Jukon | Wędrówki na linii frontu zmian klimatycznych

Polecane obrazy Tristana Kennedy'ego

W kultowej amerykańskiej kreskówce z lat 80. Calvin i Hobbes jest rozszerzona historia, w której sześcioletni Calvin i jego wypchany tygrys próbują „odłączyć się” od swojej rodziny. i uciekaj na zawsze. Ich wybór miejsca docelowego? Jukon. To miejsce, w którym, jak marzy Calvin, będą mogli żyć dziko, zaprzyjaźnić się z leśnymi wilkami i nigdy więcej nie będą musieli sprzątać swojego pokoju. Oczywiście nigdy im się to nie udaje. Zaledwie dwadzieścia minut drogi od domu, starannie zaplanowana ekspedycja rozpada się, gdy Hobbes buntowniczo kradnie „kapelusz dowódcy” i próbuje zjeść ostatnią kanapkę. Ale po tym, jak odnieśli sukces tam, gdzie im się nie udało, i dotarli aż do Parku Narodowego Kluane w Jukonie, łatwo zrozumieć, dlaczego Calvin (i jego twórca, rysownik Bill Watterson) wybrali to jako the miejsce, do którego można przybyć w poszukiwaniu nieokiełznanej wolności.

Z naszego punktu widokowego o wysokości 1990 m na szczycie Królewskiego Tronu widoczny krajobraz jest niewyobrażalnie rozległy. Z jednej strony ośnieżone szczyty przepychają się o pozycję, każdy grzbiet wyższy i bardziej postrzępiony niż poprzedni. Pod nami leży Kathleen Lake i skupisko namiotów, z których się wspinaliśmy. Podążaj stamtąd drogą na północ i możesz prawie rozróżnić Haines Junction (populacja 613), ale poza tym nie ma… nic. Zaledwie niekończące się kilometry dziewiczego, borealnego lasu, rozciągającego się jak okiem sięgnąć, przerywanego tylko od czasu do czasu skalistym grzbietem, bagienną polaną lub lodowatym błękitem rzeki z roztopów.

Yukon jest niczym innym, jak tylko odległym. Terytorium obejmuje ogromny obszar Kanady między szczytem Kolumbii Brytyjskiej a Oceanem Arktycznym. Znajduje się na tej samej szerokości geograficznej co Alaska, z którą dzieli zachodnią granicę. Ale jeśli chodzi o ludzi, „ostateczna granica” Ameryki wygląda w porównaniu z tętniącą życiem metropolią. Według Jessiki Ruffen, która pracuje dla lokalnego urzędu turystycznego, około 37 000 ludzi nazywa obecnie domem Jukon – to mniej więcej jedna czwarta populacji Slough, która mieszka na obszarze wielkości Hiszpanii.

To oczywiście sprawia, że ​​teren jest rajem dla turystów. Park Narodowy Kluane łączy się z Parkiem Prowincji Tatshenshini-Alsek w Kolumbii Brytyjskiej, Parkiem Narodowym Wrangla-St Elias i Parkiem Narodowym Glacier Bay (oba na Alasce), tworząc największy obszar chroniony w Ameryce Północnej, obejmujący prawie 98 000 kilometry kwadratowe. (Park Narodowy Krugera w RPA obejmuje zaledwie 20 000 kilometrów kwadratowych). Wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1994 roku, ta ogromna dzika przyroda jest również domem dla największego pola lodowego poza regionami polarnymi. Ale jest to krajobraz, który zmienia się i szybko zmienia w sposób, któremu nie może zapobiec ani wpisanie na listę UNESCO, ani jego status chroniony.

Globalne ocieplenie staje się tym bardziej wyraźne, im dalej na północ podróżujesz. Jak wyjaśnia dr Henry Penn, kierownik ds. nauki i zrównoważonego rozwoju stacji badawczej Kluane Lake w Arktycznym Instytucie Ameryki Północnej:„Dwa stopnie na równiku to w zasadzie pięć stopni na biegunach”.

