Snowboard w Swanetii | Przygody na Wielkim Kaukazie

Polecany obraz:Rob Stewart

„Kiedy miałem 16 lat, wielu moich krewnych, w tym wujków, którzy byli alpinistami, planowało wyprawę na górę Tetnuldi, ale nie chcieli mnie zabrać. Myśleli, że to tylko męska sprawa. Poszedłem więc sam i wspiąłem się na niego”.

Siedzę w dużej drewnianej chacie w odległym regionie Swanetia w Gruzji. Śnieg jest spiętrzony po obu stronach drzwi, duże okna są zamglone, a ja rozmawiam z Natą Japaridze, pierwszą kobietą ratowniczą górską w kraju. A przynajmniej próbujemy rozmawiać, podczas gdy komicznie głośna muzyka trance rozbrzmiewa z nagłośnienia kawiarni; po naszej lewej stronie stół austriackich narciarzy i snowboardzistów jedzą lunch w zdumionej ciszy.

Jesteśmy w ośrodku narciarskim Tetnuldi, głęboko pośród dramatycznych szczytów Wielkiego Kaukazu, wysokiego pasma górskiego rozciągającego się od Europy po Azję, od Morza Czarnego po Morze Kaspijskie. Nazwany na cześć spiczastego szczytu, na który wspięła się Nata, który na wysokości 4858 m stanowi tło, ośrodek został otwarty w 2016 roku tylko z jednym wyciągiem. Od tego czasu dodano cztery kolejne i są plany dalszej ekspansji, ale na razie jest naprawdę znany z możliwości uprawiania backcountry i tras koncertowych. To także świetna wartość, dzienne karnety na wyciągi kosztują nieco ponad 10 funtów.

Do Tetnuldi nie jest łatwo dotrzeć. Jazda z Tbilisi zajęła ponad osiem godzin, ale możesz skrócić podróż do pięciu godzin, jeśli lecisz na lotnisko w Kutaisi i pominiesz stolicę Gruzji. Poza tym postrzeganie odległości do pokonania w tej części świata i tak jest względne. Stając w kolejce do jednej toalety w chacie (nagłośnienie wystarczająco dobre, aby zasilić małą scenę na festiwalu, ale tylko jedną toaletę…) Rozmawiałem z rosyjską parą i zapytałem, czy przebyli długą drogę, aby się tu dostać. „Nie, nie, to było łatwe”, odpowiedzieli, „po prostu jechaliśmy przez sześć godzin”.

Ostatnia część jazdy była oszałamiająca, jeśli nie trochę szkicowa, gdy przejeżdżaliśmy przez strome wąwozy z stromymi spadkami przy drodze, podczas gdy inne odcinki były bardzo wąskie. I zdecydowanie potrzebujesz napędu na cztery koła na ostatni odcinek do ośrodka, ponieważ często widzieliśmy samochody, które szaleńczo kręcą się na zaśnieżonych torach, zwłaszcza rano.

Nata przez całe życie mieszkała w pobliskim mieście Mestia. Jest wpisany na listę dziedzictwa UNESCO dzięki ładnym średniowiecznym kamiennym wieżom, które działały jako domy wojowników i twierdze podczas wielu bitew, które z biegiem czasu nękały ten burzliwy region. Aż do początku ubiegłego wieku ludzie nadal mieszkali w tych svanskich wieżach, dzieląc dolne piętra ze swoim inwentarzem zimą. Ale nawet w czasach współczesnych było to brutalne miejsce do życia, zwłaszcza że jedyna droga dojazdowa była często blokowana przez osuwiska i lawiny.

„Dorastanie było dla mnie trudne” — mówi Nata. "Tam nic nie było. Zniszczone budynki, owoce i warzywa latem może, ale zimą nic, nie było nawet normalnego sklepu do kupowania rzeczy, trzeba było jechać do najbliższego miasta. Ale bardzo podobało mi się moje dzieciństwo, ludzie ciężko pracowali sami, to była bardzo fizyczna praca”.

