Kindness of Strangers – pocztówki kibica Liverpoolu z RPA

Podróżowanie po świecie Kibic Liverpoolu , Pete Martinie, obawiał się rasistowskiego Kapsztadu, Afryka Południowa. Zamiast tego znalazł zaskakującą życzliwość innych fanów piłki nożnej i trochę domu z dala od domu.

Idę na boisko. Wspaniała miska, zbudowany na Mistrzostwa Świata 2010, siedzi na nabrzeżu w Green Point. Z ruchliwego centrum handlowego na nabrzeżu, spaceruję wzdłuż Fanwalk z wczesnym wieczornym słońcem zapewniającym pomarańczowe niebo za Signal Hill. Gdy wchodzę na stadion, Obok przechodzą dwaj mężczyźni w koszulkach Evertonu. Uśmiecham się i witam – trochę jak w domu z dala od domu.

Stoję na pustym stadionie i patrzę na głęboką zieloną trawę mieniącą się w ostatnich promieniach słońca. Trzy masywne poziomy siedzeń są niezajęte; tylko mała część boczna wokół mnie jest używana. Ziemia ma pojemność pięćdziesiąt pięć tysięcy, skrócony z czasów Pucharu Świata, ale dziś wieczorem będzie tu mniej niż dwa tysiące fanów. Jego słabe wykorzystanie od czasu Mistrzostw Świata spowodowało wezwanie do rozbiórki stadionu mniej niż sześć lat po jego wybudowaniu.

Blokuję drogę. Kiedy się odwracam, Zdaję sobie sprawę, że to Evertonians chcą mnie ominąć. Żartobliwie mówię im, że nie będę się ruszać z powodu ich koszul. Po początkowym zamieszaniu, Wyjaśniam, że jestem z Liverpoolu i podczas gdy kibic Liverpoolu, cudownie jest widzieć niebieskie koszulki z mojego rodzinnego miasta. Jeden z braci, Jeffreyu, mówi mi, że rodzina czterech braci wspiera Everton od finału Pucharu Anglii w 1984 roku. Finał, oczywiście, słynie ze zwycięskiego gola Andy'ego Graya, wyszedł prawie z rąk bramkarza Watford, i trofeum, które zachęciło Everton do dorównania Liverpoolowi na szczycie angielskiej gry przez pozostałą część tej dekady.

Zajmuję swoje miejsce. Po mojej lewej stronie na poziomie linii środkowej, gromadzą się zagorzali fani Ajaksu z Kapsztadu. Przeważnie czarne lub kolorowe, ale z jedną lub dwiema białymi twarzami wśród nich, są ubrani w czerwień i biel zaczerpnięte z amsterdamskiego klubu o tej samej nazwie. Uderzają w bębny i głośno dmuchają w wuwuzele. Gdy mecz się rozpoczyna, tłum rośnie, ale na ogromnym stadionie wygląda skromnie. To słaba jakość gry, a pierwsza połowa kończy się, gdy Ajax z Kapsztadu wygrywa jeden zero.

Gdy patrzę, jak cztery okrągłe czarne kobiety tańczą i śpiewają w pobliżu, ich biodra są prawie elastyczne, jeden z Evertonian podaje mi piwo i zaprasza, żebym usiadł z nimi. Jak mogę odmówić pierwszego drinka oferowanego przez Evertonian?

Druga połowa znika na czacie piłkarskim. Są tu dwaj bracia i ich dwaj synowie oraz kilku kuzynów i przyjaciół. Rodzina jest kolorowa, zamiast czarnego, i mają nutę malezyjskiego pochodzenia w rysach twarzy. Dwóch ich przyjaciół ma na sobie koszulki Liverpool FC – jeden w kolorze czerwonym, a drugi w czarnym stroju wyjazdowym. Wcześniej ich nie zauważyłem. Wszyscy siedzą razem, ciesząc się grą – dla mnie kolejny kawałek domu poza domem.

Zabieram ze sobą jednego z chłopców po piwo w zamian za ich życzliwość. Jednakże, stoisko koncesyjne jest nieczynne. Z powrotem na nasze miejsca, Przepraszam. Zaskakująco się śmieją, ale potem wskazują pod swoje siedzenia, gdzie jest jeszcze dwanaście piw. Mówią mi, że to się zawsze dzieje. Stoisko z piwem, prowadzony przez białych, zamyka się tuż po przerwie. Proponują mi kolejne piwo. Sprawdzam z nimi, czy naprawdę są Evertonianami, ponieważ nie jestem przyzwyczajony do tego poziomu życzliwości.

