitywnego „Snurfera” (nazwa łącząca „śnieg” i „surfer”), który pochodził z Muskegon w stanie Michigan. Ale podobnie jak wcześniej surfing i skateboarding, to właśnie w Kalifornii snowboard naprawdę stał się globalnym fenomenem sportowym i kulturowym, jakim jest dzisiaj.

Według ostatnich szacunków branży w Ameryce jest około 6 milionów aktywnych snowboardzistów. Jednak na początku lat 80. bardzo niewiele osób słyszało o tym sporcie w USA, nie mówiąc już o szerszym świecie. Bud Fawcett, jak sam przyznał, był wśród nich. „Pochodzę ze wschodniego wybrzeża. W 1978 mieszkałem w Północnej Karolinie i nigdy nie widziałem deskorolki, a tym bardziej snowboardzisty czy surfera” – mówi.

Do strzelania na snowboardzie wpadł prawie przez przypadek. „Miałem pracę, której nienawidziłem w Północnej Karolinie. Zaoszczędziłem więc 500 dolarów, kupiłem samochód z dobrym przebiegiem benzyny i pomyślałem:„Naprawdę powinienem pojechać i zobaczyć Pacyfik”. Gdzieś po drodze samochód się zepsuł i potrzebował pieniędzy na naprawy, zaczął ubieganie się o pracę. Człowiekiem, który ostatecznie go zatrudnił – początkowo jako kontroler zapasów – był Tom Sims, założyciel tytułowej marki skate i snowboard.

Tom Sims był archetypowym twórcą z Kalifornii. Po raz pierwszy zbudował „deskę narciarską” jako projekt szkolny w latach 70. i chociaż jego firma nadal zarabiała większość pieniędzy na deskorolkach, wcześnie zdał sobie sprawę z potencjału snowboardu.

W tamtym czasie prawdopodobnie jedyną osobą, która tak poważnie traktowała snowboard, był przedsiębiorca ze Wschodniego Wybrzeża, Jake Burton Carpenter. Jake założył firmę, która wciąż nosi jego imię w 1977 roku. Ale Burton skupiał się przede wszystkim na wyścigach, budując deski, które potrafiły obracać się z dużą prędkością i rzeźbić okrągłe bramki slalomowe, aby konkurować z zawodnikami narciarskimi, którzy dominowali na oblodzonych stokach jego rodzinnych kurortów w Vermont. W Kalifornii Tom Sims podążał inną ścieżką, czerpiąc wskazówki ze stanowej sceny deskorolkowej.

W połowie lat 80. Sims podpisał kontrakt z młodą drużyną lokalnych jeźdźców, aby sprzedawać swoje deski, z których większość spędzała zimę w Tahoe, gdzie zaczęli kopać halfpipe i próbować zabrać na śnieg sztuczki, których nauczyli się na deskorolkach. . Bud Fawcett, który nauczył się obsługiwać kamerę w liceum, prawie domyślnie dokumentował ich wybryki.

„Dzieliłem dom z Chuckiem Barfootem [partnerem biznesowym Simsa, który założył własną pionierską markę], a on przedstawia mnie Terry'emu Kidwellowi i Keithowi Kimmelowi oraz Bobowi Kleinowi i Mike'owi Chantry'emu. Wszyscy ci całkiem znani snowboardziści” – mówi Bud. Donner Ski Ranch, jeden z wielu ośrodków otaczających jezioro Tahoe, miał menedżera, który był wtedy zwolennikiem snowboardu, i w pewnym momencie Bud mógł dosłownie spojrzeć w dowolnym kierunku i zrobić zdjęcie kultowemu jeźdźcowi.

„Pamiętam, jak pojechałem na Donner Ski Ranch, kiedy w Tahoe było tak dużo śniegu, że autostrada międzystanowa była zamknięta. Byliśmy tam jedynymi ludźmi. Stałem w jednym miejscu i zrobiłem trzy zdjęcia. Odwróciłem się w lewo i zrobiłem zdjęcie Shauna Palmera, który jest zwykłym stoperem, schodzącego ze skały, a potem po prawej zrobiłem zdjęcie Kidwella, który jest głupkowatym stoperem, schodzącego z kolejnego małego klifu. A przed tą skałą Tom Sims wyrzeźbił twarz”.