„Było to dla mnie trudniejsze, kiedy pojechałem na studia do Tbilisi, tam jest bardzo ciężko dla ludzi z gór. Tak wielu ludzi stresuje się i tak dalej, wolę przyrodę i góry”.

Nata jeździła na nartach od najmłodszych lat. Mówi:„Za moich czasów nie mieliśmy nowoczesnych wyciągów narciarskich. Mój dziadek był moim nauczycielem i zrobił dla nas ręcznie robioną kolejkę linową. Stracił dwa palce, żeby to zrobić!”

Nata od czterech lat pracuje w ratownictwie górskim. Mówi:„Mówiłam szefowi:»Chcę być ratowniczką«, ale to był dla nich żart. Potem, kiedy Tetnuldi się otworzyło, zdałem egzaminy i zdałem, a oni powiedzieli:„Ok, mamy dziewczynę”. To trochę nowe w Gruzji, ale tak naprawdę wszyscy byli szczęśliwi. A dla mnie nie było to trudne, bo całe życie wychowywałam się z chłopcami. Kiedyś byłam jedyną dziewczyną, która brała udział w zawodach narciarskich w Guduari i Bakuriani [największe ośrodki narciarskie w Gruzji, bliżej Tbilisi], więc nie było dla mnie niczym niezwykłym, a teraz mamy kolejną dziewczynę, która pracuje w ośrodku narciarskim Hatsvali [bardzo blisko Tetnuldi]. ”

Pytam Natę, jak jest ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o równość kobiet i mężczyzn w Gruzji? „Wciąż jest wiele do zrobienia, ale to się zmienia, a w naszej historii zawsze mieliśmy wiele silnych kobiet. Tamar Wielka, nasz stary władca [od 1184-1213 w Złotym Wieku Gruzji] była kobietą i była tak potężna, że ​​nazywali ją królem, a nie królową. Zdecydowanie czerpię siłę psychiczną z jej dorastania. I nawet w czasach sowieckich i postsowieckich tutejsze kobiety z gór były trudne, mogły ratować, pracowały i mieszkały w górach”.

Sama szczep górski żyjący w regionie Swanetii sprawiła, że ​​w ostatnich latach wielu mieszkańców wyprowadziło się, podobnie jak na całym świecie w odległych górskich osadach. I nadal można zobaczyć więcej zwierząt gospodarskich wędrujących niż ludzi, ale turystyka, zwłaszcza wśród żądnych przygód narciarzy i snowboardzistów, przynosi prawdziwe odrodzenie na tym obszarze.

„Ludzie z Europy naprawdę kochają to miejsce” – mówi Nata. „Większość z nich rezerwuje przewodnika i przyjeżdża tu na freeride. Żądni przygód narciarze i snowboardziści, którzy w większości są na wysokim poziomie, choć mamy też początkujących freeriderów.

Turystyka zimowa rozwinęła się, ponieważ niektórzy ludzie przybyli i powiedzieli swoim znajomym, którzy tu przyjechali, a także opowiedzieli o tym swoim znajomym. Nie zajmowaliśmy się PR ani reklamą, więc rozwijamy się krok po kroku”.

Nacie zależy jednak na tym, żeby nie był zbyt zajęty. Mówi:„Liczba osób, które tu przychodzą, jest wystarczająca, dlatego ludzie kochają to miejsce, jest dość tajne i nie tak zatłoczone. Jeśli nagle nastąpił boom ludzi, może to być za dużo”.

Z pewnością nie było tłumów podczas mojego pobytu tutaj i mnóstwo świeżych tras, które można było znaleźć nawet na stoku przez większą część pierwszego dnia. Kiedy już to zrobiliśmy, zanurkowaliśmy w głęboki śnieg tuż obok stoków i pod wyciągami, puszczając głowę, zwłaszcza na stromych i przyjemnych technicznie odcinkach przypominających poduszki, i unikając między krzakami kolcolistów i rododendronów, które, o dziwo, nie zaczynają się rośnie do 2000m. Ośrodek biegnie do 3160 m.