Podczas gdy reszta świata próbuje ograniczyć ocieplenie do 1,5 stopnia Celsjusza, Yukon znacznie przekroczył ten próg. Statystyki samorządowe pokazują, że średnie temperatury wzrosły o 2 stopnie w ciągu ostatnich 50 lat, a temperatury zimą o 4 stopnie – ponad dwukrotnie szybciej niż w południowej Kanadzie. Efekt domina, jaki te zmiany wywierają na krajobrazy i źródła utrzymania, stają się coraz poważniejsze i coraz bardziej widoczne, nawet dla odwiedzających.

Jednak nic z tego nie jest od razu oczywiste, gdy wylądujesz w Whitehorse. W rzeczywistości interesujące jest to, jak niewiele zmienił się kapitał terytorialny na przestrzeni lat. Mieszka tu prawie kilka tysięcy mieszkańców Jukonu. Ale to, co nazywają „miastem”, nadal wydaje się senną osadą przygraniczną. Wędkarze muchowi wykonują leniwe rzuty na odcinku rzeki, która biegnie przez centrum miasta, co drugi samochód to pick-up wielkości farmy, a tuż za miastem kilka wodnosamolotów delikatnie podskakuje na domowej roboty pomostach.

„Tak naprawdę tylko trzy ważne momenty w historii Yukonu dotyczą ludzi” — wyjaśnia Jessica Ruffen. „Epoka plejstocenu, kiedy przodkowie Pierwszych Narodów przeszli przez lądowy most łączący Azję z Alaską; gorączka złota w Klondike z końca lat 90. XIX wieku, kiedy to pełni nadziei poszukiwacze „przybyli” do Dawson City; a następnie budowa autostrady na Alasce przez amerykańskich żołnierzy w latach czterdziestych”. W międzyczasie ta ziemia została w dużej mierze sama.

Jazda autostradą Alaska znajduje się na wielu amerykańskich i kanadyjskich listach wiader, przynajmniej jeśli liczba wynajętych samochodów kempingowych jest czymś, z czym można się zmierzyć. Liczba turystów w Jukonie pozostaje niewielka, ale stale rośnie, a większość wzrostu jest napędzana przez tę główną arterię. To z pewnością najlepszy kraj na wycieczkę – sceneria jest oszałamiająca, a autostrada jest błogo pusta. Jedyny raz, kiedy napotykamy coś, co można by nazwać ruchem ulicznym, to wtedy, gdy dwa inne samochody podjeżdżają obok nas, aby zobaczyć czarnego niedźwiedzia i jej trzy młode bawiące się na poboczu drogi.

Co innego oczywiście spotykać niedźwiedzie zza ochronnej osłony przedniej szyby, a zupełnie co innego myśleć o spotkaniu jednego z nich na żywo. Jestem przyzwyczajony do wędrówek, biwakowania i gotowania na świeżym powietrzu, ale nie wstydzę się przyznać, że myśl o zrobieniu tego w krainie niedźwiedzi denerwuje mnie odkąd wyruszyliśmy z Wielkiej Brytanii.

Ulotki przedstawiające skomplikowane zasady dotyczące tego, kiedy udawać martwego, a kiedy odeprzeć atak, nie złagodziły tego strachu, podobnie jak „uspokajająca” pogawędka faceta, który sprzedał nam spray na niedźwiedzie w sklepie kempingowym. Rozpoznanie, czy niedźwiedź jest po prostu ciekawy, czy też chce „zrobić z ciebie posiłek”, najwyraźniej zależy od tego, w którą stronę skierowane są jego uszy. To wszystko jest bardzo dobrze w teorii. Ale widząc z bliska groźnie wyglądające wypchane grizzly w muzeum Whitehorse, nie mogę oprzeć się myśli, że w prawdziwym życiu ich ostre jak brzytwa zęby i pazury mogą być czymś w rodzaju odwrócenia uwagi od obserwacji uszu.

