Kolarstwo górskie w Nepalu | Jazda szlakiem Gosainkunda w Himalajach

Polecany obraz: Alex bieżnik

O czym myślimy, gdy myślimy o Nepalu? Dla większości przypadkowych obserwatorów kraj ten przywodzi na myśl Mount Everest (znany również jako najwyższa góra świata), niezapomniane bohaterskie wyczyny Sir Edmunda Hillary'ego i Tenzing Norgay w 1953 roku, Szerpów, chorobę wysokościową i niszczycielskie trzęsienie ziemi w 2015 roku, które zabiło prawie 9000 osób.

To, co prawdopodobnie nie przychodzi od razu do głowy, to kolarstwo górskie i wszystko, co się z nim wiąże. Widelce, opony, pełny sus, hard tail, downhill, singletrack, drop-offy, ogrody skalne i przejażdżki, na które musisz sprzedać co najmniej jeden ze swoich ważnych organów – wiesz, kolarstwo górskie.

Na początku tego roku słyszeliśmy od filmowca Willa Nangle, że wybrał się w Himalaje na „wycieczkę, o której zrobione są marzenia” na rowerze górskim w Nepalu. Wznoszenie helikoptera, noclegi w herbaciarniach i praktycznie nigdy wcześniej nie jeżdżony szlak o nazwie „Gosainkunda”; nie trzeba dodawać, że chcieliśmy, aby Will uwolnił się ze swojego zestawu aparatu i upewnił się, że uchwycił to epickie wrażenia dla przyjemności oglądania.

Obejrzyj go poniżej, a gdy już to zrobisz, przeczytaj nasze pytania i odpowiedzi z Willem (również poniżej).

Spotkaliśmy się z filmowcem „The Gosainkunda Trail” Willem Nangle w kwietniu 2019 roku, zaledwie kilka dni po jego powrocie z Nepalu. Rozmawialiśmy z nim o tym, jak to jest żonglować jazdą na rowerze górskim i filmowaniem w Himalajach, o jego doświadczeniach ze wznoszeniem helikoptera, o łatwości, z jaką można mieszać chmury z górami, kiedy lecą do Katmandu, i wiele więcej. /em>

Właśnie wróciłeś z Nepalu. Czy mógłbyś opowiedzieć nam trochę własnymi słowami o tym, co robiłeś, gdy tam byłeś?

Wycieczka obejmowała 10 dni fotografowania kolarstwa górskiego w Nepalu, a konkretnie w okolicach Katmandu. Po pierwsze, spędziliśmy dzień w Katmandu na osiedlenie się i ustalenie orientacji, a następnego dnia pojechaliśmy helikopterem na wysokość 4300 metrów do obszaru zwanego Gosainkunda.

Zostaliśmy tam zrzuceni, ale niestety było znacznie więcej śniegu, niż początkowo sądziliśmy, ponieważ na tydzień przed naszym przyjazdem nadeszła wielka burza. Więc w zasadzie tam, gdzie mieliśmy jeździć, było dużo śniegu. Oznaczało to, że nie mogliśmy wejść tak wysoko, jak chcieliśmy. Chcieliśmy wejść na sam szczyt.

W każdym razie, nakręciliśmy kilka rzeczy na śniegu, a potem skierowaliśmy się w dół do pierwszej herbaciarni, która znajdowała się na wysokości około 1300 metrów w pionie. I tak, to było niesamowite zejście. Absolutnie niewiarygodne. Przez pięć dni jeździliśmy na rowerze górskim, po drodze zatrzymując się w herbaciarniach.

Jaka była widoczność? Czy było to wszystko, czego się spodziewałeś?

Tak, więc mieliśmy szczęście z pogodą. Każdego dnia mieliśmy idealną pogodę. Kiedy nas spadło, nie było za zimno, może jakieś 5 stopni. Zdecydowanie nie tak zimno, jak się spodziewaliśmy. Specjalnie na tę porę roku [koniec marca / początek kwietnia].