Jeśli wszyscy kolarze z zespołu Sims byli utalentowani (Palmer później zdobywał niezliczone medale X Games i Mistrzostw Świata, zanim wstrząsnął światem motocrossu i kolarstwa górskiego), w tych wczesnych dniach był jeden, który wyróżniał się ponad resztę. „Kidwell był najlepszym freestylerem, jeśli chodzi o zdobywanie powietrza i robienie rzeczy, o których nie słyszało się na snowboardzie”, tak mówi Bud.

Kidwell miał pierwszą w historii profesjonalną deskę snowboardową (oczywiście Sims). Był pierwszym, który wpadł na pomysł założenia kicktaila, aby mógł na nim jeździć na zmianę i robić triki w stylu skate. Jako pierwszy wylądował McTwist i jako pierwszy wygrał turniej halfpipe US Open. Jak powiedział Tom Sims naszej siostrze tytuł Whitelines w 2011 roku, na krótko przed śmiercią:„[Kidwell] był pionierem tak wielu wczesnych trików, że był powodem, dla którego zbudowaliśmy snowboard freestyle”.

Ale chociaż jego naturalne zdolności były dobrze znane w Kalifornii, dopiero Bud Fawcett rozprzestrzenił się na szerszy świat. Zaczął regularnie pisać do Międzynarodowego Magazynu Snowboardowego , pierwszy na świecie tytuł snowboardowy. W tamtych czasach zdobycie zdjęć na snowboardzie nie było łatwe („strony ISM zaludniło się tym, za co mogliśmy bardzo mało zapłacić lub tym, co sami zastrzeliliśmy – mówi Bud). Ale podczas tej pojedynczej sesji na Donner Pass w 1986 roku Bud zebrał całą masę kultowych ujęć Kidwella, które po opublikowaniu wywołały sensację.

Oto snowboardzista stylizujący metody. Tutaj był snowboardzista robiący ręczne rośliny. Oto snowboardzista wykonujący wszystkie najlepsze triki na deskorolce na deskorolce w stylu skate i sprawiając, że wyglądają fajnie. W momencie, gdy to wydanie trafiło do kiosków, pomysł, że snowboarding będzie polegał wyłącznie na wyścigach, kombinezonach i szybkości, był martwy w wodzie.

Terry Kidwell, Tom Sims i Bud Fawcett bez wątpienia odegrali kluczową rolę w snowboardzie obierającym kierunek freestyle. Pochodzili z różnych środowisk i mieli różne umiejętności, ale łączyło ich dwie ważne rzeczy. Pierwszym był Tahoe i scena z północnego wybrzeża, która ich połączyła. Drugim była jazda na deskorolce. Powodem, dla którego Tom zbudował deskę typu kicktail, powodem, dla którego Terry wykonał te sztuczki, i powodem, dla którego Bud zrobił to tak, jak on, było to, że wszyscy trzej spojrzeli na ten „rów” w śniegu i zobaczyli rampę do skateboardingu.

*****

W Kalifornii nie brakuje malowniczych tras, ale trasa na południe od jeziora Tahoe musi być jedną z najpiękniejszych. Podążając za US-50 zza granicy Nevady, nasza trasa biegnie wzdłuż wschodniego brzegu jeziora, po czym opada przez Las Narodowy Eldorado. Na zachodzie, dokładnie przed nami, zachodzi słońce, a kiedy schodzimy u podnóża Sierras, przez szpary między drzewami wlewa się złote światło. Nietrudno zobaczyć, skąd się wzięło to miejsce.

Jeśli historia snowboardu powstała w tym niesamowitym środowisku naturalnym, zabytki skateboardingu zwykle znajdują się w mniej zdrowym otoczeniu. Robi się ciemno, kiedy zjeżdżamy z autostrady Ronalda Reagana na północ od miasta i parkujemy przed niepozornym magazynem w podmiejskim parku handlowym. Wewnątrz neon mówi nam, że to Skatelab – skatepark, w którym znajduje się także Galeria Sław i Muzeum Skateboardingu.

