Misja Margaret:Bezpieczeństwo koni przez „sanktuarium mostowe”

Margaret Ransom, wielokrotnie nagradzana pisarka, która od dziesięcioleci pracuje w branży wyścigów konnych, niedawno przeniosła się z Kalifornii do Teksasu i założyła Sanktuarium mostowe. Jej misją jest wypełnienie luki między zapomnianymi końmi a zawsze bezpiecznymi końmi. Oto jej historia o tym, jak to wszystko się połączyło.

Decyzja

Rok temu, po bardzo przygnębiających miesiącach blokady COVID-19, która przyniosła mi przytłaczający niepokój i niektóre z najczarniejszych chwil mojego życia, postanowiłem sprzedać swój dom w Pasadenie , w Kalifornii i kupić dom i trochę ziemi na obrzeżach Waco w Teksasie z myślą, że w końcu będę mógł pomagać koniom więcej niż tylko przekazywać pieniądze na moje ulubione ratunki.

Okolica Waco jest dla mnie idealna. Mój nowy dom znajduje się w pobliżu małego miasta, niezbyt daleko od Dallas, Houston i San Antonio – każdy z dużymi i aktywnymi torami wyścigowymi – a jednak wystarczająco daleko poza miastem, aby mieszkać na wsi, której pragnąłem. Od kilku lat planowałem wyprowadzić się z Kalifornii, a pandemia stała się impulsem, którego potrzebowałem do realizacji mojego planu.

Kiedy przeprowadziłem się do Teksasu, nie wiedziałem, czy chcę zorganizować legalną akcję ratunkową, czy tylko zastępować moich przyjaciół, którzy prowadzą akcje ratunkowe. Po prostu wiedziałem, że pomaganie koniom w potrzebie i opieka nad nimi będzie centralną częścią mojego życia.

Żeby było jasne, nie zdecydowałem się na ratowanie koni, ponieważ myślałem, że mogę to zrobić lepiej. Albo zrób to inaczej. Lub zarabiać pieniądze i odbierać od wszelkich innych akcji ratunkowych. Mam szczęście pracować i zarabiać pieniądze, po prostu chciałem zrobić więcej bezpośrednio dla koni, gdybym mógł, po prostu. Na szczęście mam szczęście, że znam różnicę między dobrymi a złymi ratunkami i mam niesamowite przykłady tego, jak zrobić to dobrze, oraz przyjaciół, którzy mają ratunki, którzy wspierają, zachęcają i są otwarci na pomoc i doradzanie mi, jeśli ich potrzebuję.

Tworzenie sanktuarium mostowego

Wymyślenie nazwy The Bridge Sanctuary było łatwe, podstawowa myśl, że most został zapomniany i na zawsze bezpieczny. Starannie wybrałem członków zarządu – wszystkich przyjaciół, ale także osoby, które wniosły do ​​stołu różne rzeczy i wiedzę – i stworzyliśmy korporację, wypełniliśmy wnioski IRS i cierpliwie czekaliśmy na naszą zgodę.

Ratowanie George'a

Zaledwie kilka dni przed Kentucky Derby w 2021 r. i ze stroną internetową IRS wskazującą, że zatwierdzenie The Bridge Sanctuary było bliskie, jeden z moich najstarszych, najbliższych i najdroższych przyjaciół losowo udostępnił link na Facebooku do film przedstawiający konia w zagrodzie w Teksasie.

Moja przyjaciółka nie spędza dużo czasu w mediach społecznościowych i nie pamiętam, kiedy ostatnio dzieliła się koniem w potrzebie, ale tak było, błagając mnie o dowiedz się więcej o chudej bestii wpatrującej się we mnie przez ekran. Zrobiłem to, czego staram się nigdy nie robić, kliknąłem.

Przed założeniem The Bridge Sanctuary starałem się unikać tego typu filmów, ponieważ dosłownie ranią moje serce. Zawsze wiedziałem, że tak bardzo, jak chciałem, nie mogłem im wszystkim pomóc, a obserwowanie koni w potrzebie zawsze sprawiało, że czułem się smutny, przygnębiony i bezradny, tak samo jak czułem się, gdy zamknęły się we mnie pandemiczne blokady.

Ale z powodów, których prawdopodobnie nigdy nie zrozumiem, ten link był inny.

Koń na filmie był zwyczajny, choć wyraźnie rasowy i najprawdopodobniej dawny koń wyścigowy. I jak to jest typowe dla koni w tych zagrodach, był bardzo brudny, a błoto oblepiało mu kostki na wszystkich czterech łapach. Jego płaszcz był zniszczony i długi, choć na plecach widać było zgniliznę pod wpływem deszczu, i łatwo było zobaczyć jego wystające kości biodrowe i policzyć każde żebro.

