Paddleboarding w Słowenii | SUPing w Europie Wschodniej

Większość ludzi nie ma pojęcia o Słowenii. Mieliby trudności ze wskazaniem go na mapie, opisaniem, jak wygląda kraj, nazwaniem jego stolicy, a nawet powiedzeniem, czy jedzenie jest dobre.

W ciągu ostatnich kilku lat Mpora robiła wszystko, co w jej mocy, aby rozwiązać haniebny brak wiedzy o tym niesamowitym europejskim państwie. Odkrywamy dziewicze narciarstwo backcountry w Słowenii, w połowie zabijając się na górskich trasach rowerowych, a teraz możemy dodać do listy jazdę na stojącej desce wiosłowej (SUP) po jej oszałamiających drogach wodnych.

Słowenia to naród, który wydaje się, że Bóg zaprojektował go do wiosłowania. Malownicze jeziora alpejskie wypełnione krystalicznie czystą górską wodą, osłonięte słone bagna, niekończące się rzeki i zapierające dech w piersiach wybrzeże Adriatyku – wszystko to sprawia, że ​​Słowenia jest placem zabaw dla paddleboardingu.

Ponadto Słowenia jest domem dla Sipa Boards, międzynarodowego gangu kreatywnych umysłów, który produkuje jedne z najnowocześniejszych desek wiosłowych na świecie. Ta zwarta, niezależna ekipa, utworzona w 2014 roku, z powodzeniem sfinansowała dwa oddzielne projekty, które pomagają zrewolucjonizować paddleboarding. Kiedy więc Sipa zaproponowała nam, że pozwoli nam bawić się najnowszymi zabawkami w pięknych słoweńskich miejscach, nasze deski i ręczniki zostały zapakowane tak szybko, że przyprawiłoby Cię o zawrót głowy.

Zamieszanie na rzece

Lądując na lotnisku Jože Pučnik ujrzeliśmy, jak zielona jest Słowenia. Las i pola rozciągały się we wszystkich kierunkach, a lotnisko wyglądało jak mała, szara wyspa pośrodku bujnego zielonego morza. Naszym pierwszym przystankiem była stolica Słowenii, Lublana. Mniej więcej jedna dziesiąta wielkości Londynu Lublana jest jedną z mniejszych stolic Europy, ale wciąż tętni życiem i energią.

Wędrowaliśmy brukowanymi uliczkami, mijając sklepy znanych projektantów, butikowe kawiarnie i kamienice z dachami z terakoty, ciesząc się wyjątkową mieszanką zarówno tradycyjnego, jak i nowoczesnego stylu. Lublana miała wszystko, czego potrzebujesz od dużego miasta, ale wciąż była na tyle mała, że ​​była przyjazna i dostępna. To było chłodne miejsce ze wszystkimi zaletami nowoczesnej stolicy, ale bez intensywności i stresu, które można uzyskać z miejsca takiego jak Londyn czy Paryż.

Po fenomenalnym obiedzie w AS Aperitvo, składającym się z solonej wołowiny i sufletu, który smakował jak maleńka czekoladowa chmurka, udaliśmy się do głównej rzeki Lublany, Lublany. Gdy przybyliśmy, załoga Sipa przygotowywała już nasze deski, co dało nam pierwszą szansę zobaczenia ich projektów inteligentnych płyt w akcji.

Czy Twój SUP może to zrobić??

Każdy, kto ostatnio jeździł na paddleboardzie, wie, że nadmuchiwane deski to droga naprzód. Oferując taką samą sztywność, wydajność i rozmiar jak zwykła deska, pontony są znacznie łatwiejsze do przechowywania i transportu niż tradycyjne modele. Jedynym minusem jest całe pompowanie, aby przygotować deskę, która szybko może stać się najbardziej trudną częścią wycieczki SUP.

Faceci z Sipa też mieli tego dość, więc wypuścili serię Air, samopompujące deski, które pompują się szybciej, niż można zmieścić w kombinezonie. Zasilane wymiennym akumulatorem, deski Air mają mały przełącznik magnetyczny, który uruchamia wbudowany silnik, dzięki czemu w ciągu kilku minut będziesz gotowy do jazdy.