Od otwarcia w 1997 r. budynek ten jest domem dla niezrównanej kolekcji zabytkowych talii i pamiątek zgromadzonych przez Todda Hubera. Stare, rzadkie i cenne deski pokrywają każdą dostępną powierzchnię, wiele z nich jest sygnowanych przez zawodowców, którzy na nich jeździli. Są oryginalne „Sidewalk Surfers”, są Humcos (szkicowo wyglądające deski z lat 50. z ceramicznymi kołami i sprężynowymi truckami) oraz kilka modeli Z-Flex, na których jeżdżą legendarni Z-Boys z Dogtown w lata 70. (o których więcej później).

Na zapleczu znajduje się Hall of Fame, do którego Huber i zawodowy komitet nominacyjny co roku od 2009 roku zapraszają wpływowych łyżwiarzy. Steve Alba, Tony Hawk, Christian Hosoi… na ścianach czyta się teraz jak kto jest kim z łyżwiarzy, którzy ukształtowali sport. Obok zdjęcia Patti McGee znajduje się podpisana kopia słynnego wydania Życia z 1965 r. magazyn, w którym na okładce stoi na rękach.

Skateboarding przebył długą drogę od czasu opublikowania tego numeru – z ostrzeżeniem o „szale i zagrożeniu deskorolkami”. Raport z 2009 roku oszacował, że przemysł deskorolkowy był wart 4,8 miliarda dolarów rocznie, a na świecie jest 11 milionów aktywnych skaterów. W zeszłym roku ogłoszono, że sport zostanie włączony do kolejnych letnich igrzysk olimpijskich. Ale chociaż obecnie deskorolkarzy można znaleźć wszędzie, od Afganistanu po Zimbabwe, jego duchowy dom wciąż tu jest – w pozornie niekończącym się przedmieściu Los Angeles.

Patrząc wstecz Życie charakterystyka skateboardingu przez magazyn jako „szału” wydaje się śmieszna, ale w latach po publikacji ta okładka wydawała się dziwnie prorocza. Po początkowej eksplozji zainteresowania, która doprowadziła nawet do uruchomienia Skateboarder , pismo poświęcone w całości nowemu sportowi, ucichło niemal tak szybko, jak się zaczęło. „Deskorolka został pierwotnie opublikowany w 1965 roku, ale wydrukowano tylko cztery numery”, wyjaśnia fotograf Jim Goodrich, który pracował dla magazynu w późniejszym wcieleniu. „Jeżdżenie na deskorolce było wtedy zbyt trudne. Nie było tam sprzętu i nie było wsparcia branżowego”.

Jego przyjaciel Stacey Peralta, członek słynnej ekipy Dogtown, zgadza się:„W zasadzie nie było nic do jazdy na deskorolce; Żadnych producentów deskorolkowych, żadnych sklepów z deskorolkami, żadnego miejsca, w którym można by kupić deskorolki, bo nikt ich nie robił, żadnych konkursów deskorolkowych, żadnych skateparków. Deskorolka jako samodzielna rzecz naprawdę nie istniała”.

Dopiero Frank Nasworthy z Północnej Wirginii przeniósł się do Kalifornii w 1971 roku, gdy wszystko zaczęło się zmieniać. Na wschodnim wybrzeżu Nasworthy widział, jak ojciec przyjaciela próbował bez większego powodzenia sprzedawać kółka wykonane z poliuretanu rolkarzom. Jazda na rolkach odbywała się głównie na drewnianych lodowiskach, gdzie tradycyjne gliniane koła były szybsze. Ale kiedy Frank wypróbował je na swojej prymitywnej deskorolce, był zdumiony. Poliuretan zapewniał płynniejszą jazdę niż istniejące gliniane koła, ale co ważniejsze, zapewniał przyczepność deskorolce, dzięki czemu można było skręcać z dużą prędkością bez poślizgu na boki.

W 1973 założył Cadillac Wheels w Huntington Beach i zaczął sprzedawać pierwsze modele do sklepów surfingowych na całym wybrzeżu. Załapali się jak pożar. Do 1975 roku setki innych firm wskoczyło na modę, a Nasworthy przewoził 300 000 par rocznie.

