Eksploracja bieguna wschodniego | Narty z kotami w Kazachstanie

Słowa Tristana Kennedy'ego | Zdjęcia Dana Medhursta

Możemy dobrze usłyszeć śnieżne koty, zanim je zobaczymy. Pomruk ich niskoprężnych silników wysokoprężnych, brzęk i stukot ich gąsienic. Używając czołówek, zaczynamy rozładowywać nasze torby z autobusu, pracując szybko, aby utrzymać ciepło w ujemnych temperaturach.

A potem wyłaniają się z lasu, z płonącymi światłami, warkotem kół, brzękiem skrzyń biegów, gdy wspinają się na ostatni wzniesienie:dwie małe maszyny z zadartym nosem, przypominające czołgi, które wyglądają, jakby zostały zaprojektowane do jazdy na Księżycu. Te rozklekotane pojazdy zapewnią nam transport na następny tydzień, a także nasze jedyne połączenie ze światem zewnętrznym.

Skakanie w kotach śnieżnych, aby przejechać ostatnie kilka mil przez zamarznięty las, jest dalekie od przeciętnego transferu do ośrodka narciarskiego, ale miejsce, do którego zmierzamy, jest daleko od przeciętnego ośrodka narciarskiego. W rzeczywistości jest dość daleko od wszystkiego.

Położony w Górach Ałtaj, gdzie spotykają się granice Rosji, Chin, Mongolii i Kazachstanu, schronisko dla narciarzy z kotami nazywa się Wostocznyj Polius , co po rosyjsku oznacza „Biegun wschodni”. To trafna nazwa. W końcu jest to miejsce, do którego trzeba trochę czasu.

Ośmiogodzinny lot z Londynu przez Kijów zabierze Cię do największego miasta Kazachstanu, Ałmaty. Stamtąd lecisz na północ przez kolejne półtorej godziny przez pusty bezkres środkowoazjatyckiego stepu do Ust-Kamenogorsk.

To nieco pechowe miasto było centrum przemysłu wydobywczego i metalurgicznego w czasach sowieckich, ale góry, z których czerpie swoją rudę, są nadal oddalone o dwie i pół godziny jazdy. Więc jeśli tak jak my, chcesz pojeździć na snowboardzie, wsiadaj do autobusu, który zawiezie Cię coraz bardziej oblodzonymi i coraz bardziej odległymi drogami.

Zaspy śnieżne na poboczach dróg są tym większe, im dalej od miasta dojeżdżamy. W pewnym momencie nasz kierowca zwalnia, by przepuścić myśliwego w arktycznym kamuflażu. Ma stary karabin samopowtarzalny i drewniane narty z prawdziwymi skórami zwierząt na spodzie – technologię, której nie widziano na Zachodzie od lat pięćdziesiątych. Kiedy w końcu docieramy do małego miasteczka Ridder i przenosimy się do śnieżnych kotów, naprawdę czujemy się, jakbyśmy byli w szczerym polu.

Na szczęście zarówno loża, jak i powitanie, które nas czeka, są ciepłe. East Pole to sprawa rodzinna, założona przez Zhenyę, jego żonę Dashę oraz jego przyjaciół Borisa i Mishę.

W ich wysiłkach umiejętnie pomagają im matki (mama Dashy jest twardzielem w wieku sześćdziesięciu paru lat, która każdego ranka wyprowadza psy, zabierając je na narty na nartach) i od czasu do czasu przeszkadza im ich słodki synek, który upiera się, że zabierze je przynajmniej na sanki. dogodne godziny.

Następnego ranka szybko staje się jasne, dlaczego ktoś miałby chcieć zbudować domek w tak odległym miejscu – jest po prostu tak dużo śniegu. Jest ułożony wysoko na dachach budynków gospodarczych i leży gęsto na ścieżkach. Od kilku dni nie padało, ale jakoś dużo go wciąż przywiera do gałęzi ciemnych sosen, które otaczają domki.

Większość Kazachstanu, kraju wielkości Europy Zachodniej, pokryta jest suchymi, pustynnymi łąkami. Ale pasma górskie, które otaczają wschodnią granicę, cieszą się imponującą ilością opadów, pomimo ich odległości od morza.

Ekstremalny klimat kontynentalny oznacza, że ​​jest zimno (od listopada do marca rzadko kiedy przekracza minus 5°C), dzięki czemu śnieg, który pada, pozostaje lekki i puszysty, a sezon jest długi. „Możemy tu pojeździć na nartach w maju” — mówi Zhenya, przygotowując się do wyjazdu na cały dzień.

