Skitoury we Francji | Sekretne skrytki prochu w Dolinie Maurienne

Jest jeszcze wcześnie, moje śniadanie ledwo się uspokoiło, a mimo to jestem w połowie oblodzonego, 55-stopniowego zbocza, kopiąc stopnie i z każdym krokiem wbijam deskę, żeby się zatrzymać przed poślizgiem. Większość przewodników rozpoczyna nową grupę narciarzy szybkim czerwonym lub niebieskim szlakiem, aby ocenić ich poziom. Ale Sylvain Rechu, który wspina się przede mną na wzgórze z pewną pewnością siebie przysłowiowego górskiego kozła, nie ma czasu na takie subtelności.

To doświadczenie jest tym bardziej kłopotliwe, że niecałe 24 godziny temu byłem w domu w Londynie. W międzyczasie były dwa szybkie pociągi, podróż metrem w Paryżu, taksówka do kurortu i trzy przejażdżki wyciągami krzesełkowymi, ale zdecydowanie jest to nadal jeden z szybszych wjazdów na 3000 metrów, jakie kiedykolwiek zrobiłem.

W obronie Sylvaina nasza grupa jest dość doświadczona i nikt nie czuje się niekomfortowo, gdy utknął prosto w takim terenie. Poza tym mamy dużo do pokonania, jeśli ma pokazać nam to, co najlepsze w dolinie Maurienne w zaledwie trzy i pół dnia.

Chociaż jest domem dla co najmniej 24 oddzielnych ośrodków narciarskich, Maurienne pozostaje czymś o nieznanej ilości, przynajmniej dla większości brytyjskich narciarzy. Między nami nasza grupa, w skład której wchodzą moi przyjaciele Matt, Cat i Abi, spędziła dziesięciolecia zwiedzając francuskie Alpy, zarówno w interesach, jak i dla przyjemności. Jednak większość z nas nigdy tu nie była i nikt z nas nie zna dobrze tego obszaru.

Strefa, którą będziemy eksplorować, Haute Maurienne, znajduje się zaledwie rzut kamieniem od niektórych z najsłynniejszych francuskich kurortów w linii prostej. Z Bonneval-Sur-Arc, gdzie dziś rano spotkaliśmy Sylvaina, latem można dojechać do Val d'Isere w około 20 minut. Ale zimą droga, która wije się nad Col d’Iseran, jest zamknięta. I tak dolina pozostaje ukrytą tajemnicą, z dala od tłumów turystów. Jako Eric Provost, directeur de domaine skiable firmy Bonneval , mówi nam:„Mamy tutaj dwa rodzaje gości – rodziny, które chcą czegoś cichszego i freeriderów”.

Zalety mniej znanej reputacji Haute Maurienne są natychmiast oczywiste, gdy osiągamy cel, na który postawił Sylvain – grzbiet tuż poniżej 3217 metrów Pointe d’Andagne. Po drugiej stronie widzimy szeroką, otwartą dolinę, która wygląda tak, jakby mogła zapewnić ciągi na cały sezon. Niewiarygodne, chociaż minęło już pięć dni od ostatniego śniegu, prawie w całości nie jest śledzony.

Trudno nie być podekscytowanym, gdy usuwamy foki z naszych nart i splitboardów. Ale to oczekiwanie łagodzi pewna doza racjonalizacji. Jest połowa kwietnia i jest słonecznie. Mimo że miska nie jest rozprowadzona, śnieg z pewnością nie może być świeży, prawda? Jednak gdy idę za Sylvainem prosto w twarz, wydaje mi się, że mimowolnie krzyczę. To jest świeży! Przynajmniej jest ich dużo.

Długi, 600-metrowy zjazd (nazwany Anselmet na cześć lokalnego przewodnika) wije się w dół zsypów i wokół lodowych klifów. Od strony północnej i w cieniu skał wydaje się, że śnieg może spaść zaledwie kilka godzin wcześniej. Zatrzymując się, by zebrać grupę przed runoutem, dookoła są przybijanie piątki i szerokie uśmiechy. To jeden z najlepszych śniegu, jaki mieliśmy przez cały sezon.

Nie obchodzi mnie, jak bardzo jesteś hardkorowy, jedną z najlepszych rzeczy na nartach wiosną są spokojne lunche na słońcu. Na szczęście Haute Maurienne nie zawodzi. Szybka wycieczka w górę i zjazd bardziej nasłonecznionym niższym stokiem prowadzi nas do wioski l’Ecot. Poza absurdalnie ładnym kamiennym kościołem i wzdłuż krętych uliczek znajdujemy ulubioną restaurację Sylvaina, przebudowany dom wiejski o nazwie Chez Mumu. To był solidny poranny trening i popijaliśmy talerze makaronu i boudin noir (francuski kaszanka) z kilkoma zasłużonymi piwami.