Stacey Peralta i Z-Boys byli jednymi z pierwszych, którzy zdali sobie sprawę z prawdziwego potencjału nowych kół. Powołując się na Santa Monica, zaniedbane przedmieście przy plaży znane jako Dogtown, załoga była surferami, których nazwa pochodzi od lokalnego sklepu surfingowego Zephyr, który ich sponsorował. „Jeżdżenie na deskorolce było czymś, co każdy z nas zrobił, aby poprawić nasze surfowanie”, wyjaśnia Peralta, a dzięki ich dodatkowej przyczepności nowe kółka sprawiły, że jazda na łyżwach stała się bardziej jak surfing niż kiedykolwiek.

„Wtedy wszyscy deskorolkarze byli surferami, a kiedy jeździliśmy, naprawdę wyobrażaliśmy sobie siebie [jazdę na falach]”. Dzięki poliuretanowi pod stopami mogliby szybko zjeżdżać ze wzgórz lub robić cięcia w stylu surfingu na betonowych brzegach. Jednak dopiero wtedy, gdy zespół skateboardowy Zephyr odkrył, że puste baseny można pływać jak fale, wszystko się zaczęło.

Przeskakując przez płoty i włamując się na podwórka, chłopcy z Dogtown wymyślili całą gamę nowych sztuczek inspirowanych surfingiem. Z Peraltą, merkurialnym Tonym Alvą i tragicznie skazanym na zagładę cudownym dzieckiem Jayem Adamsem jako liderami ringu, dali czadu na Mistrzostwach Świata w Deskorolce w 1975 roku i rozwalili to na strzępy. Do tego momentu jazda na deskorolce była uprawiana przez czyste, gimnastyczne typy. Nagle pojawiła się grupa długowłosych dzieciaków surferów ze skłonnością do włamywania się i wchodzenia, wykonując agresywne ruchy w stylu surfingu. I mieli odpowiednie nastawienie.

Ich przybycie odbyło się w idealnym czasie. Koła poliuretanowe ponownie rozbudziły zainteresowanie ogółu jazdą na deskorolce i do września 1975 r. firma Sports Illustrated twierdził, że „Ameryka jest w uścisku wielkiego odrodzenia deskorolki”. Gdy branża ponownie zaczęła się rozwijać, Skateboarder magazyn został ponownie uruchomiony. Tyle że zamiast przedstawiać postacie przyjazne mainstreamowi, takie jak blondynka, niebieskooka Patti McGee, nowe wcielenie skupiało się na ponurych zdjęciach nielegalnej jazdy na łyżwach. Z wpływowym redaktorem Warrenem Bolsterem na czele, była to inna bestia niż magazyn, który pojawił się wcześniej – taka, która pomogłaby skierować sport w zupełnie nowym kierunku.

Jim Goodrich był tylko jedną z tysięcy osób, które zaczęły jeździć na deskorolce, gdy druga fala zaczęła nabierać rozpędu, ale jako początkujący fotograf pochodzący z południowej Kalifornii wkrótce znalazł się w centrum wydarzeń. „Zacząłem jeździć na łyżwach w La Costa w hrabstwie San Diego, które było jak Mekka”, mówi. „Później podczas mojego pierwszego roku jazdy na łyżwach upadłem i złamałem rękę, a gdy był w gipsie, kupiłem tani mały aparat. Po prostu kręciłem dla zabawy, ale zdarzało mi się kręcić topowych facetów, którzy byli w magazynach. Jedna rzecz prowadziła do drugiej i prawie zanim zorientował się, co robi, Warren Bolster zaproponował mu pracę. „W tym momencie pomyślałem:„ O rany, teraz naprawdę muszę nauczyć się strzelać ”- śmieje się.

Spotykamy Jima prawie dokładnie czterdzieści lat po jego fatalnym złamaniu kości w piękny słoneczny wieczór w Long Beach. Nadal to robi, robiąc zdjęcia z grupą młodych łyżwiarzy. Pomimo swojej legendarnej reputacji jest bardzo przystępny, pełen zachęty dla swoich poddanych i chętnie rozmawia. Gdy słońce schowa się za horyzontem, kończąc złotą godzinę i sesję, udamy się do pobliskiej meksykańskiej restauracji, by rozebrać się do jego mózgu.

Dlaczego skateboarding, wcześniej wyłącznie amerykański sport, eksplodował tutaj, w LA, a nie gdziekolwiek indziej? – pytam, gdy przychodzą burrito. „Cóż, pogoda jest kluczowa. W latach 70. mieliśmy suszę, więc wiele basenów było pustych, a rowy wyschnięte”, wyjaśnia Jim, „ale z drugiej strony było to miejsce, w którym Deskorolka magazyn był. To jak w Hollywood. Hollywood stało się Hollywood, ponieważ tutaj otwarto studia”.