Jeśli dzisiejsze ratraki śnieżne z zapinanymi na guziki kokpitami przypominającymi statki kosmiczne są cudami nowoczesnej technologii, to te dwa na Biegunie Wschodnim są odpowiednikiem Sokoła Millenium. Sterowanie jest poza podstawowymi – dwa drążki, którymi poruszasz się tam i z powrotem jak czołg – a ich uruchomienie wymaga włożenia śrubokręta w stacyjkę. Ale chociaż mogą nie wyglądać na dużo, mają to, gdzie to się liczy.

„Oryginalnie są to japońskie modele z lat 80.” Mój brat Rowan, który mieszka w Ałmaty, tłumaczy z rosyjskiego Żeńki, kiedy się wspinamy. „Kupili je na Syberii, gdzie najwyraźniej są dość popularne na całym świecie, ponieważ są łatwe do naprawienia”.

Tymczasem Zhenya łączy umiejętności pilotażu Chewbacci i silną, cichą postawę z umiejętnościami Hana Solo jako inżyniera. Podobnie jak Solo, sam dokonał wielu modyfikacji.

„W białym kocie zamontował nowy turbodiesel Nissana, więc naprawdę działa” — mówi Rowan. I chociaż silnik psuje się w pewnym momencie podczas naszego pobytu, nie jest to nic, czego Zhenya nie mógłby naprawić kilkoma klątwami i kilkoma dobrze wymierzonymi uderzeniami młotka.

Góry wokół bieguna wschodniego nie są szczególnie wysokie. Najwyższym szczytem w tej części Ałtaju jest Woroszyłow o wysokości 2760 m, a prawie wszystko, na czym jeździmy, znajduje się poniżej linii drzew. Jadąc z prędkością wolniejszego kota, dotarcie na szczyt zajmuje jeszcze ponad godzinę. Ale widok, który wita nas z grzbietu, jest więcej niż wart czekania.

Jest szary, pochmurny dzień, a nisko wiszące chmury zasłaniają większą część nieba. W oddali widzimy szyby i kominy Riddera. Ale to nie to, co jest przed nami, jest ekscytujące, ale to, co kryje się pod naszymi deskami i nartami. Miękki, głęboki, puszysty śnieg. Rzeczy, z których zrobione są marzenia.

Po szybkim sprawdzeniu naszych świateł lawinowych Zhenya prowadzi nas i już od pierwszego zakrętu jest idealnie. Drzewa są szeroko rozstawione i łatwe do ominięcia, a nachylenie jest idealne dla naszej grupy o zróżnicowanych umiejętnościach – na tyle łagodne, że nie przestraszy średniozaawansowanych, ale na tyle strome, że możesz je szybko zburzyć, jeśli wybierzesz.

Zanim przejechałem 100 metrów, mam spray zakrywający moje gogle i ogromny uśmiech na twarzy, który nie opuści mnie przez cały dzień.

Dni o tej porze roku są krótkie, a około 15:30 słońce już chowa się za horyzont. Grupa naszej wielkości (jest nas 11 osób plus jeszcze kilku gości, którzy zatrzymali się z poprzedniego tygodnia) otrzyma trzy lub nawet cztery przejazdy dziennie.

Ale wydaje się, że to nie ma znaczenia, gdy każdy z nich jest krzyczącym, palącym tylne nogi zejściem, na które można czekać cały sezon w Europie. Od 20 lat jeżdżę na snowboardzie, to najlepszy śnieg, na jakim kiedykolwiek jeździłem. Kiedy docieramy do bazy, zaczynamy bzyczeć.

Podobnie jak koty, domek jest domową sprawą. Pierwotny budynek był barakiem pszczelarskim, zanim Zhenya, Boris i Misha zbudowali barak, garaż i banię (lub rosyjska sauna).

Goście śpią po sześć osób w pokoju w głównej kabinie i suszą swój zestaw na szeregu sznurów do prania rozwieszonych wokół pieca opalanego drewnem w kuchni. Jest prosty, ale przytulny, a jedzenie, tradycyjne potrawy przyrządzone przez matkę Borisa, Natashę, jest doskonałe.

