Wspinaczka Shishapangma | David Goettler i Herve Barmasse wyjaśniają, czego to wymaga

Wiosną 2016 roku David Göttler stanął na wysokości 7800 m na południowej ścianie Shishapangma w Tybecie, około 200 metrów od szczytu góry.

Wraz ze swoim partnerem wspinaczkowym Ueli Steck, Göttler trenował przez 12 miesięcy, czekał pięć tygodni w obozie bazowym i spędził wiele godzin wspinając się po zboczu góry, aby dotrzeć do tego punktu. Żywioły mu jednak nie sprzyjały i ze względu na złą pogodę znalazł się tutaj, tak blisko szczytu, że musiał zawrócić i zrezygnować z nadziei na ukończenie trasy. Para wróciła do domu, nigdy nawet nie przyglądając się szczytowi, do którego tak ciężko trenowali.

Większości ludzi na świecie jedna intensywna walka z naturą i ta monumentalna góra wystarczyłaby na całe życie. Jednak dla Göttlera doświadczenie przebywania na górze i zbliżania się do jej zdobycia tylko skłoniło go do powrotu. „Dla mnie ta góra jest magiczna” – mówi Göttler. „W momencie, gdy skończyliśmy naszą ekspedycję w zeszłym roku, pomyślałem, że nie mogę się doczekać powrotu i próby jeszcze raz”.

Dotrzymując słowa, Göttler trenował od tamtego wydarzenia, aby ponownie spotkać Shishapangma i wraca tej wiosny, aby spróbować zdobyć szczyt, który kiedyś go pokonał. Wraz ze swoim nowym partnerem wspinaczkowym, Hervè Barmasse, para ma na celu nie tylko zdobycie szczytu góry, ale także otwarcie nowej trasy po południowej stronie. Wyszliśmy się z nimi spotkać pod koniec treningu we francuskich Alpach, aby zobaczyć, jak się czują w związku z nadchodzącą przygodą.

„Wiosną ubiegłego roku był to mój pierwszy raz na południowej ścianie Shishapangma i wpadliśmy na pomysł, aby wspiąć się nową trasą” – mówi Gottler, gdy spotykamy go na ośnieżonej górze w Chaminox na poranny trening. „Warunki były ciągle złe, więc nie mogliśmy zrobić ani metra więcej na nowej trasie, którą chcieliśmy zrobić, byliśmy dość wysoko, ale nie udało nam się”.

„Ta wyprawa otworzyła nowy rozdział w mojej karierze alpinistycznej, a nawet w moim życiu. Głównie w tym, jak wszystko widzę i jak się uczę, ta twarz i to miejsce są naprawdę magiczne”.

38-letni Göttler jest jednym z czołowych alpinistów na świecie i jednym z czołowych ambasadorów The North Face. Jego pasja do wysokogórskich terenów zaprowadziła go przez lata na wiele ośmiotysięczników na świecie, a jego miłość do trudnych i niebezpiecznych podjazdów, wraz z biegłością w terenie, uczyniły go sławnym w świecie alpinizmu.

Jako alpinista, Göttler zdobył obecnie pięć z 14 różnych 8000 m szczytów na ziemi i osiągnął szczyty Gasherbrum II, Broad Peak, Dhaulagiri, Lhotse i Makalu, a także wspiął się na 8200 m na K2. Po tak obszernej eksploracji najwyższych szczytów świata przez tyle lat, możesz wybaczyć osobie, która straciła początkowy podziw i zadziwienie gigantami Matki Natury. David jednak nadal jest tak samo zainspirowany górskimi szczytami, jak kiedykolwiek.

„To tak, jakbyś stanął przed obrazem, który totalnie cię ujmuje” – wyjaśnia, pytany, dlaczego góry go tak nieubłaganie inspirują. „Dla niektórych inspiracją może być Mona Lisa, dla innych Dali, ale cokolwiek to jest, widać linie i pociągnięcia, które ją tworzą. Dla mnie widzę linie na tej górze, na którą chcę się wspiąć, i widzę, że są idealne”.

Znalezienie kogoś tak oddanego górom jest niezwykłe, nawet w kręgach alpinistów, co sprawia, że ​​jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że David znalazł bratnią duszę w swoim nowym partnerze wspinaczkowym Hervé Barmasse.

Hervé jest wspinaczem, który podziela inspirujący widok Davida na góry i ich czysto alpinistyczny sposób wspinania się. Poprzez swoje szkolenie i wspólną pasję stworzyli wyjątkową relację.