Wypychając się do Ljubljanicy na jednej z desek Sipa All Rounder, czułem się wygodnie i gładko w wodzie. Na 11 stóp na 3 stopy była to solidna bestia, która była wystarczająco stabilna, aby zanurkować, jeśli chcesz. Ponieważ trudno jest powiedzieć napiwek, łatwo było jeździć dla stosunkowo początkującego użytkownika, takiego jak ja, a wbudowane linie do przechowywania oznaczały, że mogłem schować plecak lub przyzwoitą ilość dodatkowego sprzętu, jeśli wybierałem się w dłuższą podróż.

Wkrótce krążyłem prawie bez wysiłku przez stolicę Słowenii, słuchając głosów dochodzących z nadrzecznych kawiarni powyżej. W ciepłym wieczornym słońcu, przekomarzając się z chłopakami z Sipa, wiosłowaliśmy pod ozdobnymi kamiennymi mostami i próbowaliśmy dostrzec duże, przypominające bobry nutrie, które nazywały dom w Lublanicy.

Nasze chłodne popołudnie było świetnym pierwszym przedsmakiem tego, co ma do zaoferowania paddleboarding w Słowenii. Po nabraniu apetytu udaliśmy się z powrotem do miasta, do Soba 102, restauracji należącej do piosenkarza Jana Plestenjaka, słoweńskiej odpowiedzi na Davida Hasselhoffa. Po tradycyjnej słoweńskiej kolacji składającej się z nadziewanego kurczaka, kremowego ciasta i smacznego lokalnego wina, rzuciliśmy się do worka, chcąc zobaczyć, co przyniesie kolejny dzień wiosłowania na Słowenii.

Paddleboarding w Słowenii – zbyt ładny, by mógł być prawdziwy?

Oprócz tego, że jest jednym z najbardziej zielonych krajów w Europie, Słowenia jest również jednym z najbardziej górzystych. Przy średniej wysokości 557 m n.p.m. nigdy nie jesteś daleko od przyzwoitej wędrówki i inspirujących widoków. Ten obciążony szczytami krajobraz filtruje wodę deszczową w dół przez góry przez podziemne rzeki krasowe, wytwarzając krystalicznie czystą wodę pitną, która wypełnia piękne alpejskie jeziora.

Drugiego dnia na paddleboardingu w Słowenii podążaliśmy wzdłuż rzeki Sawy w góry na północny zachód od Lublany, szukając malowniczego jeziora Bled. Położone w Alpach Julijskich, na skraju Parku Narodowego Triglaw, jezioro Bled wygląda jak kartka wyrwana z bajki.

Lustro jak woda otacza małą, zalesioną wyspę, z białą wieżą kościelną wznoszącą się między drzewami. Z widokiem na jezioro, położony wysoko na wapiennym klifie, zamek Bled jest ostatnim punktem na liście życzeń każdego bajkowego fotografa. Szczerze mówiąc, zrobienie tutaj złego zdjęcia musi być niemożliwe.

Czas bohatera

W tak romantycznej scenerii trudno było nie wyobrazić sobie jakiejś damy w niebezpieczeństwie, niecierpliwie czekającej na ratunek z tej wysokiej białej wieży, więc z bohaterskimi fantazjami o rycerzach w pełnym toku zeszliśmy na brzeg jeziora, gotowi wyruszyć dalej nasze zadanie.

Silne podmuchy wiatru udaremniły naszą pierwszą próbę startu, odpychając deski wiosłowe z powrotem na brzeg i podnosząc niektóre zapasowe deski z doku. Zrobiliśmy szybki, ale niezwykle odważny odwrót do osłoniętego zakątka jeziora i ponownie wystartowaliśmy. Znowu zdecydowałem się na wszechstronną maszynę, dochodząc do wniosku, że stabilność byłaby właściwym wyborem w trudnych warunkach.