Każdego dnia śniadanie to inny rodzaj kaszy (lub owsianka), a wieczorne posiłki to nigdy mniej niż trzy dania – zupa i sałatka, a następnie coś obfitego i sycącego.

plov Natashy (smażony ryż uzbecki) jest bardzo smaczny i pomimo początkowych obaw niektórych z naszej imprezy, beshbarmak , tradycyjne kazachskie danie z kluskami i kiełbasą z koniny, okazuje się wielkim hitem. Wytyczam granicę w saleh chociaż. Bez względu na to, jak bardzo bym się starał, po prostu nie ma mowy, żebym żuł kawałki surowego tłuszczu wieprzowego bez krztuszenia się.

Trzeciego dnia wkroczyliśmy w rytm. Obudź się wcześnie, wytrzymaj nieuniknione zamieszanie, które wiąże się z przygotowaniem 11 osób do wyjścia w ujemnych temperaturach, i przejedź jak najwięcej godzin ostrej jazdy, zanim zacznie się ściemniać.

Obiady są krótkie – 20 minutowa przerwa z kanapkami i gorącą, czarną herbatą podawaną z czepków śnieżnych kotów. Niestety dla mnie saleh wydaje się pojawiać regularnie.

„Masz świński tłuszcz na swoim kumplu od gogli”, mówi mój australijski przyjaciel Matt, gdy pewnego popołudnia je odbieram. Nie jest to zdanie, które słyszysz codziennie.

Wieczory z powrotem spędzamy w bazie czytając, grając w karty lub grając na gitarze. Nie ma tu WiFi ani zasięgu telefonu komórkowego, ale nikomu to nie przeszkadza – wspólne przeglądanie ujęć dnia lub oglądanie filmów snowboardowych na laptopie jest bardziej przyjazne niż każdy, kto sprawdza Instagram indywidualnie.

O ile brak WiFi sprawia, że ​​wieczory są wspólne, o tyle brak pryszniców czyni je jeszcze bardziej. Chata ma ciepłą wodę (Zhenya przygotowała typowo pomysłowy system wodno-kanalizacyjny), ale wszystko pochodzi ze zbiornika, więc jest zarezerwowane dla kuchni Natashy, mycia zębów i spłukiwania toalet. Jeśli chcesz się umyć, musisz udać się do bani.

Bany to instytucja w tej części świata. Zwykle są domowej roboty i o wiele bardziej szkicowe niż sauna, którą możesz znaleźć w lokalnej siłowni. Nie bierzesz prysznica, gdy jest ci gorąco i spocony, wybiegasz i nurkujesz twarzą w śnieg (doświadczenie najlepiej opisać jako err… orzeźwienie). Aktywnie zachęca się do nagości, a picie jest obowiązkowe. Najczęściej, zanim skończymy prać i powłóczymy się z powrotem do baraku w chmurze pary, mamy kilka piw w dół.

Imprezową atmosferę tych sesji znacznie wzmacnia przybycie w połowie tygodnia Stasia Jerikhova i jego grupy przyjaciół.

Wielki niedźwiedź mężczyzny z upodobaniem do sprośnych historyjek (typowa dotyczy baniowego bywalca, któremu jakimś cudem udało się przybić napletek do podłogi) przedstawia banny venik do postępowania – gałązki brzozowe, którymi się obijacie, aby sprowadzić krew na powierzchnię skóry. Jest także fanem wódek przed i po bani. Jego ulubiony tost? Do „sportu, seksu i rock n’ rolla!”

Pod koniec tygodnia postanawiamy zamienić koty na kilkudniowe skitourowe. Nie przejeżdżamy tak dużo terenu w ciągu dnia, ale oddychanie świeżym powietrzem między biegami to mile widziana odmiana od bycia zamkniętym w oparach oleju napędowego. Rozmowa staje się również łatwiejsza, gdy nie przekrzykujesz hałasu silnika.

„Te góry były słynne już w czasach sowieckich” – mówi Staś, gdy wspinamy się na górę. „Ludzie przyjeżdżali tu na piesze wędrówki, ale są kurorty, więc jeździli na nartach”.

I choć Biegun Wschodni to pierwszy w Ałtaju schronisko dla narciarzy dla kotów, miejscowi przyjeżdżają tu od dłuższego czasu – wyjaśnia Staś. Jest właścicielem sieci sklepów outdoorowych o nazwie Limpopo, która rozpoczęła działalność w pobliskim Ust-Kamenogorsk. „Pierwszy raz sprzedawaliśmy sprzęt turystyczny w naszych sklepach jakieś dziewięć lub dziesięć lat temu”.