„Nie jest łatwo znaleźć inną osobę, która w tym stylu wejdzie na górę” – wyjaśnia Barmasse. „Na świecie jest tylko 1 procent wspinaczy, którzy wspięliby się na tę górę w czysto alpejskim stylu. Spośród tej małej grupy musisz znaleźć odpowiednią parę dla siebie i swojej ekspedycji”.

„Kiedy podejmujesz takie wyzwanie, w którym ryzykujesz życiem, musisz znaleźć kogoś, kto jest kimś więcej niż sportowcem. Potrzebujesz kogoś, kto zrozumie twoje złe dni i będzie wiedział, jak poprosić o pomoc w ich życiu”.

Silne więzi we wspinaczce to coś, co Barmasse rozumie lepiej niż jakikolwiek inny wspinacz. Czwarte pokolenie w rodzinie przewodnika górskiego jest synem alpinisty Marco Barmasse, po którym odziedziczył zamiłowanie do eksploracji. Para ojciec i syn odniosła słynny sukces w otwarciu nowej trasy po południowej stronie Matterhornu w 2010 roku.

„Wierzę, że prawdziwa przyjaźń jest kluczem do sukcesu wyprawy” – mówi. „Jest cały atletyczny i trening, który musimy wykonać, ale kluczem do sukcesu jest związek. Musisz ufać, ponieważ kiedy wybierasz się z kimś na dużą wysokość, zwłaszcza gdy jest to nowa trasa w stylu alpejskim, twoje życie naprawdę jest w ich rękach”.

Czysty styl alpinistyczny, o którym mówi Barmasse, jest jedną z najciekawszych rzeczy w wspinaczce, której on i Gottler będą próbować.

Sportowcy nie tylko planują otwarcie nowej trasy na jedną z najwyższych gór w Himalajach, ale także planują zrobić to samodzielnie i bez wsparcia z dodatkowym tlenem, jest to najbardziej bezkompromisowy rodzaj alpinizmu, a także najbardziej niebezpieczny. . Podczas gdy reszta świata postrzega swoje metody jako intensywne, obaj wspinacze mają zupełnie inny pogląd. Postrzegają alpinizm jako jedyny sposób, w jaki człowiek może autentycznie przeciwstawić się żywiołom.

Na tej nowej trasie zawodnicy będą musieli tworzyć własne linie i naprawiać własne liny, Barmasse uważa to za najczystszą formę wspinania. „Jeśli wspinasz się po linie, nie wspinasz się” – wyjaśnia. „Przed tobą był ktoś, kto się wspinał, ktoś, kto naprawił linę. Więc tak naprawdę nie ma umiejętności tego wspinacza, po prostu podążają za linią. Dlatego nie można porównać naszego rodzaju wynurzania z normalnym wynurzaniem”.

Fakt, że nie będą używać żadnego sztucznego ani dodatkowego tlenu, wynika z tej samej zasady, że człowiek jest przeciwny naturze w jej najczystszej postaci.

„Wchodzimy na taką wysokość i na tego rodzaju góry, ponieważ brak tlenu jest jednym z elementów wyzwania” – mówi Göttler. „Na przykład, pływanie na głębokości stu metrów pod wodą z możliwością oddychania to takie samo doświadczenie, jakiego doświadczają ludzie, gdy wspinają się na Everest z tlenem, ale nie jest to wyzwanie, jakie daje natura”.

„Myślę, że ważne jest, abyśmy się uczyli i rozumieli, że istnieje ta różnica i że są to dwa różne rodzaje sportów. Osoba, która wspina się z tlenem, ma przed sobą inną górę niż ludzie, którzy nie używają sztucznego tlenu i wspinają się po niej naturalnie”.

Jednak fakt, że nazywają siebie alpinistami, to coś więcej niż tylko techniczne sposoby wspinania się na górę.

„Prawdziwy alpinizm polega na poszanowaniu góry” – wyjaśnia Barmasse. „Kocham górę i chcę ją szanować. Góra będzie czysta, gdy przyjedziemy, i tak samo czysta, gdy wyjedziemy”.

„Alpiniści muszą zademonstrować, jak szanować góry, krajobraz, świat przyrody. Naszym celem nie jest tylko wspinanie się coraz szybciej, to pokazanie ludziom, jak traktować góry, musimy zdać sobie sprawę, że mamy tylko jeden świat, to nasz dom dla wszystkich, musimy zacząć go szanować”.

„To coś, w co musisz w to wierzyć, ponieważ musisz szanować to, co kochasz. Mój styl, moje życie zawsze kręciło się wokół góry i szacunku”.