Znaczenie magazynu w rozpowszechnianiu informacji (w tamtym czasie był to magazyn Thrasher została założona aż do 1981 r.) z pewnością nie można przecenić. W LA Times Warrena Bolstera nekrolog Tony Hawk powiedział:„Gdyby nie Skateboardzista , nigdy bym nie zorientował się, co jest naprawdę możliwe na moim czterokołowym desce”. I lata przed znakomitym dokumentem Peralty Dogtown &Z-Boys uczyniły ich sławnymi poza skateboardingiem, reputację Dogtowners zyskała seria przełomowych artykułów pisarza Craiga Stecyka. Jak to ujął Stacey:„Tam, gdzie większość dziennikarzy skateboardowych pisała o skateboardingu jako sporcie, Craig napisał o tym jako o subkulturze renegatów”.

To oczywiście była fundamentalna część uroku tej drugiej fali łyżwiarstwa. Baseny jeździeckie w większości wiązały się z wkraczaniem na teren. „Byliśmy naprawdę wyjętymi spod prawa, gliniarze nas nienawidzili” — mówi Jim Goodrich. „Nie mogę nawet powiedzieć, ile razy byłem aresztowany”. Alva, Adams i Peralta byli świetnymi łyżwiarzami, ale gdy ich zdjęcia się rozpowszechniły, to ich nastawienie i ruchy, które wykonywali, wciągnęły w to dzieci.

„Jest to słynne ujęcie, w którym Tony Alva robi rzeźbienie w misce Gonzalesa, co jest jak moje najbardziej kultowe ujęcie” — mówi Jim. „Na nosie swojej deski ma naklejkę, która mówi:'Jeśli cenisz swoje życie tak samo, jak ja cenię moją deskę, nie zadzieraj z tym.' Po prostu to uwielbiam, to był taki Tony.

Nie chodziło tylko o pogodę, postawę czy obecność skateboardera to jednak sprawiło, że scena LA była wyjątkowa. To architektura samego miasta i podwórka podmiejskich bungalowów tworzyły jego tkankę. „Baseny w dorzeczu Los Angeles w tamtym czasie nie przypominały niczego innego na świecie. W wielu innych stanach właściwie nie było basenów do jazdy” – mówi Peralta. „Wszystkie były wzorowane na słynnych pulach gwiazd filmowych z lat 40. i 50. – tych wielkich, zmysłowych kształtach, które spopularyzowało Hollywood. Te zmysłowe kształty, rodzaj basenów, których potrzebowaliśmy, z dużymi misami i wspaniałymi przejściami, były niemal rodem z Los Angeles. Prawie nie istniały nigdzie indziej niż w południowej Kalifornii”.

Rozpowszechnienie tych doskonałych betonowych placów zabaw, ponowne wynalezienie koła przez Franka Nasworthy'ego i postawa zniechęconych młodych surferów z Dogtown razem stworzyły idealną burzę. Kalifornia nie tylko przywróciła skateboarding, ale także wyeksportowała swoje szczególne podejście do tego sportu na cały świat. Skateparki, rampy, X Games, a nawet zbliżający się debiut olimpijski – nic z tego by się nie wydarzyło, gdyby nie to, co wydarzyło się w tym południowym zakątku stanu w latach 70.

„Wciąż zadziwia mnie to, gdzie skateboarding przeszedł w moim życiu”, mówi Peralta. Ale może nie powinien się dziwić. W końcu nie był to pierwszy raz, kiedy państwo przekształciło światową kulturę młodzieżową na swój własny obraz.

*****

W 2017 roku pas wybrzeża na południe od Los Angeles jest jedną z najbardziej pożądanych nieruchomości na świecie. Gdy jedziemy z Long Beach na południe, domy zaczynają się przerzedzać, a podwórka stają się coraz większe, więc zanim dotrzemy do Huntington Beach, zaledwie 15 mil na południe od miejsca, w którym zostawiliśmy Jima i łyżwiarzy, znaleźliśmy się w świecie ogromne ogrody, luksusowe hotele i apartamenty przy plaży.