Nie jestem ekspertem od skali ciała Henneke, ale jestem pewien, że miał co najmniej 2, co oznaczało, że był bardzo głodny. I wyglądał na tak pokonanego, że nawet na filmie widać było brak światła w jego oczach. Gdy tylko mężczyzna na filmie klepnął go w tyłek i zmusił do kłusowania, zauważając, że ma jeden but na tylnej stopie, wiedziałem, że mu pomogę.

Ten człowiek również odczytał numer tatuażu, który z furią spojrzałem w górę i odkryłem, że należy do klaczy Sir Ivora. Nie, ta biedna, chuda dusza była wyraźnie wałachem i po wpisaniu każdej możliwej kombinacji cyfr i liter na stronie internetowej The Jockey Club, znalazłam go. Oznaczenia dokładnie pasowały.

Sprytny Cody. Zwycięzca Clever Return (po Clever Trick) i klaczy Arts and Letters Letter to Rose, urodzony w Teksasie 15 kwietnia 2001 roku. Jako Clever Cody ścigał się dziewięć razy w całym Teksasie do 5 roku życia, nawet w kilku obecnie nieistniejące obiekty i nigdy nie wygrał wyścigu ani nie zarobił ani dolara. W jego poprzednich występach pojawiło się kilka oznaczeń „DNF” z różnych powodów, w tym wpadania i kłopotów z bramką, a prawie 16 lat temu, po zajęciu ostatniego miejsca w wyścigu w Retama Park, zniknął z radaru.

Oglądałem wideo, które mój przyjaciel udostępniał w kółko i wiedziałem, że coś jest z nim bardzo nie tak, prawdopodobnie w jego zadku. Ale to, co naprawdę wskazywało, że miał pewne poważne problemy, to fakt, że zaoferowano mu „okazyjną” cenę 850 USD. Każdy, kto zna nawet podstawowe informacje na temat działania długopisów, wie, że rasa w każdym wieku może przynieść spory okup, a ci, którzy wydają się być zdrowi, kosztują 1500 dolarów lub więcej.

Więc wiedziałem, że kasztan z przegraną postawą na ekranie mojego komputera nie jest w rzeczywistości dźwiękiem. A patrząc na jego stan, obawiałem się, że może nawet nie przeżyć.

Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem wielkim zwolennikiem płacenia okupu, które te zabijające długopisy i aukcje nazywają „kaucją”, używając fałszywych dat na ubój statku jako emocjonalnego szantażu przeciwko życzliwym i troskliwym miłośnikom koni, ale było jasne, że ten koń potrzebuje pomocy. i wkrótce.

Moje wezwanie do działania w mediach społecznościowych było proste:„Ktoś chce mi pomóc?”

Wspieranie sprawy

Było za wcześnie, aby jakakolwiek darowizna na jego ratunek mogła zostać uznana za odliczoną od podatku, ale prawie gdy tylko nacisnąłem Enter na swoją prośbę, moja skrzynka odbiorcza zaczęła się zapełniać. Każdy z członków zarządu The Bridge Sanctuary wniósł swój wkład, ale przede wszystkim poparli moją decyzję o pomocy. Znajoma z Facebooka z Nowego Jorku, która jest samotną matką, której pieniądze bez wątpienia lepiej nadałyby się na wakacje Disneya dla jej rodziny, powiedziała, że ​​jest w nim po prostu „coś” i po omówieniu jego sytuacji z dziećmi zdecydowała, że ​​potrzebuje pomóc. Wkrótce wpłacono mu kaucję i umówiliśmy się, że go odbierzemy. Nazywam tych ludzi jego aniołami.

Przybywa George (Clever Cody)

Kilka dni później Clever Cody ostrożnie stał w przyczepie dla koni, zupełnie nieświadomy, że nigdy nie będzie głodny ani ponownie zaniedbany, byłem oszołomiony tym, jak źle wyglądał osobiście. Był znacznie chudszy, niż się spodziewałem, jego stopy były w fatalnym stanie, a na całym ciele miał skaleczenia i zadrapania. Niektóre otarcia były nowe, ale niektóre były wyraźnymi oznakami dawnych nadużyć i starałem się stłumić łzy, gdy go studiowałem.

Zastanawiałem się, o czym myślał, gdy patrzył na mnie przez ramię. Mogłem mu wtedy tylko powiedzieć, że był bezpieczny na zawsze, ale nawet gdyby mógł mnie zrozumieć, nie jestem pewien po całej zdradzie, którą już doznał z rąk ludzi, w którą by uwierzył i tak mnie.

I w tym momencie nie był już Mądrym Codym, ani „Codym”, jak jestem pewna, że ​​był znany. Imię, które bez wątpienia przyniosło mu tyle samo negatywnych, co pozytywnych wyników w jego 20-letnim życiu, które musiał przejść, i na cześć zmarłego męża prezesa zarządu The Bridge Sanctuary, którego dobre serce świeciło podczas jego własnych problemów fizycznych pod koniec życia, chudy kasztan będzie teraz i na zawsze znany jako George.