Właściwie najbardziej ekstremalną rzeczą było przejście z 32 stopni w Katmandu do miejsca, w którym było 5 stopni w jakieś 10 minut. Lot helikopterem zabrał nas tam tak szybko, a różnica była tak ekstremalna. Byłem bardzo zaskoczony.

Trochę czasu spędziłem na rowerze górskim, ale to miejsce to po prostu zupełnie inna gra w piłkę. Wiesz, że naprawdę się wytężasz, próbując zrobić zastrzyk. Zjeżdżanie, pchanie roweru z powrotem; naprawdę to czujesz.

Oczywiście natura Himalajów oznacza, że ​​są one związane z chorobami wysokościowymi. Czy jazda tak wysoko nad poziomem morza była inna niż normalnie?

Całkowicie. 100%. Zaplanowaliśmy chorobę wysokościową tylko dlatego, że lecieliśmy na 4300 metrach, a to dość dużo, żeby wlecieć i spędzić tam czas. Postanowiliśmy więc, że będziemy mieli kilka godzin na 4300, zanim będziemy musieli zejść do 3300.

Pierwszą noc spędziłem o 3100 i wszyscy byli w porządku. Faceci, z którymi byłem, spędzali już czas na wysokości. Alex mieszkał w Nepalu przez kilka lat, a Mads nadal prowadzi swoją firmę poza Nepalem. Byli, powinienem dodać, firmą, z którą to wszystko robiliśmy. Firma nazywa się Himalayan Trails. Był też z nami Prayash Tamang, świetny miejscowy z Katmandu, który oczywiście był do tego przyzwyczajony. W każdym razie w zasadzie mieliśmy wszystkie nasze pigułki w pogotowiu na wypadek, gdyby ktoś z nas poczuł się chory i takie tam.

Skala tego miejsca to jednak coś innego. Mieszkam w Alpach od dziewięciu lat i kiedy przylatywałem do Katmandu, lecieliśmy Boeingiem 747 na wysokości 30 000 stóp. Wyglądałem przez okno i myślałem:„O, jest trochę pochmurno. Zobaczmy, co zrobi pogoda”. To nie były chmury. To były szczyty gór. Właśnie tam, na tym samym poziomie co samoloty. To było oszałamiające.

Kiedy lecieliśmy do 4300, spodziewasz się, że będzie dość wysoko, ale nadal patrzysz na góry. To niewiarygodne. Jeden ze szczytów naprzeciwko nas, kiedy wlecieliśmy, miał 8300, więc wciąż masz dużo nad sobą. A ty już jesteś tak wysoko. Skala jest nie z tego świata.

Jeśli chodzi o miejsce, w którym mieszkałeś, co noc przebywałeś w herbaciarniach, prawda?

Tak, więc w zasadzie spędziliśmy jedną noc w hotelu w Katmandu, a potem polecieliśmy i spędziliśmy cztery lub pięć nocy w herbaciarniach. Jednej nocy mieliśmy nocować w konkretnej herbaciarni, wszystko było zaplanowane, ale dotarliśmy i w tym miejscu były tylko dwa pokoje – a jeden pokój był zarezerwowany. Nasz tragarz dotarł tam przed nami i powiedział nam, że śmierdzi jak gówno, więc postanowiliśmy ruszyć dalej. Była już 6:30 w nocy. Wiesz, był już zmierzch i musimy jechać jeszcze półtorej godziny, żeby dostać się do następnej herbaciarni. Skończyło się na tym, że jechaliśmy w ciemności jak smoła, nic nie widzieliśmy, a na poboczu nastąpił spadek o wysokości 1000 stóp.

W każdym razie tak. docieramy do tego miejsca. Jest w tej malutkiej wiosce. Betonowe ściany na zewnątrz, otwarty plan z małymi pokojami na najwyższym piętrze, które miały najbardziej cienkie jak papier ściany, jakie kiedykolwiek widziałeś w swoim życiu. Słychać było absolutnie wszystko, co się działo. Jakby wszyscy, którzy tam przebywali, mogliby równie dobrze znajdować się w tym samym pokoju. To było zabawne.