Oczywiście nie zawsze tak było. Sto lat temu cała populacja stanu mogła zmieścić się na obszarze wokół Sacramento, a Huntington Beach było słabo rozwiniętym bagnem. Wszystko zmieniło się, gdy przemysłowiec i magnat kolejowy Henry Huntington rozszerzył swoją Pacific Electric Railroad na południe od Los Angeles i zaczął agresywnie reklamować ten obszar, zarówno jako miejsce wypoczynku, jak i atrakcyjne miejsce do życia.

Henry E. Huntington pochodził z rodziny wielkich przemysłowców, ale nie bał się zrobić plusku. Po śmierci swojego wuja i dobroczyńcy na początku XX wieku zgorszył uprzejme towarzystwo San Francisco, poślubiając swoją owdowiałą ciotkę. Jego podejście do marketingu jego nowych zainteresowań na rynku nieruchomości było podobnie niekonwencjonalne.

Podczas wakacji na Hawajach Huntington obserwował miejscowych praktykujących starożytny zwyczaj pływania po fali na drewnianych deskach. Widząc potencjał do relacji w prasie, poleciał z jednym z najbardziej utalentowanych młodych „surferów”, pół-Hawajczykiem, pół-Irlandczykiem, Georgem Freethem, do Kalifornii na demonstracje.

Freeth przybył do Huntington Beach w 1914 roku, reklamowany jako „Człowiek, który może chodzić po wodzie” i był obserwowany przez tysiące, gdy dał pokaz „jazdy na desce surfingowej” z okazji otwarcia nowego molo Henry'ego. Ale jeśli Freeth był pierwszym, który surfował z Huntington Beach, człowiek, który go śledził, prawdopodobnie odegrał większą rolę w rozpowszechnianiu informacji na całym świecie.

Stań na skrzyżowaniu głównej ulicy i Pacific Coast Highway, mając za plecami molo w Huntington Beach, a nie możesz nie zobaczyć go, stojącego ze swoją deską surfingową, otoczonego odciskami dłoni niezliczonych legend tego sportu, którzy przybyli tutaj, aby oddać hołd – Kelly Slater, Tom Curren, Andy Irons, Occy, Wayne „Królik” Bartholomew, a ostatnio Mick Fanning i Bethany Hamilton… wszyscy odbyli pielgrzymkę, aby pozostawić swój ślad na chodniku przed sklepem sportowym Huntington . Pośrodku Alei Sław Surfera stoi pomnik człowieka, który zainspirował ich wszystkich – księcia Kahanamoku.

Podobnie jak Freeth, Kahanamoku po raz pierwszy surfował w Huntington Beach jako gość dalekowzrocznego założyciela miasta. Ale w przeciwieństwie do swojego kolegi hawajski „Książę” był już znaną postacią, zdobył kilka medali olimpijskich (w tym złoty) jako pływak. Jego sława sprawiła, że ​​wieści o tym dziwnym nowym sporcie rozeszły się jeszcze dalej, a kiedy on i niektórzy kumple z surfingu dramatycznie uratowali 12 rozbitków w 1925 roku, historia ta znalazła się na pierwszych stronach gazet, ugruntowując status Kahanamokou jako amerykańskiej ikony i rodzące się miejsce surfingu w świadomości narodowej .

Surfowanie istniało na Hawajach od setek lat, ale dopiero kilkoro młodych praktykujących przybyło do Kalifornii, gdzie mogli wykorzystać domniemaną kulturę celebrytów Hollywood i wykorzystać siłę prasy, że zaczęło się naprawdę rozwijać. I chociaż Hawaje wciąż mogą być duchowym domem surfingu, to dopiero 31. stan unii, a nie 50., sprawił, że we wczesnych latach 60. stały się globalne.

Kilka przecznic w głębi lądu od posągu księcia Kahanamokou znajduje się Międzynarodowe Muzeum Surfingu, zawierające różne artefakty z tej eksplozji popularności. Nie możesz tego przegapić, na parkingu na zewnątrz znajduje się deska surfingowa o długości 42 stóp. Największy, jaki kiedykolwiek zbudowano, posłużył do pobicia rekordu liczby osób surfujących na jednej desce, podczas wydarzenia zorganizowanego z okazji stulecia pierwszych wypraw George'a Freetha na wodę.