W ostatnich latach narciarstwo jako całość w Kazachstanie stale się rozwija. W górach wokół Ałmaty znajduje się kilka ośrodków z nowoczesnymi wyciągami. Rozwijają się one cały czas, ponieważ rosnąca klasa średnia w kraju zabiera się na stoki, a miasto tylko nieznacznie przegapiło organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022.

Ale podczas gdy kilku entuzjastów nastawionych na przygodę zaczyna zapuszczać się dalej, liczba w East Pole jest wciąż niewielka. Poza kilkoma pasterzami jedynymi ludźmi, których widzimy w górach przez cały tydzień, jest grupa hałaśliwych sanków z Ridder.

W nasz ostatni poranek niebo się przejaśnia, a chmury się podnoszą. „Po raz pierwszy od miesiąca widzę prawidłowo słońce”, mówi Zhenya, co jest oznaką tego, jak tu jest śnieżnie. Wsiadamy do kotów i kierujemy się do nowej strefy, po raz pierwszy wznosząc się ponad linię drzew.

Gdy przedzieramy się przez szeroki, płaski płaskowyż Dan, fotograf wywiesza okno, by zrobić zdjęcia drugiego kota pędzącego przez dziewiczy śnieg. „Wygląda jak powierzchnia Plutona czy coś w tym stylu”, mówi, gdy słońce odbija się od lodowych kryształów.

Patrząc na scenę, z naszym środkiem transportu przypominającym księżycowy łazik w tle, trudno się nie zgodzić. Nie ma tu śladów bytności człowieka i poza wiatrem jest bardzo mało dźwięków. Dla tych z nas z Wielkiej Brytanii jesteśmy bardzo daleko od domu.

Ale Zhenya i jego rodzina stworzyli coś wyjątkowego w dziczy i bez względu na to, jak bardzo jesteśmy odizolowani i odlegli, nigdy nie czujemy w tym nic innego niż bezpieczeństwo i gościnność. Kiedy przypinam deskę i przygotowuję się do podążania za nim po kolejnym niesamowitym, pudrowym zjeździe, zdaję sobie sprawę, że nie ma miejsca na ziemi, w którym wolałbym być.

Zrób to sam:

Dotarcie tam:

Przez Kijów i Ałmaty lecieliśmy liniami Aerosvit Ukraińskimi Liniami Lotniczymi, ale nie poleciłbym ich. Najlepsza trasa z Ust-Kamenogorsk (czasami pisana jako Oskamen) prowadzi przez Astanę. Air Astana (airastana.com) lata Londyn – Astana – Ust-Kamenogorsk od 375 funtów w obie strony.

East Pole może zorganizować autobus transferowy z Ust-Kamenogorsk do domku.

Zakwaterowanie i przewodnictwo:

East Pole ma angielską wersję strony (eastpole.kz/en). Można się z nimi skontaktować przez e-mail ([email chroniony]) lub telefon (+7 777 988 10 42 – Ekaterina +7 705 500 01 26 – Boris)

W zależności od liczby grup, tygodniowe wyżywienie ze śniadaniem. cztery dni kota mogą kosztować nawet 265 GBP za osobę.

Słowo o bezpieczeństwie:

Zhenya jest bardzo doświadczonym przywódcą górskim, pewną parą rąk i doskonałym przewodnikiem po lokalnych wzgórzach. Nie posiada jednak oficjalnych kwalifikacji, więc warto sprawdzić, czy Twoje ubezpieczenie obejmuje jazdę poza trasą lub jazdę na nartach bez przewodnika.

Większość terenu nie jest zbyt techniczna, a ponieważ znajduje się poniżej linii drzew, zmniejsza się ryzyko lawiny. Warto jednak ponownie podkreślić, że doświadczenie backcountry jest niezbędne do tego rodzaju jazdy. Jak to jest właściwy zestaw. Posiadanie latarni lawinowej, łopaty i sondy oraz wiedza o tym, jak z nich korzystać, jest koniecznością.

Przeczytaj więcej o serii Dalekiego rzutu Mpory tutaj.

Możesz też polubić:

Wywiad z Wendy Fisher | Jak być narciarzem ekstremalnym i wspaniałym rodzicem

„Moi rodzice nie wciągnęli mnie na górę” | Wywiad z mężczyzną, który wspiął się na Everest w wieku 13 lat



[Eksploracja bieguna wschodniego | Narty z kotami w Kazachstanie: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Snowboard/1018048630.html ]