Jak miejscowi zareagowali na ciebie i twoje rowery górskie, ponieważ oczywiście ludzie jeżdżą na rowerze górskim w Nepalu, ale nie jest to tak naprawdę rzecz w głównym nurcie? Czy była zauważalna reakcja na to, kiedy się kręciłeś?

Zdecydowanie. 100%. Ludzie w Nepalu są niesamowici. Są tacy przyjaźni. Są tacy gościnni. Absolutnie niesamowici ludzie. A kiedy widzą twój rower, kwestionują go. A kiedy widzą, że jeździsz, nie mogą uwierzyć, że możesz jeździć na niektórych rzeczach, na których możesz jeździć. Dzieci nie są nieśmiałe. Podejdą i spróbują chwycić tylne koło, tylko po to, by zobaczyć, jak to jest i co ma robić. Lokalni mieszkańcy jeździli na moim rowerze, po prostu pedałując, żeby zobaczyć, jak to jest.

Tragarze, z którymi byliśmy, wszyscy byli zaintrygowani, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę moglibyśmy zjechać. Rzeczy takie jak te. Po prostu naprawdę są tym wszystkim zainteresowani. I, jak mówisz, kolarstwo górskie w Nepalu jest coraz większe. Kiedy tam byłem, w Katmandu, mieli Asian Enduro Series. Tak więc dzieje się tam wiele rzeczy. Widzisz kilka osób jeżdżących ze swoimi rowerami i dziwnym rodzajem oldschoolowego roweru. To się zmienia.

Kto Cię oprowadzał?

Jest więc firma o nazwie Himalayan Trails prowadzona przez faceta o imieniu Mads Mathiasen. Całkowicie uporządkował nas, kiedy tam byliśmy. Naprawdę nie mogę mu wystarczająco podziękować. Tak dobrze znał okolicę. Szlak, na którym byliśmy, właściwie nigdy nie był przejechany. To było bardziej jak wyprawa, aby sprawdzić szlaki i sprawdzić, czy w ogóle można jeździć. Aby zobaczyć, jak to płynie, w celu wykorzystania go do użytku komercyjnego. Wędrował nim już wcześniej, więc miał naprawdę dobry pomysł na to, dokąd idziemy, ale szlak, to znaczy miał kilka sekcji technicznych, był niesamowity. Nigdy tak naprawdę nie był dotykany przez rowery. Po prostu niesamowite.  

Czy skutki trzęsienia ziemi w Katmandu w 2015 roku są nadal widoczne? Czy miałeś wrażenie, że Nepal podnosi się z katastrofy?

Tak, więc wciąż się odbudowują. W ścianach wciąż widać ogromne pęknięcia. Wiele wiosek, które odwiedziliśmy, zostało mocno dotkniętych trzęsieniem ziemi. Były tam jeszcze budynki z pojedynczymi ścianami. To taki powolny proces dla nich, aby się odbudować. Szkoda, że ​​to widzę. To naprawdę zaskakujące, jak wiele szkód faktycznie było. Słyszysz o tym, co się stało, ale tym ludziom, którzy naprawdę są na odludziu, dotarcie do miejsc zajmuje im tak długo. Tak naprawdę nie mają dużo zapasów i innych rzeczy, więc cały wysiłek związany z odbudową trwa znacznie dłużej.

Oczywiście nie było mnie tam, kiedy to się stało, więc nie jestem pewien, ile już przebudowali. Nie do mnie należy komentowanie, jak to było wtedy, ale fotograf, z którym byłam, Alex Treadway, spędził dużo czasu w tym obszarze przed trzęsieniem ziemi i był naprawdę w szoku, widząc wszystkie szkody, które spowodowało i jak wszystko się zmieniło. Myślę więc, że zrozumiałem powagę tego wszystkiego bardziej tylko z powodu jego reakcji.



[Kolarstwo górskie w Nepalu | Jazda szlakiem Gosainkunda w Himalajach: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/Kolarstwo-górskie/1018049001.html ]