Para wykonuje alpinistyczne wejście na górę, brzmi tak naturalnie, prosto, jakby każdy z nas mógł dołączyć do nich na południowej ścianie i dostać się na szczyt. W rzeczywistości jednak jest to dalekie od prawdy. Gottler i Barmasse poświęcają miesiące swojego życia na intensywny trening i kondycję, aby móc podjąć to doniosłe wyzwanie.

„Szkolenie jest bardzo ustrukturyzowane” — mówi Gottler. „Pracuję z trenerem Uphill Athlete, Scottem Johnsonem. Każdego dnia mamy bardzo rygorystyczną i ustrukturyzowaną rutynę treningową, która prowadzi nas przez różne etapy, takie jak budowanie i zwężanie, i nie tylko, więc jest to bardzo zaplanowane.

„Długi dzień to na przykład przejechanie 3000 metrów w pionie na nartach, co zajmuje cztery godziny, a następnie ćwiczenia siłowe, takie jak wchodzenie po stromej trasie z 25-kilogramowym plecakiem i rakami oraz wykonywanie interwałów. Łączymy to ze wspinaczką i ćwiczeniami w pomieszczeniach, a także jogą i nie tylko”.

Sportowcy nie tylko są w doskonałej kondycji fizycznej, ale także muszą zaaklimatyzować się do podbiegów na tak dużej wysokości, co jest jedną z najważniejszych zmiennych w przygotowaniu, ale też najtrudniejszą do wykonania.

„Obóz bazowy ma wysokość około 5000 m i na tę wysokość, aby czuć się dobrze i móc jechać wyżej, trzeba aklimatyzować się przez jeden do dwóch tygodni” – wyjaśnia Gottler. „W Nepalu wejdziemy na 5000 m na trzytygodniowe szkolenie. Śpimy na tej wysokości i trenujemy, biegając w terenie, długie dni bez ćwiczeń o niskiej intensywności. Wspinamy się w alpinizmie, wspinamy się po lodzie, biegamy w terenie i mamy nadzieję, że w ciągu tych trzech tygodni przystosujemy się znacznie szybciej”.

„Proces aklimatyzacji pochłania dużo energii, więc wracając do Chamonix w środku, odzyskujemy trochę energii i zapełniamy nasze zapasy, więc kiedy tam jedziemy, czujemy się sprawniejsi i silniejsi niż wcześniej”.

Gdy para kończy szkolenie i przygotowuje się przed powrotem do Nepalu, aby stawić czoła Shishapangma, muszą teraz przygotować się psychicznie na nadchodzące wyzwanie. Göttler wie lepiej niż ktokolwiek inny, że żadne przygotowania i treningi nie gwarantują sukcesu, a szansa na niepowodzenie jest zawsze niewiarygodnie wysoka.

„Kiedy robisz coś takiego, gdy przekraczasz swoje granice, zawsze istnieje możliwość porażki”, mówi, „ta szansa, że ​​nie dotrzesz na szczyt. Równie ważne jest, aby trenować mentalnie, aby osiągnąć ten wynik, w przeciwnym razie byłoby to o wiele bardziej frustrujące.

„Musisz być psychicznie przygotowany, aby nie dać się opanować strachowi. To naprawdę onieśmielające być tam, nagle stajesz się naprawdę mały. Jesteś tylko ty, a wokół jest przyroda i ta wielka góra, musisz trenować mentalnie, aby poradzić sobie z uświadomieniem sobie, że jesteś naprawdę małą kropką i jesteś gdzieś, gdzie być może nie powinieneś być.

Chociaż Göttler może skromnie podchodzić do swojego i Barmasse'a miejsca w górach i na Shishapangma, jasne jest, że ci dwaj mężczyźni należą do gór i nigdy nie byli bardziej przygotowani na podbój tego szczytu. Gdy ekspedycja zbliża się, a jej szkolenie dobiega końca, możesz poczuć zarówno podekscytowanie, jak i niepokój przed tym, co nas czeka.

W tym momencie nie możemy wiedzieć, czy nowe wejście zakończy się sukcesem i czy szczyt zostanie osiągnięty, ale możemy być jednak pewni, że jeśli na ziemi są dwie osoby, które mogą podbić Shishpangma, jest to David Göttler i Herve Barmasse.

Śledź ekspedycję Davida i Herve tutaj:



[Wspinaczka Shishapangma | David Goettler i Herve Barmasse wyjaśniają, czego to wymaga: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/wspinaczka/1018048072.html ]