Na szczęście nigdy nie mamy szansy na przełożenie teorii na praktykę. Być może dzieje się tak dlatego, że co do joty przestrzegamy środków ostrożności Parks Canada – gotujemy z wiatrem i z dala od namiotu, przechowujemy żywność i wszystko inne choć trochę śmierdzące, w pojemniku odpornym na niedźwiedzie i śpiewamy energicznie podczas spaceru, aby niedźwiedzie mogły usłyszeć, jak nadchodzimy . A może dlatego, że mimo spędzenia kilku dni w Parku Narodowym Kluane, wciąż po prostu omijamy krawędzie.

Kiedy wytyczaliśmy nasze trasy spacerowe, wiedzieliśmy, że będziemy ograniczeni do „zasięgu frontu”. Ale dopiero, gdy wskoczymy do malutkiej Cessny, obsługiwanej przez Kluane Glacier Tours, zdamy sobie sprawę, jak niewiele z parku widzieliśmy.

„To obszar wielkości Szwajcarii”, mówi Stuart, jeden z pilotów Glacier Tours. Kiedy podskakujemy po pasie startowym i wzbijamy się w powietrze, otrzymujemy najbardziej niesamowite widoki – nie tylko na ścieżki, którymi wędrowaliśmy, ale także na samo pole lodowe Kluane.

Rzuć okiem na mapę, a zostaniesz wybaczony, że pomyślisz, że była to po prostu ogromna przestrzeń bieli, przerywana okazjonalnymi skalistymi szczytami. Z okien małego samolotu widać jednak kontury, szczeliny, a nawet charakter lodu. Lodowce są zwykle uważane za obojętne, statyczne, nieruchome. Ale wirujące pęknięcia i brutalnie wyglądające pęknięcia w lodzie opowiadają inną historię. To krajobraz, który jest bardzo żywy i ciągle w ruchu.

Ostatnio jednak szybkość tych ruchów stała się przerażająca. W 2017 roku rzeka, która istniała od tysięcy lat, zniknęła w ciągu zaledwie czterech dni.

W uderzającym przykładzie tego, co klimatolodzy nazywają „punktem krytycznym”, lodowiec Kaskawulsh cofnął się tak daleko, że wody z roztopów zasilające rzekę A'ay Chu zaczęły spływać w dół innej doliny. Z powietrza puste koryto rzeki jest teraz wysychającą, strupiącą blizną w krajobrazie. Jednak na ziemi widoczne stają się prawdziwe spustoszenia tej zmiany.

Ostatni wieczór spędzimy w Jukonie jako goście dr. Henry'ego Penna i jego współpracowników, którego stacja badawcza Instytutu Arktycznego znajduje się na jeziorze, które do 2017 roku było karmione przez A'ay Chu. Dr Matt Ayre, historyczny klimatolog i zapalony turysta, jedzie z nami w wyschnięte koryto rzeki. „Teraz latem muszą wysłać pług śnieżny po tym odcinku autostrady, ponieważ kurz jest wydmuchiwany na drogę”, mówi. „W pewnym momencie burza piaskowa była tak intensywna, że ​​pług zjechał z pobocza”.

Na stacji Henry opowiada mi o niektórych projektach badawczych, które przeprowadzili jego naukowcy, dotyczących skutków długofalowych. Pył pokrywa teraz rośliny, zanieczyszczając cały łańcuch pokarmowy. Poziom wody w jeziorze opada i prawdopodobnie ostatecznie osiądzie „około 12 stóp poniżej miejsca, w którym kiedyś było”, mówi, a zmiany te wpłyną na cały ekosystem, w tym „populacje ryb, tarliska łososia” i potencjalnie znacznie więcej.

Nie tylko zwierzęta będą cierpieć. Po północnej stronie jeziora znajduje się Burwash Landing, dom dla Pierwszego Narodu Kluane, jednej z rdzennych grup etnicznych, które żyły na tych ziemiach od wieków. „Wszystkie ich wodowania łodzi, wszystkie punkty dostępu, zostały utracone”, mówi Henry.

