Archiwum sportowe – Poszukiwacze mocnych wrażeń – Moja historia

Latający kombinezon ze skrzydłami? Psie zaprzęgi? Przebiegasz ponad 100 mil? Nurkowanie w jaskiniach wewnątrz góra lodowa?

Mam 15 sportowców przygodowych, których musisz poznać! Kiedy po raz pierwszy zacząłem pisać Poszukiwacze wrażeń:15 niezwykłych kobiet w sportach ekstremalnych , zdałem sobie sprawę z niefortunnego faktu. Prawie nic nie wiedziałem o sportach ekstremalnych, nie mówiąc już o ludziach, którzy je uprawiają. Nigdy nie słyszałem o ultrabieganiu, a co do diabła (lub ponad ziemią, jak się dowiedziałem) było highlinem? Kto by pomyślał, że lotnik w kombinezonie ze skrzydłami może wpiąć się w kombinezon „latającej wiewiórki” wielkości człowieka, by skoczyć z klifu lub helikoptera i wzbić się poziomo?

Chociaż nigdy nie zastanawiałem się zbytnio nad tymi różnymi pozaplanowymi zajęciami, zrozumiałem, że sporty przygodowe są bardzo ryzykowne. Więc dlaczego to robią? Jaki jest pociąg do highliningu, balansowania na elastycznym 2-calowym sznurku, czasami kilkaset stóp nad ziemią? W niektórych przypadkach bez uwięź. Dlaczego ktoś miałby zapisać się do biegu na 50, 100, a nawet 200 mil lub więcej w wyścigu z czasem lub innymi sportowcami? Czy udział w 26-milowym maratonie nie był wystarczający?

Kobiety, z którymi rozmawiałem dla Poszukiwaczy emocji wszyscy są sportowcami przygodowymi, z pewnością entuzjastycznie nastawieni do swoich sportów, ale także sięgają po coś więcej. Postanowiłem dowiedzieć się, o co chodzi w tym „więcej”.

Prawdopodobnie jestem przeciętny, jeśli chodzi o sport i fitness. Nie jestem super skoordynowany ani wyjątkowo silny. Dorastałem w Kanadzie, więc narciarstwo było dla nas rzeczą, ale nigdy nie interesowałem się zorganizowanymi sportami. Kiedyś biegałem – nadal biegam – ale to w ślimaczym tempie i tylko kilka mil trzy razy w tygodniu. Bieganie jest proste i bezpieczne. Zawiązuję trampki, wkładam wkładki douszne i idę. W moim przypadku, kiedy dochodzę do jakiejś wysokości, zwalniam do chodu. Jak powiedziałem:bezpieczne. Jednak…

Zainspirowana pasją pań, z którymi przeprowadzałam wywiady, postanowiłam przeprowadzić badania z pierwszej ręki. Najpierw spróbowałem nurkowania. To było przed Covid, a my byliśmy w ośrodku, który oferował pakiet lekcji „wszystko w jednym”. Pojawiłem się, założyłem sprzęt i początkowo usiadłem na dnie basenu, trzymając się ciężarków. Chociaż było to tylko dwie lub trzy stopy do powierzchni i łatwo można było do niego dotrzeć wstając, była to dla mnie najstraszniejsza część. Oddychanie pod wodą było niewłaściwe . Musiałem odłożyć na bok logikę, by brać oddech za oddechem bez paniki. To się jednak działo, więc kiedy poszliśmy o krok dalej i weszliśmy do oceanu z plaży, zrozumiałem, że oddychanie pod wodą będzie w porządku.

Pod powierzchnią oceanu woda była czysta, ale nie przypominało to patrzenia na horyzont na lądzie. Widoczna odległość była ograniczona. Przyszło mi do głowy, że rekin mógłby z łatwością wyjść z mroku w każdej chwili. Na szczęście nie pojawiły się żadne rekiny, ale widzieliśmy płaszczkę leżącą na piaszczystym dnie. Gdy divemaster go odpędził, uniósł się i wzbił w głębsze wody.

Okej, więc nurkowanie zostało odhaczone na mojej liście, choć wersja dla początkujących. Następnie, zaintrygowany ideą wyścigów na wysokie stawki, zapisałem się na przejażdżkę zmodyfikowanym samochodem wyścigowym Formuły, kolejny z rozdziałów, które omówiłem w mojej książce. Gdy wszedłem na tor wyścigowy Richmond, poczułem zapach oleju i, przysięgam, adrenaliny. Po przypiętym pasem do siedzenia samochodu wyścigowego kierowca podrygiwał z boksu na tor. Przyspieszył i ruszyliśmy w zawrotnym tempie. Pamiętam, jak podniosłem obie ręce z kierownicy, by wykonać machanie bez rąk w stylu rollercoastera — ale tylko na sekundę.

Być może najlepszym doświadczeniem, jakiego spróbowałem, po raz kolejny zainspirowanym wywiadami z naprawdę niesamowitymi ludźmi, był skok spadochronowy. Oczywiście był to tandem. Najwyraźniej zasady nakazują, aby nurkować bezpiecznie przypięty do eksperta co najmniej 25 razy, zanim zaczniesz to robić sam. W porządku!

Każda część tego doświadczenia była radością. Od chodzenia po asfalcie do samolotu, od wciskania się w ptaszek po przysiadanie na krawędzi otwartych bocznych drzwi — każda chwila była nowa i ekscytująca. Gdy wiatr przemknął obok nas, mój instruktor – nazywał się Cornelius – zapytał mnie, czy jestem gotowy. Potem, po raz, dwa, trzy, wysiadaliśmy z samolotu… i spadaliśmy dalej. W tym momencie miałem małą świadomość podłoża, jedynie wrażenie spadania. Kiedyś podczas swobodnego spadania przewróciliśmy się. Kiedy Cornelius wypuścił spadochron, szaleńczy pęd powietrza został zastąpiony głębokim pięknem i spokojem.

Kiedy znów byłem przyziemny, bawiłem się tym doświadczeniem. Tak, był element realnego ryzyka. Na pewno były rzeczy, które mogły pójść nie tak… Ostatecznie jednak poczułem zwiększone poczucie, że żyję. Aha, pomyślałem, to „więcej” tych ekstremalnych sportowców. Więcej radości. Więcej życia. Więcej uznania. To cenne uczucie.



[Archiwum sportowe – Poszukiwacze mocnych wrażeń – Moja historia: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Inne-Sport/1018049290.html ]