Dwóch pozostałych członków naszej grupy było po raz pierwszy SUPerami i obaj poszli po jedną z zasilanych płyt Drive firmy Sipa. Te inteligentne SUP-y nie tylko samopompują się, ale są również wyposażone w napęd odrzutowy, zdolny do osiągania prędkości do 3,5 węzła. Bezprzewodowy kontroler wbudowany w rączkę pozwala dostosować prędkość, zapewniając dodatkowe przyspieszenie wiosłowania.

Od pierwszego dnia na Ljubljanicy można było zobaczyć, jak deski z napędem pomogły początkującym w zbudowaniu pewności siebie, dając im stałą prędkość do przodu, aby mogli skoncentrować się na rozwijaniu równowagi. Deski Drive oznaczały, że bez prawie żadnego doświadczenia nasi dwaj nowi wioślarze byli już przygotowani do próby pokonania dość odsłoniętego i wzburzonego jeziora. Gdy wiatr nadal mocno napierał na wodę, napędzana deska wyglądała na naprawdę dobry pomysł, ale walczyliśmy dalej. Ta księżniczka się nie uratuje.

Niestety wyspa okazała się wyraźnie wolna od dam, ale po krótkiej zabawie w kościele naprawdę doceniłam SUP jako sposób na odkrywanie nowych miejsc. Wylądowanie i wystrzelenie deski wiosłowej z wyspy zajęło mi kilka sekund, podczas gdy hordy turystów musiały być wysyłane i rozładowywane jeden po drugim z małych promów. Miałem swobodę poruszania się we własnym tempie, odkrywając każdy odcinek wybrzeża, który mi się spodobał, ale inni turyści byli zobowiązani do stałego rozkładu promów. Wiosłując z wiatrem we włosach, wodą uderzającą w palce u nóg i bijącym sercem, byłem pewien, że za każdym razem wybiorę ten sposób podróżowania.

Po zdrowym kawałku słynnego kremowego ciasta Bled i pękniętym lunchu w małej restauracji Danica, wybraliśmy się na wycieczkę w góry, aby na własne oczy zobaczyć krasowy wodospad.

Wyskakujący ze skał prawie 200 stóp w górę, Slap Savica to imponujący widok. Podążyliśmy za spadającą białą wodą z powrotem w dół góry, gdzie wpadała do naprawdę zapierającego dech w piersiach jeziora Bohinj. Słońce stopniowo chowało się za górami i iskrzyło nad wodą, która wyglądała jak płynne szkło, było to jedno z najbardziej chłodnych miejsc, w jakich kiedykolwiek byłem.

Trudno było opuścić Bohinj, ale udało nam się zaciągnąć do Vila Podvin na obiad udający sztukę współczesną. Każde danie wyglądało zbyt dobrze, żeby przeszkadzać sztućcami, ale cieszyliśmy się, że tak zrobiliśmy, zwłaszcza na zupę z mniszka lekarskiego. To było tak pyszne, że już nigdy nie będziemy patrzeć na zupę czy te małe złote kwiatki w ten sam sposób.

Adriatycka przygoda

Na nasz ostatni dzień w Słowenii wybraliśmy się na plażę. Wzdłuż większości krótkiego 46-kilometrowego wybrzeża Słowenii stoją białe domy z dachami z terakoty, otoczone błękitnym morzem. Przejechaliśmy przez Portoroz z jego dziewiczymi piaszczystymi plażami, zwiedzaliśmy kręte uliczki i zaułki Piranu i chrupaliśmy wykwintnie ugotowane owoce morza w RiziBizi.

Tym, co naprawdę przyjechaliśmy zobaczyć, były słone bagna na skraju Parku Przyrody Sečovlje. Położony tuż przy granicy Słowenii z Chorwacją park jest domem dla solnisk Sečovlje, gdzie sól jest produkowana przy użyciu tradycyjnych metod, które sięgają 700 lat wstecz. To ciche, małe miejsce jest również idealnym miejscem do wypuszczania SUP-ów na Adriatyk, ale przy rozsądnym wietrze z lądu i dość wzburzonych warunkach postanowiliśmy zamiast tego wiosłować wzdłuż bagien.