Choć brakująca rzeka jest dramatyczna, nie jest jedynym widocznym efektem zmian klimatycznych w Kluane. Jako kierownik stacji badawczej prawą ręką Henry'ego jest Bob. Jest szefem kuchni i wieloletnim mieszkańcem Jukonu, który gotuje burzę, pali jak komin i radośnie wydziera mocz z każdego na strzelnicy. „Zazwyczaj przejeżdżam na skuterze śnieżnym około 2000 km każdej zimy”, mówi mi, „ale w zeszłym roku przejechałem tylko 300. Śniegu jest po prostu za mało. Ostatniej zimy nie musiałem odśnieżać podjazdu”.

Podczas jednego z doskonałych obiadów Boba rozmawiam z profesorem Brianem Moormanem, glacjologiem z wydziału geografii i nauk o Ziemi Uniwersytetu Calgary. Wyjaśnia, jak „jeziora zatopione lodem” mogą powstawać, gdy lodowce topią się, a następnie pękają. „Możesz uzyskać 2 km, 3 km jezior, które odpływają w ciągu dwóch dni”, mówi. „Zasadniczo ogromny gwałtowna powódź nazywana – to islandzki termin – ajökulhlaup ”.

Ta rozmowa o zmianie klimatu z prędkością apokaliptyczną może brzmieć jak Ragnorök jest tuż za rogiem. Ale nie wszystko jest ponure tutaj, na dalekiej północy. Rząd Jukonu ma niezwykle postępowe stosunki z mieszkańcami Rdzennych Narodów, jako że stał się pierwszą administracją terytorialną, która rozstrzygnęła drażliwą kwestię roszczeń do ziemi. Park Narodowy Kluane jest doskonałym przykładem korzyści, jakie polityka przynosi lokalnym mieszkańcom. Obecnie jest współzarządzany przez rząd federalny, Kluane First Nation i Champagne-Aishihik First Nation, sytuację, którą Tom Buzzell, oficer łącznikowy Parks Canada i sam członek Champagne-Aishihik, określa jako „bardzo postępową”. .

Umowa oznacza, że ​​rdzenni mieszkańcy mają większe prawa do parku, lepszy dostęp do miejsc pracy Parks Canada i bardziej sprawiedliwą reprezentację w kluczowych organach zarządzających. Ale oznacza to również, że wiedza, którą przekazywali z pokolenia na pokolenie – na temat wzorców hodowli ryb i zwierzyny łownej, warunków klimatycznych oraz tego, jak gospodarować tymi gruntami w sposób zrównoważony – jest teraz wykorzystywana. To kopalnia złota dla naukowców takich jak profesor Moorman. Jak wyjaśnia, dane liczbowe o klimacie są przydatne, ale to tylko około 50 lat. Historia mówiona Pierwszych Narodów obejmuje wieki.

Tragicznym faktem jest oczywiście to, że podczas gdy ludzie, którzy żyją, są świadomi niebezpieczeństw, z jakimi się borykają, los ich jezior, lasów i lodowców tak naprawdę nie jest w ich rękach. O tym, co stanie się z Jukonem, zadecydują polityki wprowadzone w odległych stolicach, głównie przez ludzi, na których miejscowi nie głosowali.

Jeśli świat dotrzyma zobowiązań wynikających z Porozumienia Paryskiego, jest szansa, że ​​Jukon pozostanie synonimem dziewiczej dziczy, tak jak to miało miejsce, gdy Calvin i Hobbes uderzyli tutaj w latach 80. XX wieku. Ale nawet jeśli uniknie się najgorszego, ten krajobraz już radykalnie się zmienił i niewątpliwie nadchodzą kolejne zmiany. Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się do tej pory, trudno być optymistą. Jak mówi Brian Moorman, „kiedy ludzie pytają, czy jesteś facetem w szklance do połowy, czy w szklance do połowy opróżnionej, mówię, że jestem naukowcem:szklanka jest całkowicie pełna – w połowie pełna wody, a w połowie pełne powietrza.

Podróż Tristana była wspierana przez Travel Yukon.



[Jukon | Wędrówki na linii frontu zmian klimatycznych: https://pl.sportsfitness.win/rekreacja/kemping/1018049182.html ]