Gdy tylko George przybył tutaj, na The Bridge, ponownie wprowadziliśmy go w prostą koncepcję miłości. Był cichy i zamknął się na chwilę po tym, jak tu przybył, a ja ciągle się o niego martwiłam. Byłem przerażony, że jego biedne ciało zbyt wiele wycierpiało i że pewnego ranka zastałem go, niezdolnego do przezwyciężenia zaniedbania, które poniósł.

Powrót

Jednak powoli i pewnie George zaczął się przed nami otwierać. Początkowo nie wychodził zbyt często ze swojego boksu na podwórko za stodołą i zajęło mu kilka dni, zanim poczuł się wystarczająco bezpiecznie, by się położyć, ale po kilku tygodniach wróciła mu osobowość. Zaczął jeść więcej, chociaż czasami jest trochę niechętny, a teraz krzyczy na śniadanie i kolację i całkowicie cieszy się długim drinkiem ze świeżo wyszorowanej i czystej wanny z wodą.

Odkąd przybył tutaj trzy miesiące temu, znacznie przybrał na wadze, chociaż jest na plateau i pozostaje trochę szczupły jak na moje preferencje. Niezależnie od tego, czy jest to spowodowane upalną letnią pogodą, czy jakimś rodzajem instynktu samozachowawczego, zwykle nie je tyle, ile oferuje. I nie tknie posiłku, który jest nawet posypany jakimkolwiek suplementem, nawet oblanym i pokrytym jego ulubionym jedzeniem, marchewką.

Najsmutniejsze w przypadku George'a jest to, że jasne jest, że ktoś go kochał przez jakiś czas. Uczyli go manier i podstawowych poleceń. Często jest uprzejmy i pełen szacunku. Kocha swoich ludzi, towarzystwo i uwagę. Dobrze nadaje się do kąpieli, łatwo się wiąże, a jego ciało drga i wykrzywia się, gdy szczotki znajdują jego specjalne miejsca łaskoczące.

Jego teraz pogodna postawa jest rzadko przyćmiona i zwykle tylko wtedy, gdy jest zmuszony spędzać czas w swoim boksie w stodole, co głównie jest spowodowane pogodą. Deszcz czy słońce, a nawet w najgorętszych porach dnia, uwielbia przebywać na zewnątrz pod swoim wtargnięciem i stać w swoich panach przed swoim wentylatorem. Mogę powiedzieć, że jest szczęśliwy i niedługo, gdy nasz przyjaciel i weterynarz, dr Jackie Rich, rozwiąże zagadkę, co jest nie tak z jego zadem, będzie mógł swobodnie wędrować po areale na farmie.

I ma tu przyjaciół, dwa emerytowane konie pokazowe, które mieszkają po sąsiedzku, i niedawną kapitulację przed The Bridge, byłym koniem wyścigowym, którego nazwaliśmy Atticus.

Sądząc po tym, że nie ma górnych zębów, George przez większość życia był łykaczem, nawykiem, który najwyraźniej porzucił w ciągu ostatnich trzech miesięcy tutaj na The Bridge . I chociaż jasne jest, że dni jeździeckie George'a dobiegły końca, jest on na zawsze bezpieczny, a jego osobowość i łagodna dusza są idealne do pełnienia funkcji ambasadora społeczności The Bridge Sanctuary.

Nie jestem pewien, dlaczego George pojawił się w moim życiu, ale patrząc wstecz trzy miesiące później, wiem, że jego obecność tutaj miała być. Czy to był los? A może nawet szczęśliwy wypadek i łańcuch zbiegów okoliczności? To prawie tak, jakby był potwierdzeniem, że robię to, co powinienem robić i pomagam koniom, zwłaszcza pełnej krwi angielskiej, która była centralnym elementem mojego życia.

Pomoc George i Bridge Sanctuary

Jeśli chcesz pomóc George'owi lub któremuś z koni, które przejdą za nim przez bramę w The Bridge Sanctuary, w tym parze, nad którą obecnie pracujemy, idź wejdź na stronę thebridgesanctuary.com i kliknij przycisk darowizny. Lub przez PayPal na [email protected], Venmo na @Margaret-Ransom lub CashApp na $redransom. Bridge Sanctuary jest zarejestrowaną korporacją w Teksasie i organizacją non-profit 501(c)(3), więc wszystkie darowizny można odliczyć od podatku.

I specjalne podziękowania dla ludzi z USRacing.com, którzy wspierali mnie i moją misję pomagania koniom, zarówno poprzez darowizny, jak i zawsze pozwalając mi pisać o koniach i przyczynach, które coś dla mnie znaczą. Zawsze będę im wdzięczny.



[Misja Margaret:Bezpieczeństwo koni przez „sanktuarium mostowe”: https://pl.sportsfitness.win/Sporty-widowiskowe/Wyścigi-konne/1018051135.html ]