Czas jazdy

Zdjęcie:Lindsay Walsh

Ponieważ był to nasz ostatni dzień paddleboardingu w Słowenii, musiałem wypróbować system Drive firmy Sipa. Wskakując z powrotem na jedną z desek All Rounder, odepchnąłem się od brzegu i nacisnąłem przycisk zasilania wbudowany w wiosło. Z cichym buczeniem włączył się kompaktowy, bezemisyjny silnik, a każdy ruch, który wykonałem, stał się łatwiejszy.

Przepływając obok wysokich bagien i linii zacumowanych łodzi, szybko nabrałem prędkości na desce. Dzięki dodatkowej mocy moim SUPem było jeszcze łatwiej sterować, przedzierając się przez wodę przy każdym skoku. Silnik pokładowy był wystarczająco mocny, aby utrzymać deskorolkę w ruchu, nawet gdy nie wiosłowałem, dzięki czemu mogłem swobodnie wskazywać nosem, w którym chciałem się udać, i chłonąć otoczenie.

Wkrótce podszedł do mnie zwykły wioślarz, który słyszał o deskach z napędem Sipa, ale nie widział żadnego w prawdziwym życiu. Rozmawialiśmy o tym, jak łatwy jest w użyciu, a kiedy skończyliśmy, wystarczyło kilka ruchów, aby otworzyć nad nim przewagę i dogonić resztę mojej grupy.

Turbo SUP

W drodze powrotnej przerzuciłem się na deskę Cruiser. Opływowy kształt tego modelu sprawił, że był najszybszy w gamie, z łatwością wyprzedzając inne deski Drive, z którymi pływaliśmy. Dzięki niższemu profilowi ​​Cruiser zachował większą równowagę niż wygodny All Rounder, do którego byłem przyzwyczajony, ale system Drive oznaczał, że mogłem mniej wiosłować i bardziej skoncentrować się na mojej stabilności, więc wkrótce to zrozumiałem.

Rozmawiając z jednym z członków załogi Sipy odkryłem, że Sipa oznaczało po słoweńsku mątwę, co wydawało się całkiem pasować do krążownika. Jego smukłe linie, płynny styl i cichy silnik sprawiają, że czujesz się, jakbyś jeździł na oswojonym morskim stworze, a nie na desce.

Wracając na naszą stronę startową, kusiło mnie, żeby spróbować prawdziwego morskiego SUPingu. Pracując na najwyższych obrotach, system napędowy pomógł mi wyjść z wiatru na ląd i wzburzonych fal, oszczędzając energię, której potrzebowałem, aby wrócić na deskę za każdym razem, gdy spadłem. Po trzecim lub czwartym zanurzeniu odwróciłem deskę z powrotem na brzeg i udałem się do domu. Z wiatrem na plecach i pełnym napędem był to najszybszy, jaki kiedykolwiek jechałem na desce wiosłowej. Odbijając się po falach ze słońcem odbijającym się od wody, nie można było walczyć z gigantycznym, radosnym uśmiechem rozlewającym się po mojej twarzy.

Później tego wieczoru, po orzeźwiającym spacerze po Alpach Kamnik-Savinja i kolejnej pysznej porcji słoweńskiej kuchni, ten uśmiech wciąż był obecny. Zatapiając się w łóżku w pensjonacie Repnik, otoczonym majestatycznymi górami, poczułem się naprawdę błogosławiony, że doświadczyłem tego pięknego kraju i już nie mogę się doczekać kolejnej słoweńskiej przygody.

Chcesz zaplanować własną podróż do Słowenii? Następnie udaj się na stronę slovenia.info, aby uzyskać wszystko, co musisz wiedzieć o tym kraju.

Wizz Air obsługuje cztery  cotygodniowe loty 2 godz. 20 min do Lublany we wtorki, czwarteksoboty, soboty i niedziele zz Londynu Luton. Ceny zaczynają się od 18,49 GBP za  bilet w jedną stronę wraz z podatkami i opłatami nieopcjonalnymi. Odwiedź wizzair.com lub zadzwoń pod numer 0907 2920102, aby uzyskać szczegółowe informacje.

Jeśli chcesz zdobyć SUP Sipa, odwiedź Sipaboards.com.



[Paddleboarding w Słowenii | SUPing w Europie Wschodniej: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/surfing/1018048670.html ]