Kiedy jemy, Sylvain opowiada więcej o okolicy i jej wyjątkowym mikroklimacie. Dolina korzysta z systemu pogodowego zwanego Retour d'Est, który wije się na północ od zatoki Genui i regularnie zrzuca śnieg na Maurienne, nawet gdy brakuje bardziej wysuniętych na północ kurortów we Francji. Czy to miejsce może być o wiele lepsze do freeride'u?

Nasze wrażenie, że okolica jest czymś w rodzaju tajemniczego raju na backcountry, wzmacnia się następnego dnia. Sylvain wiezie nas w dół doliny (poprzednio XIX-wieczny zamek wznosi się nieprawdopodobnie na krawędzi klifu) do kurortu La Norma. Nietypowe chmury wirują wokół szczytu, gdy wjeżdżamy na górę wyciągiem krzesełkowym, ale zaczynają się przejaśniać, gdy zakładamy skóry na narty i deski i rozpoczynamy wycieczkę na grzbiet pod szczytem na 2917 metrów.

Stąd seria stromych żlebów schodzi w dół w kierunku czerwonego stoku około 400 metrów poniżej, oferującego całą masę różnych tras. Zsyp, do którego wpadamy, ma kilka torów, a śnieg jest bardziej poszarpany i wymagający niż to, na którym jechaliśmy poprzedniego dnia. Ale wciąż istnieją te same cudowne kieszenie świeżego, a wybieg – szybki i otwarty – sprawia, że ​​siekamy i opryskujemy się nawzajem aż do stoku.

Naszym następnym przystankiem jest Aussois, kolejny z kurortów objętych ujednoliconą przepustką Haute Maurienne Eski-mo. Podobnie jak La Norma i Bonneval-sur-Arc, może pochwalić się mniej niż tuzinem wyciągów, ale to wciąż nie wyjaśnia, w jaki sposób mogą usprawiedliwiać sprzedaż sześciodniowych, pięciodniowych karnetów za absurdalnie niską cenę 158 euro. To o ponad 100 euro taniej niż 6-dniowy karnet Espace Killy, który obejmuje Tignes i Val d'Isere w Tarantaise.

Ta różnica w cenie między dwiema dolinami jest czymś, o czym Franck Buisson lubi przypominać swoim gościom. Spotykamy Francka, długoletniego strażnika Refuge de la Dent Parachée, po mniej więcej godzinie zwiedzania szczytu Aussois w późnym popołudniowym słońcu. Wesoły człowiek z lekkim uśmiechem i błyskiem w oku, wita nas butelką genepi i całym mnóstwem historii, z których większość dotyczy nadętych bogatych ludzi z Tarantaise, którzy zdobyli się z rąk sprytnych Mauriennais.

Najwyraźniej jest to dość powszechny stereotyp wokół tych części, ale Franck jest tak doskonałym gawędziarzem, że nawet przewodnicy przyprowadzający klientów z Val d’Isere nie mogą powstrzymać się od chichotu. Gdy nadchodzi kolacja, a genepi wciąż płyną, opowiada historię przyjaciela, który jest pilotem helikoptera, który pewnego dnia wpadł na lunch i przypadkowo wystartował z jednym ze swoich kurczaków w kokpicie. „A potem poszedłem do Courchevel i próbowali sprzedać mi kurczaka z frytkami za 120 euro – nie tylko mój kurczak został zabrany do Tarentaise, ale teraz próbują mi go odsprzedać za 120 euro!” Śmieje się oburzony.

Miejsca do spania w schronisku są podstawowe – jest jeden główny akademik, który mieści około 30 gości, którzy muszą dzielić szerokie na drewnianych pryczach w grupach po trzy lub cztery. Ale niezależnie od tego, czy chodzi o genepi, długi dzień na świeżym powietrzu, czy ciszę w odległym miejscu, śpię spokojnie, pomimo nieuniknionego chrapania, który zaczyna działać po zgaszeniu świateł.

To równie dobrze, ponieważ następnego ranka wychodzimy wcześnie, zapinamy uprzęże na nasze spodnie narciarskie i dodajemy czekany i raki do naszych plecaków turystycznych. Ze schroniska na 2520 metrach zamierzamy udać się na 3300-metrową Col d’Abby. Śnieg tutaj zdecydowanie został dotknięty przez słońce, a tam, gdzie jest ponownie zamarznięty na bardziej stromych zboczach, lód jest na tyle śliski, że skórki już nie wystarczają.