Wewnątrz eksponaty ułożone są w nieco przypadkowy sposób, ale opowiadają historię o tym, jak surfing z niszowej pogoni w latach 50. przekształcił się w jeden z największych towarów eksportowych w Kalifornii pod koniec następnej dekady. Najważniejszym z nich jest plakat filmowy dla Gidget , film dla nastolatków z 1959 roku, któremu przypisuje się eksplozję zainteresowania.

Błogosławione wcześniej niewyobrażalnym poziomem dochodu rozporządzalnego i czasu wolnego, pokolenie wyżu demograficznego uczepiło się surfowania i szczęśliwego życia na plaży, gdy dorosło. Nagle sport był wszędzie – z muzyką, filmami, a nawet superbohaterami z komiksów wskoczyli do akcji.

Oprócz plakatów do „filmów z imprez na plaży”, które Hollywood nakręciło w następstwie filmu Gidget sukces, Międzynarodowe Muzeum Surfingu ma naturalnej wielkości model Silver Surfer (wprowadzony przez Marvel Comics w 1966) i kopię Surf City , pierwsza piosenka surfingowa, która znalazła się na szczycie list przebojów singli w 1963 roku.

Zaśpiewana przez Jana &Deana, została napisana wspólnie przez Briana Wilsona z Beach Boys przy użyciu formuły, którą dopracował już do perfekcji na trzech swoich własnych albumach – Surfin’ Safari, Surfin’ USA i surferka . Dodaj trochę odniesień do surfowania do wszystkiego w tym czasie i wydawało się, że to się sprzeda. Nie miało nawet znaczenia, że ​​tylko jeden z Beach Boys, brat Briana, Dennis, mógł surfować.

Ale jeśli Hollywood i scena muzyczna z Los Angeles były odpowiedzialne za nagą komercjalizację surfowania w tym okresie, to Kalifornia również była domem dla jego sprzeciwu. W 1960 roku, mający obsesję na punkcie surfowania filmowiec i grafik John Severson, opublikował broszurę promującą jego najnowsze wydawnictwo, Surf Fever .

Początkowo nazywany Surferem szybko przekształciła się w regularną publikację, zaprojektowaną w celu przeciwdziałania temu, co Severson postrzegał jako „tanie, zacne spojrzenie na surfing” przedstawiane przez Gidget i spółkę. „Surferzy nienawidzili tych hollywoodzkich filmów o surfingu i widziałem, że Surfer może stworzyć prawdziwszy obraz tego sportu”, napisał w swojej książce z 2014 roku John Severson’s Surf.

Wkrótce pismo sprzedawało się w nakładzie ponad 100 000 egzemplarzy, aw latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych położyło podwaliny pod kulturę surfingu. „Przed Johnem Seversonem nie było „mediów surfingowych”, „przemysłu surfingowego” ani „kultury surfingu” – przynajmniej nie w taki sposób, w jaki rozumiemy to dzisiaj” – tak ujął to jeden z autorów surfingu. I chociaż Severson niestety zmarł na początku tego roku, magazyn, który założył, żyje, publikowany w centrum przemysłu, jakim jest Carlsbad, zaledwie kilka minut jazdy na południe od Huntington Beach.

*****

Oczywiście żadna wizyta w miejscu, które nazywa się „Surf City USA”, nie byłaby kompletna bez wejścia do wody. Niestety podczas naszej wizyty fale są wyjątkowo płaskie, ale ostatniego wieczoru czeka nas finałowy, epicki zachód słońca na Pacyfiku. W oddali, na tle sylwetki zabytkowego molo, grupa surferów, których umiejętności znacznie przewyższają nasze własne, wykorzystuje minimalną falę, wykonując stylowe cięcia i cięcia na tych samych przerwach, na których jeździli George Freeth i Duke Kahanmokou. lat temu.

Co takiego jest w tym stanie, w tym skrawku terytorium wciśniętym między góry Sierra a Ocean Spokojny, co czyni go idealną kolebką dla tych rozrywek? Dlaczego tak się dzieje, że chociaż nie zostały wynalezione tutaj, surfing, deskorolka i snowboard rozwijały się raczej tutaj niż gdziekolwiek indziej?