Oprócz windy rozmawiam z dwoma niemieckimi narciarzami, którzy nie mogą ukryć swoich gigantycznych, pudrowych uśmiechów. „Wyobrażasz sobie te kilka torów w Alpach?” pyta jeden, przed wyruszeniem na kolejne okrążenie. Mówię im, że nie mogę.

Ale to nie tylko jazda na snowboardzie, doskonały teren czy brak ludzi sprawiają, że to miejsce jest tak wyjątkowe. To historia i autentyczność regionu, ale także jego jedzenie. Chleb i ser są kluczowe dla wielu kultur górskich, ale Gruzini przenoszą go na zupełnie nowy poziom, zwłaszcza w lokalnych restauracjach Swanetii. Mieliśmy Chaczapuri, pieczony chleb w stylu pizzy z sączącym się serem, Fetvraal, który jest podobny z dodatkiem kaszy jaglanej, Chvishdari, chleb kukurydziany zmieszany z serem i jajkami oraz Tashmijabi, puree ziemniaczane i ser.

Wszystko to smakowało niesamowicie i wydawało się idealną antytezą szaleństwa na temat czystego jedzenia w domu, z wyjątkiem tego, że może dlatego, że wszystko było domowej roboty, nie sprawiło, że poczułem się szorstko, jak zwykle robiłoby to tyle chleba i sera.

Inne kulinarne atrakcje to Badrijani Nigvzit, bakłażan nadziewany pastą z orzechów włoskich, Pkhali, pasta z mieszanych warzyw i orzechów, knedle chinkali, takie jak gigantyczne dim sum, Ajapsandali, przerobiony ratatouille i Lobio, fasola fava gotowana w glinianym garnku. Posiłki zawsze miały też świetne sałatki. Wegetarianie radzą sobie tu zaskakująco dobrze, a nawet weganom byłoby to łatwiej niż w Alpach. Mówi się, że Gruzja ma najstarszą kulturę winiarstwa na świecie, a lokalne wino organiczne było bardzo dobre. Lokalny duch, zwany Chacha, mniej, chociaż spełnił swoje zadanie.

Później w mojej podróży opuszczam region Swanetii i odwiedzam niektóre inne ośrodki narciarskie w Gruzji. Sporty śnieżne są dużą częścią napędzanego przez turystykę rozwoju kraju. Jeżdżę na snowboardzie w Guduari, flagowym ośrodku śnieżnym kraju, którego atrakcyjność potęguje fakt, że można ją połączyć z wycieczką do Tbilisi, naprawdę fajnego miasta na spędzenie czasu, a także odwiedzam powstający kurort Goderzi, niedaleko miejscowości wypoczynkowej Batumi nad Morzem Czarnym. Każdy z nich ma swój własny urok, ale wydaje się, że jest znacznie bardziej wzorowany na ośrodkach narciarskich, które można znaleźć w Europie i Ameryce Północnej, i nic nie zbliża się do oryginalnego klimatu i przygód w Tetnuldi. Mam nadzieję, że tak pozostanie.

Zrób to sam

Wizz Air oferuje loty powrotne z Londynu do Kutaisi od 100 GBP w obie strony.

Georgian Airways ma loty w obie strony z Londynu do Tbilisi od 272 funtów w obie strony.

Hotel Chubu w Mestii oferuje pokoje dwuosobowe od 36 funtów.

Więcej informacji na temat narciarstwa i snowboardu w Gruzji znajdziesz na tej stronie.

Alternatywnie Mountain Heaven organizuje wycieczki zorganizowane do kilku gruzińskich ośrodków narciarskich, w tym do Tetnuldi.

Dziękujemy Henrys Avalanche Talk za dostarczenie nam zestawu lawinowego i mądrości.

Możesz też polubić

Matka Huckers | Niszczenie w ciąży i dlaczego powinniśmy pisać mamę na snowboardzie

Jak najlepiej wykorzystać „Bestię ze Wschodu” | Jeździliśmy na snowboardzie w Irlandii Północnej



[Snowboard w Swanetii | Przygody na Wielkim Kaukazie: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Snowboard/1018048649.html ]