Przypinanie raków i używanie siekiery sprawia, że ​​wszystko wydaje się od razu bardziej niewyraźne, ale ostatecznie końcowe podejście nie jest zbyt męczące. Po raz kolejny otrzymujemy niesamowity widok panoramiczny z zabawnie wyglądającymi liniami we wszystkich kierunkach. Niestety, pomimo dynamicznego przywództwa Sylvaina, dotarliśmy do grzbietu trochę późno i nie zdążymy zejść na drugą stronę i wrócić. Jest ostatni stop, który musimy złapać w Aussois, jeśli zamierzamy wrócić doliną do Val Cenis, naszego ostatniego przystanku tej podróży dzisiejszej nocy.

Ale jeśli nie ukończyliśmy całej trasy, którą zaplanowała Sylvain, nikt w grupie nie jest bardzo rozczarowany. Zamiast tego decydujemy się spędzić czas nad słoneczną linią z powrotem drogą, którą przybyliśmy w spokojnym tempie. Przybycie do schroniska wcześniej oznacza, że ​​możemy cieszyć się kolejnym długim, słonecznym lunchem i kilkoma innymi historiami Francka.

Mogliśmy nie zobaczyć wszystkiego, co ma do zaoferowania dolina – byłoby to niemożliwe w tak krótkim czasie. Ale z pewnością widzieliśmy wystarczająco dużo, aby wyczuć potencjał. Ze swoimi ponad 3000 metrowymi szczytami, wyjątkowo spójnym śniegiem i brakiem tłumów, to miejsce oferuje wszystko, czego może chcieć freerider, a wszystko to za ułamek ceny, którą zapłaciłbyś gdzie indziej. No i oczywiście są przyjaźni mieszkańcy.

Gdy TGV wiezie nas z powrotem przez Francję po rozrywkowym ostatnim poranku w Val Cenis, sięgam do torby i wyciągam butelkę, którą Franck wepchnął mi w ręce, gdy wychodziliśmy.

– To twoja zapłata – powiedział z przymrużeniem oka, po tym jak obiecałam mu wysłać kilka zdjęć schroniska do powieszenia na ścianie. Franck nie zawracał sobie głowy wymienianiem takich drobiazgów, jak procent alkoholu na domowej etykiecie, ale nie trzeba dodawać, że jest to mocna rzecz. Niezależnie od tego, czy chodzi o prędkość pociągu, siłę bimbru, czy po prostu doskonałe towarzystwo, podróż mija w mgnieniu oka. A kiedy wjeżdżamy na zatłoczoną londyńską stację St Pancras z wybojem, czuję się trochę jak Lucy wracająca z Narnii. Czy naprawdę kilka godzin wcześniej odkrywaliśmy tajemniczy, pudrowy raj?

Zrób to sam:

Dotarcie tam:

Ceny pociągów z Londynu do Modane w dolinie Maurienne zaczynają się od 116 funtów w obie strony w klasie standardowej. Zarezerwuj w SNCF (podróże-sncf.com).

Zakwaterowanie:

W dolinie zatrzymaliśmy się w dwugwiazdkowym hotelu La Clé des Champs w Val Cenis Lanslevillard (hotel-lacledeschamps.com), gdzie ceny pokoi zaczynają się od 68 euro za noc.

Na górze zatrzymaliśmy się w Refuge de la Dent Parachée (refugeladentparrachee.ffcam.fr), który jest otwarty od 1 marca i oferuje nocleg, śniadanie i kolację za 45,20 euro.

Przewodniki i karnety:

Poprowadził nas niesamowity Sylvain Rechu, który zabija go na nartach i snowboardzie w równym stopniu. Pracuje dla francusko-szwedzkiej grupy Off Piste Maurienne (offpistmaurienne.com)

6-dniowy karnet narciarski Eski-Mo obejmuje jeden dzień w każdym z pięciu ośrodków członkowskich Haute Maurienne (Aussois, Bonneval, La Norma, Val Cenis, Valfréjus) i drugi dzień w ośrodku, w którym karnet został zakupiony. Ceny wahają się od 158 € do 198 € w zależności od pory roku. Rezerwuj ze strony internetowej Eski-Mo (eski-mo.com)

Gospodarzem wycieczki Tristana była francuska Izba Turystyczna oraz region Haute Maurienne. Aby uzyskać więcej informacji o okolicy, odwiedź haute-maurienne-vanoise.com.

Aby przeczytać resztę The Remote Issue, kliknij tutaj

Niezależnie od tego, czy jesteś początkującym, czy ekspertem, SkiBro to innowacyjna platforma internetowa, która pomoże Ci w pełni wykorzystać swoją podróż. Znajdź idealnego instruktora, szkołę snowboardu lub przewodnika górskiego i z łatwością zarezerwuj. Najlepszy wybór, najlepsze informacje i elastyczność – koniecznie sprawdź SkiBro.



[Skitoury we Francji | Sekretne skrytki prochu w Dolinie Maurienne: https://pl.sportsfitness.win/lekkoatletyka/Snowboard/1018048147.html ]