Cóż, obserwowanie tych surferów o zachodzie słońca dostarcza niektórych odpowiedzi. Z pewnością dużą rolę odegrały w tym fale, ciepła pogoda i sprzyjająca geografia. Podobnie jak fakt, że wczesne czasopisma (Surfer, Skateboarder i ISM ) wszystkie powstały tutaj, a fotografowie i redaktorzy, tacy jak Bud Fawcett, Jim Goodrich, John Severson, Warren Bolster i Craig Stycek, czerpią ze zdolności Hollywood do automitologizacji, ponieważ dosłownie stworzyli kulturę wokół swoich sportów.

Ale tydzień spędzony na zwiedzaniu świętych miejsc w historii sportów deskowych i spotkaniach z niektórymi z tych kluczowych graczy sugeruje mi, że jest w tym coś więcej niż tylko przypadkowe spotkanie czynników meteorologicznych i demograficznych z dodatkową obecnością kilku doświadczonych gawędziarzy.

Kalifornia to stan, który zawsze nagradzał innowacje – Dolina Krzemowa jest tylko najnowszym przykładem. Tacy jak Henry Huntington, Frank Nasworthy i Tom Sims uosabiają ducha motta państwowego „Eureka”. Ale złote państwo szczyci się także indywidualizmem. To nie przypadek, że istnieje rozkwitający kalifornijski ruch niepodległościowy (który, jak powiedzą ci miejscowi, został znacznie wzmocniony przez wybór Trumpa) lub że to właśnie tutaj przybyli hipisi. Nawet Partia Donnera, choć znana jest głównie ze swojego makabrycznego końca, była częścią ruchu niepodległościowego, szukającego swobodniejszego życia po zachodniej stronie Sierras.

This corner of the country has always attracted people who wanted the chance to live their own lives on their own terms, so it’s hardly a surprise that snowboarding, skateboarding and surfing developed here. Because if there’s one thing that skaters, snowboarders and surfers agree on it’s that their sports are all about individual expression.

“I had a Brazilian film crew ask me this recently,” Jim Goodrich says towards the end of our evening with him. “They asked:‘’What does skateboarding mean to you in one word?’ And the funny thing is I thought ‘I can describe it forever, but in one word it’s impossible.’ But the word freedom came to my mind.”

“It’s feeling the sun in your face, the wind in your hair, the wind against your body, the sensation of movement… and the sense of freedom. I felt stupid when I said it, I thought that was a lame answer. But the more I thought about it, the more I thought:‘Yeah.’”

Zrób to sam:

Getting There:

Norwegian (norwegian.com) fly from London Gatwick to Oakland from £139 one way, and to LAX from £149 one way.

Accommodation:

In North Tahoe we stayed at the Cedar Glenn Lodge (tahoecedarglen.com) in Tahoe Vista.

In Huntington Beach we stayed at the Best Western Surf City (bestwestern.co.uk).

Eating &Drinking:

Try the West Shore Cafe &Inn in Homewood (westshorecafe.com) North Lake Tahoe for good beer and tasty food.

Dogtown Coffee (dogtowncoffee.com) sits on the site of the former Zephyr Surf Shop in Santa Monica.

In Huntington Beach try Duke’s (dukeshuntington.com) right next to the historic pier, or the excellent The American Dream (theamericandreamhb.com) which has an unparalleled selection of craft beers and great burgers.

Activities:

In Tahoe we rode at Sugar Bowl (sugarbowl.com) and explored the Donner Pass area with brilliant guides from Alpine Skills International (alpineskills.com).

SkateLab (skatelab.com) which houses the Skateboarding Museum and Hall of Fame (skateboardinghalloffame.org) is well worth a visit. The park is open for sessions 7 days a week and the Museum &Hall of Fame are free to explore.

In Huntington Beach, check out the International Surfing Museum (surfingmuseum.org). You can book boards and surf lessons through Toes on the Nose Surf Shop.

Możesz też polubić:

Healing Breaks | How Surfing Saved These Soldiers from the Horrors of Vietnam

Welcome to the Matrix | How Virtual Reality Could Change the Future of Action Sports



[Pytanie kalifornijskie | Jak Golden State uczyniło surfing, łyżwiarstwo i snowboard tym, czym są dzisiaj?: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Snowboard/1018048596.html ]