W rzadkim momencie powagi, gdy pytam o mundial w 2010 roku, Jeffrey mówi mi, że ceny biletów były zbyt wysokie dla większości miejscowych, więc mieli bilety tylko na jeden mecz. Są zszokowani, gdy informuję ich o cenach biletów w Anglii. Dzisiejszej nocy, każdy z nas zapłacił za nasze bilety sześćdziesiąt randów (2,50 funta). W próbie humoru Jeffrey mówi, że jest po prostu zadowolony, że mogą wejść. Nie rozumiem, co ma na myśli, tak wyjaśnia. Był nastolatkiem u schyłku reżimu apartheidu iw tamtych czasach nie pozwolono by mu przychodzić na imprezy sportowe, takie jak Mistrzostwa Świata czy mecze takie jak ten. Ponieważ nie mam słów, aby móc odpowiedzieć na tę niewiarygodną sytuację, Zwracam uwagę, że wszyscy gracze, których dziś oglądamy, są czarni, z wyjątkiem wysokich, białoskóry i jasnowłosy holenderski bramkarz dla Cape Town Ajax. Wypożyczony w Ajax Amsterdam, wygląda tak nie na miejscu, jak jakiś intruz.

Rozmawiam z braćmi o moich ostatnich doświadczeniach z akademią piłkarską w Ghanie io tym, jak różni się ona od tego, co tu widziałem. Wycieczka rowerowa, którą właśnie odbyłem, trzymała nas z dala od prawdziwej RPA, ale dzisiaj doświadczyłem małego przebłysku prawdziwego życia w przedszkolu Noluthando w miasteczku Khayelitsha. Jeffrey jest przekonany, że sytuacja się poprawia. Jego syn ma znacznie lepsze możliwości niż on. Myślę, że to jest to, czego wszyscy sobie życzymy. Wyznaje, że większość starszych zawodów nadal jest zdominowana głównie przez białych (i mężczyzn). Jeffrey dumnie posiada własny dom i mówi, że jego ojciec kto jeszcze żyje, nie mógł tego przewidzieć. Zrozumiały, jego ojciec wciąż jest zgorzkniały w stosunku do białych. Jeffrey mówi mi, że pamięta, że ​​jego ojciec jako sprzedawca owoców i warzyw na rynku, został zmuszony do pracy przez swojego białego właściciela przez trzy solidne dni bez jedzenia i snu. Pamięta, jak spacerował przez ponad godzinę z matką, aby zabrać ojcu trochę jedzenia i wody, a następnie był świadkiem, jak biały mężczyzna wyrzuca talerz z jedzeniem z rąk ojca, ponieważ jedzenie zabierało mu zbyt dużo czasu. Jeffrey mówi, że czarni i kolorowi muszą iść dalej, ale blizny są głębokie.

Kolejna runda piw jest dzielona i świętujemy zwycięstwo Ajaksu w Kapsztadzie. Wuwuzele wybuchają po raz ostatni i wędruję w noc z moimi nowymi przyjaciółmi. Wymieniamy się e-mailami i zdjęciami, a jeden z fanów Liverpool FC doradza mi, gdzie obejrzeć mecz Liverpoolu jutro wieczorem. Co za wieczór i co za gościnność.

Wracam do mojego mieszkania przez nabrzeże, obok olśniewających sklepów jubilerskich i nowych salonów samochodowych sprzedających towary, na które większość mieszkańców miasta nie może sobie pozwolić. Kładka nad nabrzeżem rozświetla się w kolorach tęczy.

Następnego dnia

Tego wieczoru postąpię zgodnie z uprzejmymi instrukcjami z zeszłej nocy i znajdę bar polecony mi przez mojego kolegę kibica Liverpool FC:„Oriental Sports Bar” w Obserwatorium. Tam biorę taksówkę. Z dala od eleganckich alejek śródmieścia, wiele sklepów jest zabitych deskami i nie widać białych. Silny wiatr wieje dziko śmieciami po ciemnych ulicach i trochę się boję z dala od lepszych części miasta.

Taksówka zatrzymuje się przed blokiem zamkniętych sklepów. Kierowca mówi mi, że to jest to miejsce. Nie jestem pewien, czy tak. Metalowe okiennice sugerują, że wszystko jest zamknięte. Wskazuje na mały znak nad grubymi metalowymi bramami. On ma rację, jest to „orientalny bar sportowy”. Czy powinienem to zrobić? Gdy rozważam zawrócenie, kierowca krzyczy do ogromnego czarnego mężczyzny za bramą, "Piłka nożna, Mecz Liverpoolu?

Bramkarz promienieje. "Tak, chodź." Opuszczam okno, żeby się upewnić, że widzi, że jestem biała. To nie robi różnicy. Jednym dużym krokiem skacze do samochodu. "Chodź, chodź." Otwiera dla mnie drzwi taksówki.

Szybko umawiam się na odbiór z taksówkarzem. Może powinienem też zostawić ostatnią wiadomość mojej żonie. Za metalową bramą znajdują się schody z gołego betonu. Przyjmuję je z niepokojem. Podskakuję, gdy słyszę, jak brama zamyka się za mną. Na górze, Przechodzę przez kolejną metalową bramę w ciemność, obskurny pub. Wzdłuż jednej ze ścian biegnie długi drewniany drążek. Jest już kilka osób, ale tylko jedna biała twarz w drugim końcu pokoju. Już, raz przyzwyczaiłem się do mojego otoczenia, Uświadamiam sobie, że słychać cichy pomruk radosnej paplaniny. Barmanka śmieje się z klientem. Po prawej stronie znajduje się słabo oświetlony pokój i duży ekran, na którym wyświetlany jest rozgrzewający do serca emblemat Liverpoolu FC.

Idę do baru i proszę o piwo. Jakbym tu regularnie – może wszyscy biali wyglądają tak samo – barmanka serdecznie mnie wita, „Dopilnuj, aby usiąść blisko ekranu. Zajęty wieczorem." Rozglądam się; to nie jest. Liverpool gra z West Ham w Pucharze Anglii i istnieje prawdopodobieństwo, że drużyna rezerwowa zostanie wybrana ze względu na ilość meczów, jakie ma klub, więc to nie jest największa atrakcja. Niezależnie od tego, Robię, co mi każą.

Ekran ożywa, a oświetlenie jest dalej ściszane. Arkusze drużyn podnoszą się, a następnie ekran się zawiesza. Typowy, dlaczego po prostu nie zostałem w eleganckiej okolicy nabrzeża? Po mojej lewej stronie słychać skrobanie i kilku mężczyzn przesuwa stół. Za nimi, Po raz pierwszy zauważam, dwie duże wystawy z akcesoriami Liverpool FC:duże emblematy ptaków wątrobowych i rząd po rzędzie zdjęć przedstawiających ludzi w koszulkach Liverpool FC. Duży znak głosi, że jest to „Klub kibiców Liverpoolu FC, Kapsztad”.

Kiedy uśmiecham się do siebie, zaczyna się śpiew. Patrzę za siebie i barmanka ma rację. To jest zajęte. Pokój pełen czarnych twarzy śpiewa „You’ll Never Walk Alone”. Ja też wstaję i dołączam do nich w moim hymnie narodowym.

Gra nie jest dobra, jednak atmosfera tutaj jest. Przekomarzanie się jest takie zabawne, szczególnie od fanów siedzących przy stole z tyłu, którzy wyśmiewają wszystko, co Christian Benteke próbuje zrobić na dużym ekranie. W połowie pierwszej połowy kolejne piwo leży przede mną. Denver, mój sąsiad, stuka się ze mną butelkami i dalej patrzymy.

w przerwie Odwdzięczam się piwu i Denver i rozmawiam z chłopakami z tyłu. Piję powoli, bo jutro czeka mnie długa jazda. W pełnym wymiarze godzin kiedy moi nowi przyjaciele zdają sobie sprawę, że faktycznie jestem z Liverpoolu, Dostaję setki pytań o Anfield. Chcą, żebym dalej pił z nimi i nie pozwolą mi odejść ani zapłacić za piwo. Mój taksówkarz przychodzi do pubu, żeby mnie uratować. Robimy zdjęcia przed ścianą Supporters Club i niechętnie opieram się tej niesamowitej gościnności.

W taksówce w drodze powrotnej kierowca śmieje się jeszcze bardziej, kiedy opisuję ciepłe interakcje zeszłej nocy na stadionie w Kapsztadzie, które całkowicie uzupełniają dzisiejsze. Tłumaczę, że trudno mi się pogodzić z tym, czego byłem dziś świadkiem, zwiedzając Robben Island i ogólnym traktowaniem czarnych przez białych. Mój taksówkarz-przyjdź-filozof mówi mi, że gdyby okazali gorycz, oznaczałoby to, że biali faktycznie wygrali. Nigdy nie ma nic do dodania do logiki taksówkarza.



[Kindness of Strangers – pocztówki kibica Liverpoolu z RPA: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/piłka-nożna/1018039371.html ]